Ponad 4 tysiące kibiców przyjezdnych będzie mogło zasiąść na nowym sektorze gości Stadionu Śląskiego. Fot. Stadion Śląski


Stadion Śląski czeka na Legię

Sektor gości w „Kotle czarownic” wreszcie jest gotowy do przyjmowania kibiców. Pierwszymi, którzy się w nim pojawią, będą fani z Warszawy.

 

Kiedy Ruch w październiku przenosił się z Gliwic na Stadion Śląski, wiadome było, że jesienią gardła jego kibiców nie będą miały konkurencji. Największy obiekt regionu – a teraz także ekstraklasy – nie był bowiem przystosowany do wymogów związanych z przyjmowaniem piłkarskich zorganizowanych grup kibiców gości. Co prawda fani rywali „Niebieskich” pojawili się na trybunach przy okazji meczu z Zagłębiem Lubin, ale była to nieoficjalna grupa, która weszła „za błogosławieństwem” chorzowskich sympatyków. Teraz się to zmieni.

 

Istnieją obawy

 – Wykonaliśmy karkołomną pracę. Podręcznik Licencyjny Ekstraklasy ma swoje wymagania, ale są też przepisy przeciwpożarowe i bezpieczeństwa. Musiało to zostać uzgodnione z odpowiednimi służbami. Trzeba było oddzielić sympatyków gości od gospodarzy, bo temperatura meczów może być wysoka, a my odpowiadamy za bezpieczeństwo uczestników. Wydzieliliśmy specjalne furty, zamontowaliśmy specjalne bramy – opisywał dyrektor Stadionu Śląskiego Adam Strzyżewski na specjalnej konferencji prasowej, gdzie obecny był również wicemarszałek województwa Łukasz Czopik, radny sejmiku Maciej Kolon oraz prezes Ruchu Seweryn Siemianowski. Prace nad sektorem trwały kilka miesięcy głównie z powodów formalnych. Ten może pomieścić 4383 osoby, a zlokalizowany został w górnej części trybun, na łuku za jedną z bramek.

 Pytania może wzbudzać fakt, że całkiem blisko od tamtego miejsca znajdują się sektory przeznaczone dla najbardziej zagorzałych kibiców Ruchu. Zapytaliśmy dyrektora Strzyżewskiego o to, czy nie obawia się, że takie umiejscowienie popularnej „klatki” może prowokować spięcia między fanami, które z racji wielkości obiektu mogą być trudne do opanowania. – Skłamałbym, gdybym powiedział, że się nie obawiamy. Patrząc przez pryzmat poprzednich meczów, mamy nadzieję, że nie dojdzie do eskalacji jakichś niewłaściwych zachowań. Sektory są odseparowane, są bufory, wszystko jest zabezpieczone, dlatego dziękowałem Maciejowi Kolonowi za fajne pomysły, które przyniósł ze swojego ekstraklasowego doświadczenia. To pozwoliło nam zminimalizować ryzyko, którego nigdy nie unikniemy. Ze swojej strony zrobiliśmy wszystko, żeby kibice czuli się bezpiecznie – przyznał Strzyżewski.

 

Musi być 20 tysięcy

9 lutego Ruch zmierzy się w „Kotle czarownic” z Legią Warszawa, inaugurując rundę wiosenną. Kibice ze stolicy zadeklarowali, że ich celem jest przybycie na Śląsk w liczbie przynajmniej 3,5 tysiąca osób. Jak powiedział prezes Seweryn Siemianowski, spotkanie z Legią będzie mogło obejrzeć w sumie ok. 40 800 kibiców, więc dla chorzowian zostanie ponad 36 tysięcy biletów. Podobna pojemność będzie też dostępna na inne hitowe mecze, np. z Lechem Poznań czy Górnikiem Zabrze. W przypadku mniej atrakcyjnych starć – jak było do tej pory – klub będzie otwierał mniejszą liczbę sektorów. Największą pojemność Stadion Śląski może osiągnąć podczas spotkania przyjaźni z Widzewem Łódź, kiedy nie będzie mowy o meczu podwyższonego ryzyka, więc nie będą potrzebne dodatkowe zabezpieczenia.

 A te oczywiście zwiększają wydatki na organizację wydarzenia. – Koszty bezpośredniej organizacji meczu, czyli ochrona czy stewardzi, ponosi klub – powiedział Strzyżewski. – Wszystko zależy od tego, jak spotkanie zakwalifikuje policja. Czy jest to mecz podwyższonego ryzyka, czy nie. Jeśli tak, koszty są niemal podwójne – dodał z kolei Siemianowski, którego zapytaliśmy o to, ilu kibiców musi zjawić się w takiej sytuacji na Śląskim, żeby finansowo wszystko wyszło na zero. – Plus minus musi być te 20 tysięcy. To jest minimum. Przy mniejszej frekwencji możemy dokładać do interesu – zdradził prezes Ruchu.

 W kontekście Stadionu Śląskiego często mówiło się o kosztownym zabezpieczaniu bieżni, która w trakcie meczów może zostać uszkodzona np. poprzez race czy petardy. Dyrektor Strzyżewski wyjaśnił, że „na kluczowych meczach bieżnia będzie dodatkowo zabezpieczona”. Koszty takich zabezpieczeń będą częściowo ponoszone przez Stadion, a częściowo przez klub.

Piotr Tubacki


1,1 MILIONA

złotych kosztowała budowa sektora gości na Stadionie Śląskim. Zapłaciły za to władze obiektu, czyli w praktyce władze wojewódzkie.