Stać nas na więcej
Rozmowa z Norbertem Wojtuszkiem, pomocnikiem Górnika Zabrze
Za wami przegrany mecz z Cracovią, który kończyliście w dziewiątkę. To, co wydarzyło się przed tygodniem, siedzi jeszcze w głowach?
- Jeden przegrany mecz na początku rozgrywek jeszcze o niczym nie świadczy, to już za nami. Teraz skupiamy się na spotkaniu z Lechią i na tym, żeby wrócić na zwycięską ścieżkę.
Lechia na razie bez wygranej w lidze i na ostatnim miejscu. Gdańszczanie są tacy słabi jak pokazuje tabela?
- Absolutnie nie można nikogo lekceważyć i trzeba zagrać na sto procent. Jeżeli tak będzie, to powinno być dobrze, jeżeli nie, to rywal ma swoje argumenty, żeby strzelać gole i wygrywać.
Pora meczu - w samo południe - nie przeszkadza?
- Musimy grać, obojętnie jaka to pora. Nie ma znaczenia, czy ktoś zjadł jajka czy spaghetti.
Walczy pan o miejsce w wyjściowym składzie. Jest pan tego bliżej?
- Staram się o to, ale łatwo nie jest. Na treningach i meczach muszę pokazywać, że na to zasługuję, a jak już dostanę szansę, to chcę ją wykorzystać. Trener decyduje, kto gra, a ja robię wszystko, żeby być w podstawowym składzie.
W poprzednim sezonie był pan wypożyczony do GKS-u Tychy. Na ile to panu pomogło?
- Była to dobra rzecz. Grałem sporo, jeszcze intensywniej uczyłem się seniorskiej piłki. W moim wypadku było to na plus.
W Tychach w ostatnich dniach spore zamieszanie. Nie ma już trenera Banasika. Jak pan na to patrzy?
- Nie wiem, czy to pochopna decyzja czy nie. Może nie szło im na początku jakoś dobrze. Czas pokaże, czy to było dobre rozwiązanie. Mnie z trenerem Banasikiem dobrze się pracowało. Dobrze mnie przyjął i parę rad od niego przyjąłem.
Dorobek punktowy, który jest na waszym koncie, jest taki jaki powinien być, czy mogło być lepiej?
- Możemy grać jeszcze lepiej. Stać nas na jeszcze lepsze rezultaty i mam nadzieję, że pokażemy to w kolejnych grach.
Rozmawiał Michał Zichlarz