Sport

Środkowy jak atakujący

Jastrzębianie mimo problemów wyjechali z Olsztyna ze zwycięstwem. Nie obyło się jednak bez strat.

Jakub Majchrzak na środku siatki toczył twardy bój z Antonem Brehme. Fot. PAP/Tomasz Waszczuk

PLUSLIGA

Latem JSW Jastrzębski Węgiel stracił większość swoich gwiazd. Odeszli m.in. Tomasz Fornal, Norbert Huber, Jakub Popiwczak i Timothee Carle. Odpływ czołowych zawodników spowodował, że drużyna z Górnego Śląska po raz pierwszy od lat nie jest wymieniana w gronie faworytów do medali. To nie znaczy, że nie ma kto w niej grać. Zostali przecież Anton Brehme, Benjamin Toniutti i Łukasz Kaczmarek, a nowi m.in. Maksymilian Granieczny, Nicolas Szerszeń czy Michał Gierżot, to gracze o uznanej renomie, grać w siatkówkę na wysokim poziomie potrafiący, co udowodnili w poprzednich latach. Wydawało się zatem, że na rozpoczęcie sezonu powinni sobie poradzić w Olsztynie z Indykpolem AZS.

Gospodarze zaprezentowali się bardzo dobrze. Od pierwszej piłki zagrywką „siedli” na Gierżocie. Przyjmujący w ofensywie bowiem jest znakomity, ale w przyjęciu zagrywki ma problemy. I w Olsztynie też miał. Ostrzeliwany przyjmował niedokładnie. Toniutti musiał sporo biegać, by rozegrać akcję. Nie zawsze więc miał okazję do wykorzystania potencjału Brehmego na środku siatki. Ale gdy już mu wystawił po drugiej stronie siatki, to nie było co zbierać. Niemiec atakował bardzo dynamicznie i silnie.

Olsztynianie od początku mieli przewagę i powinni wygrać w trzech setach. Imponowali postawą w obronie. Libero Jakub Ciunajtis – nieoczekiwanie wygrał rywalizację o miejsce na parkiecie ze znajdującym się w kręgu zainteresowania trenera kadry Nikoli Grbicia Jakubem Hawrylukiem – podbijał niesamowite piłki. Mocno wspierali go Moritz Karlitzek i Johannes Tille, a w ofensywie swoje robił Jan Hadrava. Doświadczony Czech z premedytacją obijał ręce blokujących, a że jest w tym mistrzem, olsztynianie dopisywali do swojego dorobku kolejne punkty. Sporo zamieszania po jastrzębskiej stronie robiły też jego zagrywki.

Miejscowi w każdej z partii prowadzili, ale pierwszą przegrali. W końcówce roztrwonili przewagę, a ostatni punkt stracili, bo Gierżot znalazł wreszcie sposób na zablokowanie Hadravy. W trzecim natomiast rozbili JSW Jastrzębski Węgiel. Andrzej Kowal, trener przyjezdnych, mocno w nim zmieniał. I wreszcie trafił ze składem. Kluczem okazało się wpuszczenie za Gierżota Mirana Kujundzicia. Serb uspokoił przyjęcie. Od tego momentu przyjezdni grali coraz lepiej. Gospodarze natomiast – zwłaszcza Hadrava – mocno spuścili z tonu. Widać było, że opadli z sił. Nie byli już tak dynamiczni i efektywni, jak na początku spotkania.

Doszło do tie-breaku. W nim prowadził JSW Jastrzębski Węgiel. Po zagrywkach Karlitzka olsztynianie doprowadzili jednak do remisu (9:9). W odpowiedzi serią z pola serwisowego popisał się Szerszeń. Nie zawsze były to asy, ale gospodarze zmuszeni byli oddać piłkę bez ataku. W kontrze litości nie miał Brehme, który wywalczył aż 18 punktów. Jak na środkowego, to wynik rewelacyjny.

(mic)   

◼ Indykpol AZS Olsztyn – JSW Jastrzębski Węgiel 2:3 (23:25, 25:18, 25:17, 18:25, 11:15)

OLSZYN: Tille (2), Karlitzek (19), Majchrzak (11), Hadrava (13), Halaba (17), Lipiński (11), Ciunajtis (libero) oraz Kozub, Cieślik, Borkowski, Szwarc (2). Trener Daniel PLIŃSKI.

JASTR ZĘBIE: Toniutti, Szerszeń (20), Brehme (18), Kaczmarek (10), Gierżot (8), Zaleszczyk (4), Jurczyk (libero) oraz Tuaniga, Kufka (1), Kujundzić (6), Lorenc (4). Trener Andrzej KOWAL.

Sędziowali: Maciej Twardowski i Wojciech Głód (obaj Radom). Widzów 4030.

Przebieg meczu

I: 10:8, 15:13, 20:18, 23:25.

II: 10:7, 15:12, 20:17, 25:18.

III: 10:5, 15:8, 20:13, 25:17.

IV: 9:10, 11:15, 14:20, 18:25.

V: 2:5, 9:10, 11:15.

Bohater – Anton BREHME.