Sport

Stabilizacja struktury gry

Artur Skowronek imponuje… trenerską nowomową, ale na wyniki się to nie przekłada.

Trener Skowronek z GKS-em Tychy jeszcze nie odniósł zwycięstwa. Fot. Łukasz Sobala/PressFocus

GKS TYCHY

Pierwszy miesiąc pracy Artura Skowronka w GKS-ie Tychy okazał się niewypałem. Szkoleniowiec po podpisaniu umowy deklarował, że wykorzysta bardzo duży potencjał piłkarski drużyny i złapie jedność, wspólny cel, co zaowocuje na boisku. – Zrobię wszystko z mojej strony, żeby była pasja, żeby było zaangażowanie, żeby było – kolokwialnie mówiąc – zasuwanie na treningu i na boisku – zapewniał trener tyszan na swojej pierwszej konferencji prasowej. – Dam z siebie maksa i tego samego będę oczekiwał od wszystkich, którzy są wokół.

Dzisiaj już wiemy, że piękne słowa to za mało, żeby kibice byli zadowoleni. Po stylu prezentowanym przez GKS Tychy w pucharowym starciu z Olimpią Grudziądz oraz w ligowych starciach ze Stalą w Rzeszowie i ŁKS-em Łódź na tyskiej murawie widać wyraźnie, że tyszanie staczają się po równi pochyłej. Zespół, który według przedsezonowych zapowiedzi miał walczyć o awans do ekstraklasy, a miejsce w strefie barażowej określano planem minimum, po 12 rozegranych meczach ma punkt przewagi nad strefą spadkową!

Po sześciu meczach rozegranych pod wodzą nowego trenera GKS ciągle nie ma pomysłu na grę. Najpełniej było to widać w ostatnim starciu z ŁKS-em, bo tyszanie rozpoczęli w ustawieniu na dwie linie. Piątka grała w obronie, a druga piątka w pomocy... obrońcom. Nawet zwany „dziewiątką” Bartosz Śpiączka częściej był na swojej połowie i wspierał defensywę, a liczby strzałów oddanych w pierwszej połowie (3 GKS i 11 ŁKS) i tak nie mówią całej prawdy o przewadze osiągniętej przez gości, którzy schodzili na przerwę, prowadząc 2:0.

Mimo to na drugą połowę wyszła ta sama jedenastka i dopiero gdy łodzianie zdobyli trzecią bramkę, Artur Skowronek zdecydował się na cztery zmiany jednocześnie. Stwierdzenie, że po tych roszadach gra tyszan wyglądała lepiej, poparte jest statystyką, bo w strzałach w drugiej połowie odnotowano remis 5:5, a w strzałach celnych GKS był nawet lepszy o jedno uderzenie (4:3). Trzeba jednak od razu dodać, że rywale, którzy byli zadowoleni z rezultatu, nie musieli się już tak wysilać, a i dokonane przez trenera łodzian zmiany sprawiały, że z boiska zeszli liderzy.

Wprawdzie na konferencji prasowej po meczu z ŁKS-em trener Skowronek stwierdził: „Dobrze, że jest przerwa reprezentacyjna”, ale kibice wcale nie są tacy pewni… Przypomnijmy, że jeszcze przed poprzednią pauzą na mecze reprezentacji, GKS Tychy – ledwo co przejęty przez nowego szkoleniowca – zremisował z zaliczaną do czołówki Wisłą Płock i zdobył punkt. Jednak już później tylko tracił. Porażka 0:1 z Ruchem Chorzów, remis 0:0 z ostatnim zespołem tabeli Stalą Stalowa Wola, a następnie wspomniane już wcześniej trzy kompromitujące porażki mogą budzić lęk. Po kolejnych dwóch tygodniach pracy tego szkoleniowca może być jeszcze gorzej.

– Możemy podziałać ze strukturą naszej pracy – „wyjaśnia” (koniecznie w cudzysłowie) trener Skowronek. – Trzeba złapać stabilizację struktury gry, trzeba złapać stabilizację składu, dlatego mam nadzieję, że piłkarze, którzy leczyli ostatnio urazy, wrócą do gry. To jest czas, który spowoduje, że będą kolejne opcje i piłkarze złapią po prostu pewność siebie i złapią płynność zasad gry – stwierdził szkoleniowiec tyszan. Cokolwiek miałoby to znaczyć, okazja do sprawdzenia efektów pracy wykonanej w tym tygodniu będzie już w sobotę, bo o 11.00 na murawie stadionu w Tychach gościć będzie Slezsky FC Opawa, który zajmuje czwarte miejsce na zapleczu czeskiej ekstraklasy.

Jerzy Dusik