Starania poszły na marne

Jorge Felix (z prawej) zdobył gola, ale nie zapewnił on Piastowi zwycięstwa. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Starania poszły na marne

Piast powinien wygrać, a o remisie z Cracovią zadecydowała jedna akcja w końcówce meczu.

Gliwiczanie przeważali w całym spotkaniu i świadczą o tym przede wszystkim statystyki. Drużyna Aleksandara Vukovicia oddała aż 25 strzałów (co prawda tylko 5 z nich było celnych). W tym czasie Cracovia tylko pięciokrotnie próbowała swoich sił w ofensywie. Wszystko wskazywało na to, że Piast powinien zdobyć trzy punkty, a skończyło się na remisie.

Mecz zaczął się świetnie dla ekipy z Górnego Śląska. W 18 minucie na listę strzelców wpisał się Jorge Felix. Po dośrodkowaniu z lewej strony boiska delikatnie zakotłowało się w polu karnym Henricha Ravasa. Skorzystał na tym Hiszpan, który znalazł się z piłką na 5 metrze i bezproblemowo umieścił piłkę w siatce. Była to jedyna bramka w pierwszej połowie, choć prawda jest taka, że Piast powinien strzelić kolejne gole. Okazje do tego mieli bowiem Arkadiusz Pyrka oraz Michael Ameyaw, ale ich nie wykorzystali.

Po zmianie stron Piast także był groźny. Szczególnie aktywny w ofensywie był Fabian Piasecki. Cóż jednak z tego, skoro napastnik raził swoją nieskutecznością, dwukrotnie w dogodnej sytuacji posyłając piłkę w trybuny. Gliwiczanie zostali więc ukarani, że nie potrafili skorzystać z prezentów podarowanych przez gospodarzy. W 89 minucie „Pasy” doprowadziły do wyrównania, gdy Benjamin Kallman wystawił piłkę w polu karnym do Micka van Burena. Rezerwowy i debiutant wbił piłkę do pustej bramki i zapewnił punkt Cracovii.

Kacper Janoszka



GŁOS TRENERÓW

Aleksandar VUKOVIĆ: - Był to mecz, który kontrolowaliśmy. Posiadaliśmy piłkę, stwarzaliśmy więcej okazji, wyszliśmy na prowadzenie, mieliśmy nie jedną i nie dwie bardzo dobre, ale więcej szans aby podwyższyć wynik. Tak się jednak nie stało. Piłka nie jest sprawiedliwa i przeciwnik, mając jedną czy dwie okazje, wyrównał. Potem zabrakło już czasu, choć dalej dążyliśmy do zwycięstwa i za to trzeba pochwalić zespół, bo walczył do końca.

Dawid KROCZEK: - Spotkanie w pierwszej połowie było nerwowe. Trudno nam było złapać rytm, a do tego wkradł się chaos. Popełnialiśmy sporo prostych błędów, które napędzały rywala i to był powód tego, że nie byliśmy w stanie zawiązać działań ofensywnych. Druga połowa była bardziej intensywna, więcej było działań na połowie Piasta. Mimo średniego meczu w naszym wykonaniu chłopakom należą się brawa za to, że zdołali strzelić gola i wywalczyć jeden punkt.