Sport

Starcie śląskich tytanów

KOMENTARZ „SPORTU” - Paweł Czado

Bilet z finału Pucharu Polski, który odbył się na Stadionie Śląskim w 1986 roku. Fot. Paweł Czado

Najbliższe spotkanie na Roosevelta będzie moim 34. meczem Górnika Zabrze z GKS-em Katowice w życiu.Sprawdziłem właśnie listę, którą spisuję od dziecka: w ostatnich czterdziestu latach widziałem 33 mecze rozegrane między Górnikiem Zabrze a GKS-em Katowice. Były wśród nich najczęściej ligowe, ale także pucharowe, zdarzyły się i towarzyskie. Wśród nich te najsłynniejsze, jak choćby finał Pucharu Polski w 1986 roku na Stadionie Śląskim czy też spotkanie ligowe w 1994 roku na Bukowej, kiedy światła na jednym z masztów zaczynają syczeć i gasną, a PZPN nakazuje powtórkę (na powtórce zresztą też byłem). Najczęściej były to starcia zajmujące, rzadko zdarzały się takie, przy których tęskniłoby się do flaków z olejem. Przez te cztery dekady obie drużyny przechodziły różne koleje losu, Raz faworytem była jedna, raz druga drużyna. Raz kibice się nie lubili, innym razem - owszem, jak choćby dziś, kiedy są w stanie sympatii. 

Ten najbliższy mecz w Zabrzu zapowiada się wyjątkowo zajmująco. Po pierwsze - obie drużyny po raz pierwszy spotkają się w ekstraklasie od 2005 roku. GieKSa, gdy spadała z hukiem, po raz ostatni grała właśnie z Górnikiem. Gdy mecz się zakończył, spiker puścił przez megafony: "To już jest koniec, nie ma już nic". Długo rzeczywiście nie było, ale Katowice odrodziły się jak feniks z popiołów i będą chciały napocząć Górnika w Zabrzu. To nie będzie dla GieKSy łatwe, tam rzadko szło jej dobrze. Górnik - przyznać trzeba - przeżywa kryzys, ale czyż to spotkanie nie jest idealnym momentem, żeby się przełamać? Goście oczywiście nie zamierzają do tego dopuścić, okrzepli w tej lidze i - moim zdaniem - nie boją się już nikogo. 

Co przed najbliższym spotkaniem mnie frapuje?

a) ciekawi mnie, czy zobaczymy otwartą, atrakcyjną grę z obu stron. Mam nadzieję, że nikt nie będzie murował bramki. Górnik - bo nie wypada, GKS - bo... nie wypada. Kibice - mimo wzajemnej obecnej zażyłości - by piłkarzom tego przecież nie wybaczyli. Dlatego ciekawi mnie, czy zobaczę więcej niż trzy-cztery bramki. Jak sądzicie?

b) ciekawi mnie, czy gola GieKSie będzie w stanie strzelić Lukas Podolski. Udowodnił, że potrafi, już to robił, choć w tym sezonie nie trafił w lidze jeszcze ani razu. Ostatni ekstraklasowy gol, jaki strzelił, przydarzył się dość dawno temu, bo w meczu z Piastem w Gliwicach, który odbył się 10 lutego, ponad siedem miesięcy temu...

c) ciekawi mnie, czy Górnik poradzi sobie bez Filipe Nascimento (tak przy okazji - tak brzmiało właśnie nazwisko Pelego). Niby Portugalczyk nie był graczem pierwszego wyboru, ale przecież w tym sezonie zagrał w sześciu na osiem ligowych meczów, z czego trzy w podstawowym składzie, zdobył ostatnią jak dotąd bramkę dla Górnika w tym sezonie, nie był więc ogórkiem;

d) ciekawie mnie, czy GKS będzie w stanie Górnika zaskoczyć i zdominować grę w środku pola. A może będzie odwrotnie? Wydaje się, że właśnie tam może rozstrzygnąć się ten mecz;

e) ciekawi mnie, kto będzie strzelał ewentualne bramki dla obu drużyn. W obecnym sezonie żadna z nich nie dorobiła się jeszcze wybitnych strzelców, korona króla nie grozi raczej nikomu. Liderzy dorobku strzeleckiego w obu drużynach wycisnęli na razie solidarnie we dwóch po dwa gole:  Damian Rasak i Luka Zahović w Górniku oraz Oskar Repka i Adam Zrelak w GKS-ie.

Mógłbym tak dojechać do literki "z", ale... miejsca nie ma. Tak czy inaczej - zapowiada się frapujący mecz. Wierzę, że do zapamiętania.