Starcie tytanów w finale Copa America

Fot. PAP/EPA

Starcie tytanów w finale Copa America

Przed nami już tylko najważniejszy mecz odbywającego się równolegle do mistrzostw Europy turnieju Copa America.

Faworyt jest oczywisty – Argentyna, jednak przeciwnik – Kolumbia – hardo podnosi głowę. Chce więcej!

Kości, krew, pot i dusza

Nastawienie Kolumbijczyków najlepiej wyraża płomienny komentarz tamtejszej gazety „El Tiempo”. W tych kilku zdaniach jest wszystko. „Kolumbia zostawi swoją skórę, kości, krew, pot i duszę, aby wygrać Copa America!”. I dalej: „Kiedy się bawi, to się bawi, ale gdy gra to z całą odwagą. Kolumbia to nie tylko liryka, to siła!”.

Wiadomo, że prężenie muskułów nic nie znaczy, ale dobrze pokazuje ducha kolumbijskiego narodu, a ten przed finałem jest doprawdy wielki. Wzruszenia nie ukrywają wielcy kolumbijscy piłkarze sprzed lat, znane na całym świecie symbole tamtejszego futbolu. Po zwycięskim półfinale szaleńczo świętował z żoną i przyjaciółmi Carlos Valderrama. „El Pibe” jeszcze przed mistrzostwami prorokował, że Kolumbia w finale spotka się z Argentyną, okazuje się, że ma profetyczny dar. Innym, który nawet popłakał się ze wzruszenia, jest słynny bramkarz, Rene Higuita, kumpel Valderramy z reprezentacji.

Na filmiku udostępnionym w mediach społecznościowych można zobaczyć Higuitę świętującego awans. Były bramkarz nie mógł znieść tych emocji i rozpłakał się w momencie, gdy rodzina go ściskała.

Kolumbia wierzy w swą drużynę, zwłaszcza w Jamesa Rodrigueza. W pięciu meczach zaliczył sześć asyst i niewątpliwie można uznać, że jest w tym momencie zawodnikiem turnieju. Poniedziałkowy finał to będzie uczta: niektórzy widzą go jako pojedynek między Leo Messim a Jamesem Rodriguezem. Ten ostatni po półfinale nie ukrywał wzruszenia przed kamerami.– Czekałem na to 13 lat. To bardzo łatwe, gdy masz braci u boku. Staram się dobrze grać dla kolegów z drużyny i wspierać ich poza boiskiem. Żyjemy teraz we śnie…

Wygrać z własną ojczyzną

Co łączy szkoleniowców obu finalistów? Ciekawostka: obaj to Argentyńczycy, Nestor Lorenzo będzie próbował wygrać z własną ojczyzną. To świetny szkoleniowiec. Dzięki zwycięstwu nad Urugwajem w półfinale Copa América Kolumbia zanotowała już 28 meczów bez porażki i poprawiła rekord ustanowiony za czasów trenera (z wykształcenia dentysty) Francisco „Pancho” Maturany (27 meczów z lat 1992–1994). Z 22 zwycięstwami i sześcioma remisami po raz ostatni „Los Cafeteros” przegrali pojedynek z Argentyną w 2022 roku w eliminacjach mundialu do Kataru (0:1 w Kordobie). Niedługo potem Lorenzo przejął zespół. W finale pierwszy raz jako trener zmierzy się z Lionelem Scalonim.

Ciekawostka: obaj w reprezentacji Argentyny na największych imprezach nosili koszulki z numerem… 13. Obaj byli obrońcami, jednak nie z pierwszego, reprezentacyjnego planu. Nestor Lorenzo zagrał z trzynastką podczas mundialu we Włoszech w 1990, zdobył tam wicemistrzostwo świata. Scaloni wystąpił z kolei na mundialu w Niemczech w 2006 roku, tak nieszczęśliwym dla Argentyny.

Leciutki niepokój

Z kolei w Argentynie lekkie (ale tylko lekkie) zaniepokojenie. „Jak zneutralizujemy powietrzną grę rywali? Pięć z dwunastu goli zdobyli po uderzeniach głową – zastanawia się argentyński dziennik „Clarin”. Pamiętajmy jednak: Argentyna to Argentyna. W jej przypadku niepokój to jedynie... komfort.

Wielki finał odbędzie się w nocy z niedzieli na poniedziałek o godz. 2 czasu polskiego w Miami. Piłka nożna, spać nie można!

Paweł Czado