Stabilizacja mistrza
Wiele wskazuje na to, że Bayer Leverkusen będzie w nowym sezonie równie mocny, jak w tym ubiegłym.
NIEMCY
Wszyscy już zdążyli przetrawić historyczne i niespodziewane mistrzostwo „Die Werkself”. Wydawało się, że Bayer latem będzie musiał się mierzyć z falą kupców, którzy będą chcieli „wyjąć” z jego szeregów co bardziej łakome kąski. Największym z nich był trener Xabi Alonso, ale już wiele tygodni temu potwierdziło się, że baskijski szkoleniowiec pozostanie w Leverkusen jeszcze przynajmniej sezon. Dla nowego mistrza Niemiec był to ogromny sukces i koło zamachowe dalszego progresu.
Klauzula wygasła
Zawodnicy widzący, że trener zostaje na BayArenie, chętniej decydowali się na pozostanie w zespole. Nie udało się zatrzymać Josipa Stanisicia, który wrócił do Bayernu Monachium, skąd był wypożyczony. Chorwat co prawda oficjalnie przyznawał, że chciałby zostać w Leverkusen, ale kluby nie porozumiały się co do jego transferu. Możliwe są jeszcze dwa odejścia z mistrza Niemiec, choć jak na razie nie udało się ich dopiąć. Największą chęć zmiany barw klubowych wyrażał wahadłowy Jeremie Frimpong. Interesowały się nim m.in. Liverpool, Manchester United czy Barcelona. Dużym sukcesem było utrzymanie go w zespole już przed rokiem, w październiku nawet przedłużono jego kontrakt, ale wszystko wskazywało na koniec jego przygody z „Die Werkself”. Sęk jednak w tym, że potencjalni kupcy... na razie nie zdecydowali się nimi zostać.
Na początku zeszłego tygodnia wygasła klauzula odstępnego zapisana w umowie Frimponga, która pozwalała kupić go za korzystne 40 mln euro. Nikt tego nie zrobił, więc aktualnie cena pozostaje już tylko w rękach Leverkusen. Ta na pewno będzie wyższa, bo 23-latek to gorący towar, warty więcej niż 40 mln euro, a wspomniane przedłużenie kontraktu podpisano aż do 2028 roku! „Kicker” zasugerował, że w takich okolicznościach pozostanie Frimponga w Bayerze robi się coraz bardziej realne, choć niczego nie można jeszcze potwierdzić. Gdyby Holender odszedł, „Die Werkself”... raczej by specjalnie nie płakali. W drużynie jest bowiem utalentowany 21-letni Brazylijczyk Arthur (w minionym sezonie stracił wiele miesięcy przez kontuzję), a gdy trzeba było, znakomicie w buty Frimponga wchodził w zeszłych rozgrywkach Nathan Tella. W teorii więc nikogo nowego mistrzowie Niemiec nie musieliby sprowadzać, a utrata Holendra jest w pewnym sensie wpisana w koszty.
Bayern nie chce płacić
Frimpong na dniach wróci do treningów z zespołem po przedłużonym z racji występu na Euro urlopie. Z zespołem są już z kolei reprezentanci Niemiec, w tym najbardziej wyczekiwany Jonathan Tah. Jeden z kapitanów Bayeru od dawna jest łączony z Bayernem Monachium. Chce przenieść się do Bawarii, to nie tajemnica, ale kluby jak na razie nie dogadały się w kwestiach finansowych. Bayern ma oferować 20 mln euro i 5 mln w bonusach, o czym mistrzowie nie chcą nawet słyszeć. Oczekują co najmniej 30 mln „podstawy”. Nielubiący wydawać monachijczycy tego lata są na razie na transferowym minusie, więc aby pozwolić sobie zapłacić więcej za Taha, najpierw muszą kogoś sprzedać. Sęk w tym, że lista ich potrzeb jest dość długa, a niemiecki stoper nie jest na niej jedynym nazwiskiem... Co zabawne, rok temu Tah miał aktywną klauzulę odstępnego wynoszącą 18 mln euro. Nikt jednak nie chciał jej aktywować. 28-latek przez pełny sezon z Alonso wykonał tak wielki progres, że nagle zaczął przyciągać uwagę.
Jeśli opuści klub, Leverkusen jak w przypadki Frimponga. nie będzie załamywało rąk. W drużynie są już bowiem Edmond Tapsoba z Burkina Faso, Piero Hincapie z Ekwadoru, Odilon Kossounou z WKS-u czy ściągnięty tego lata ze Stade Rennes za 15 mln 19-letni Francuz Jeanuel Belocian. Z tego samego klubu Bayer kupił też za 20 mln skrzydłowego Martina Terriera, a z kapitalnej Girony środkowego pomocnika Aleixa Garcię za 18 mln.
Piotr Tubacki