Sport

Stan polskiej defensywy

Selekcjoner Michał Probierz nadal musi się zastanawiać nad tym, kto powinien tworzyć mur obronny polskiej reprezentacji.

Paweł Dawidowicz nie był najpewniejszym punktem polskiej obrony. Fot. Pixsell/SIPA USA/PressFocus

REPREZENTACJA POLSKI

W spotkaniach ze Szkocją i Chorwacją selekcjoner Michał Probierz zdecydował się na dwa różne ustawienia w defensywie. Dwukrotnie zagrał trójką w obronie, ale w Glasgow – obok Jana Bednarka i Pawła Dawidowicza  – wystąpił Jakub Kiwior, zaś w Osijeku szansę dostał Sebastian Walukiewicz. Po obu spotkaniach, jeśli mówiło się o negatywnych aspektach gry Polaków, często wracał temat właśnie postawy defensywy. Nie może to dziwić, bo cały czas mamy nieodparte wrażenie, że jesteśmy w trakcie procesu poszukiwania najlepszego wariantu obronnego. Trwa to, odkąd na kadrę przestał być powoływany Kamil Glik (ostatni raz zagrał na mistrzostwach świata w Katarze w 2022 roku). I wciąż szukamy.

Podczas mistrzostw Europy w Niemczech Michał Probierz w pierwszym meczu postawił na eksperymentalny mur obronny złożony z Jana Bednarka, Bartosza Salamona i Jakuba Kiwiora. Salamon jednak w trakcie spotkania z Holendrami wypisał się z Euro, gdy doznał kontuzji. W kolejnych starciach – z Austrią i Francją – obok Bednarka i Kiwiora stanął więc Dawidowicz. Wydaje się, że pomysłem selekcjonera było zbudowanie fundamentu reprezentacji na tej właśnie trójce. Dlatego tydzień temu przeciwko Szkocji znów zobaczyliśmy tych zawodników w akcji. Fundament wytrwał 45 minut, bo Kiwior grał tak słabo, że został zmieniony przez Walukiewicza tuż po zmianie stron.

Defensywny rodzynek

Bolesna prawda jest taka, że na razie jedynym pewniakiem, który zagrał przyzwoicie w ostatnich meczach, jest Bednarek. 28-latek awansował z Southampton do Premier League i jest podstawowym piłkarzem zespołu w lidze angielskiej. W Glasgow i Osijeku zagrał solidne oba mecze. Najlepszą recenzją jego występów jest to, że najmniej się o nim mówi. I chyba właśnie taka powinna być rola obrońcy. Ma być niezauważalny. Często jest tak, że jeżeli już zauważamy obrońców, to nie z powodu ich dobrej gry, ale błędów, które popełniają. Bednarek poważnych pomyłek się wystrzegał, jak na piłkarza z Premier League przystało.

Przechodząc dalej, jest jednak coraz gorzej. Dawidowicz – jak Bednarek  – zagrał w obu ostatnich spotkaniach. Trudno nie oprzeć się wrażeniu, że nie jest on najpewniejszym punktem zespołu. Na długo w pamięci kibiców pozostanie obraz straconej bramki w Glasgow tuż po rozpoczęciu drugiej połowy. Dawidowicz kręcił się wokół własnej osi, poszukując dobrego ustawienia przy akcji ofensywnej przeciwników. Chwilę później zabrakło mu zdecydowania, gdy powinien zaatakować piłkę i próbować ją wybić. Straciliśmy gola i wiarę w to, że ten zawodnik kiedykolwiek, a w kadrze zadebiutował w 2015 roku, stanie się ostoją polskiej defensywy.

Zgrupowanie na ławce

Kiwior i Walukiewicz zawiedli całkowicie. Pierwszy zagrał w Szkocji najsłabszy mecz w karierze reprezentacyjnej i decyzja o jego zmianie nie może dziwić. Nie może też zaskakiwać to, że po raz pierwszy od swojego debiutu w czerwcu 2022 roku (27 meczów z rzędu), nie zagrał w meczu kadry w Osijeku. Walukiewicz miał go zastąpić i poprawić grę obronną, ale przeciwko Chorwacji to on zachował się nieodpowiedzialnie i doprowadził do rzutu wolnego, po którym zwycięskiego dla gospodarzy gola zdobył Luka Modrić.

Największy żal możemy odczuwać z powodu tego, że przetestowany w boju nie został Kamil Piątkowski. Piłkarz RB Salzburg przesiedział oba spotkaniach na ławce rezerwowych. Trudno stwierdzić, czy spisałby się lepiej od swoich reprezentacyjnych kolegów. Nie należało jednak przechodzić obojętnie wobec jego świetnej formy po powrocie do ligi austriackiej z wypożyczenia do Granady. Piątkowski był czołową postacią zespołu w eliminacjach do Ligi Mistrzów, do której się zakwalifikował. Jak widać, nie był to wystarczający argument, żeby zagrać chociaż przez chwilę.

A może czwórka?

Wnioski są takie, że brakuje w kraju jakościowych środkowych obrońców, a grając w obecnie preferowanym przez selekcjonera ustawieniu, wykorzystujemy ich aż trzech. Oczywiście, każda formacja ma wady i zalety, ale można odnieść wrażenie, że gdybyśmy wrócili do konserwatywnego ustawienia z czwórką, mogłoby to wyjść kadrze na dobre. To oczywiście propozycja, która wraca jak bumerang, ale kibice mają realne podstawy do tego, żeby czuć potrzebę powrotu do klasycznego ustawienia.

Kacper Janoszka