Piłkarze Puszczy wygrali drugi mecz z rzędu i zachowują szanse na utrzymanie. Mogą to zrobić kosztem Cracovii. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

Stadion Puszczy

Derby Małopolski wygrali niepołomiczanie, którzy na obiekcie Cracovii radzą sobie lepiej od „Pasów”.


Potwierdziło się, że w tym sezonie krakowianom nie idzie u siebie, gdzie odnieśli tylko trzy zwycięstwa.  Dla Puszczy było to zaś szóste zwycięstwo przy ulicy Kałuży. Znów znalazła się nad kreską, zrównała się z Cracovią punktami i wyprzedziła ją dzięki lepszemu bezpośredniemu bilansowi.

Już w 6 minucie goście postraszyli przeciwników po wyrzucie z autu. Po dalekim zagraniu Wojciecha Hajdy Roman Jakuba uderzył w słupek. Początek spotkania należał do beniaminka, który napierał na rywali, a ci nie potrafili uspokoić gry. Niepołomiczanie czuli się pewnie, konstruowali ataki pozycyjne (61 proc. posiadania do przerwy) i po jednym z nich ucieszyli pół tysiąca swoich kibiców, którzy tym razem zasiedli w sektorze gości. Przy linii końcowej silny i wysoki Eneo Bitri przegrał pojedynek z o wiele niższym Kamilem Zapolnikiem, który wyłożył piłkę Hajdzie. Dla byłego gracza Górnika był to pierwszy gol w ekstraklasie. W drugim polu karnym groźnie było też po dośrodkowaniu z narożnika Davida Olafssona i mocnym, ale niecelnym uderzeniu głową Benjamina Kallmana, którego z radarów stracili obrońcy. Gospodarze się obudzili i w końcu zdominowali Puszczę, wiele działo się w „szesnastce” Oliwiera Zycha, który mógł stracić kuriozalną bramkę, nabijając Patryka Makucha przy próbie dalekiego wykopu. Drugą połowę gospodarze zaczęli z dwoma zmianami. Po raz pierwszy w tym roku zagrał Kamil Glik, trener wpuścił też młodego wilczka Filipa Rózgę. Wychowanek szybko pokazał się z dobrej strony i równo z trawą musiał go „wyciąć” Hajda. Starał się, ale bez efektu. Ostatnie kwadranse spotkań są trudne dla beniaminka, który stracił w nich aż 17 goli. Tym razem udało się jednak zachować czyste konto i ograć słabą Cracovię.

Michał Knura