Tomasz Fornal obojętnie jak atakował, czy mocno, czy technicznie, był równie skuteczny. Fot. PAP/Jarek Praszkiewicz.


Środkowi w blasku fleszy

W meczu na szczycie Jastrzębski Węgiel nie dał szans ekipie z Warszawy i jest coraz bliżej zakończenia fazy zasadniczej na pierwszym miejscu. Kędzierzynianie coraz dalej od play offu.

 

PLUSLIGA

Andrzej Wrona, niespełna 36-letni środkowy i kapitan Projektu Warszawa oraz Norbert Huber o 10 lat młodszy kolega po fachu z Jastrzębskiego Węgla mieli powody do satysfakcji. W trakcie sobotniego meczu ten pierwszy zdobył 3000. punkt w siatkarskiej ekstraklasie. Ten dorobek pewnie zostanie powiększony, bowiem sympatyczny siatkarz przedłużył kontrakt ze stołecznym klubem na kolejny sezon. Natomiast Huber w ostatniej akcji meczu skutecznie zablokował rywala i zdobył 100. punkt blokiem w sezonie. Miał też drugi powód do radości. Jego zespół w starciu na szczycie – w końcu grali lider i wicelider - wygrał bez straty seta. - Czasami tak bywa, że rywal sporymi fragmentami grał lepiej od nas, ale to my w decydujących momentach zdobywaliśmy punkty i wygraliśmy – mówił dla mediów klubowych, środkowy JW. - Zagrywka odgrywała w tym spotkaniu sporą rolę, bowiem nie tylko zdobywaliśmy bezpośrednio nią punkty, ale też sprawialiśmy rywalom sporo kłopotu i łatwiej nam było wyprowadzić kontry. Fajnie się gra przy tak żywo reagujących kibicach, a po dniu wypoczynku czeka nas wyprawa do Ankary i wiemy co mamy zrobić! – zadeklarował.

 

Pewni w końcówkach

Wszystkie sety były bliźniaczo podobne. W 1. i 3. goście prowadzili nawet kilkoma punktami, ale końcówki należały do gospodarzy. W inauguracyjnej partii miejscowi choć przegrywali 17:20, wyszli na prowadzenie 24:21. Warszawianie obronili dwie piłki setowe, za trzecim razem zwycięski punkt zdobył Rafał Szymura, który po dwóch tygodniach przerwy z powodu kontuzji powrócił do drużyny. Pokazał się z jak najlepszej strony i otrzymał statuetkę MVP.

- Stęskniłem się za grą, brakowało mi emocji i całkiem przyzwoicie to wyszło - powiedział po meczu przyjmujący JW. - To prawda, zagrywka ustawiła spotkanie, a ponadto Ben Toniutti rozrzucał piłkę tak, że wiedzieliśmy co z nią zrobić.

W 3. secie z kolei przy stanie 20:20 Jakub Popiwczak popisał się fantastyczną obroną pod bandami reklamowymi, po czym Ryan Sclater skończył atak. Potem do akcji włączył się Huber ze swoim blokiem, kończąc mecz. 

Siatkarze JW imponują formą fizyczną oraz siłą mentalną, bo przecież zespół ze stolicy cały czas napierał i sprawił im sporo kłopotów.   

 

Każdy jest trudny

Skra Bełchatów po sporych wstrząsach organizacyjno-finansowych wydaje się, że powraca do równowagi i ciągle walczy o play off. Trudno się dziwić, że w meczu z GKS-em Katowice była maksymalnie skupiona. Goście próbowali i walczyli, ale stać ich było tylko na wygranie seta.

- Dla nas każdy mecz jest trudny i wymagający, bo przecież gramy w najlepszej lidze świata – mówił Jakub Jarosz, kapitan GKS-u dla mediów klubowych, który w przyszłym sezonie przenosi się nad morze i będzie reprezentował Trefl Gdańsk. - Skra zagrała z nami jak za najlepszych czasów, choć też prezentowaliśmy się nieźle. Teraz przed nami niezwykle ważne spotkania z sąsiadami w tabeli i na tym się koncentrujemy.

Marcin Waliński (w przyszłym sezonie w Jastrzębskim Węglu), początek sezonu miał dosyć blady, ale im bliżej końca, tym prezentuje się lepiej. Solidnie przyjmuje, skutecznie atakują oraz kąsa zagrywką. Skra w 1. secie objęła prowadzenie 5:2, ale Waliński dwoma asami serwisowym doprowadził do remisu 5:5. Potem było już gorzej, bo siatkarze z Katowic nie wykorzystywali kontr i gospodarze objęli prowadzenie 15:11. Miejscowi zbudowali przewagę i pewnie dokończyli tę partię.     

Druga odsłona była znacznie lepsza w wykonaniu przyjezdnych, ale tylko do połowy. Po ataku Walińskiego gospodarze wygrywali tylko 16:14, ale od tego momentu gracze Skry przyspieszyli i zaczęli zwiększać przewagę. Katowiczanie nie blokowali, słabo bronili i trudno się dziwić, że nie mieli żadnego punktu zaczepienia. Dawid Konarski i Bartłomiej Lemański udanymi akcjami zakończyli tego seta.

Mało kto oczekiwał, że GKS jeszcze potrafi podjąć walkę. Początkowo nic tego nie zapowiadało, bo Skra prowadziła 15:10. Lukas Vasina, ku uciesze rezerwowych, zanotował pierwszy blok dla GieKSy, która przegrywała już tylko 12;15. Od remisu 18:18 po autowym ataku Dawida Konarskiego rozpoczęła się gra punkt za punkt. Podczas gry na przewagi po raz kolejny Waliński okazał się najskuteczniejszy i przedłużył mecz.

W kolejnej odsłonie gospodarze stanęli na wysokości zadania. Od początku prowadzili trzema, czterema punktami i kontrolowali przebieg wydarzeń na parkiecie, zgarniając komplet punktów.

 

Przebudzenie Trefla

Dla kędzierzynian, którzy desperacko walczą o awans do play offu, każdy mecz jest jak o mistrzostwo Polski. Na Trefl Gdańsk wyszli ogromnie zmobilizowani. Ze zwycięstwem w pierwszym secie nie mieli problemów, ale to bardziej efekt fatalnej postawy gości, niż doskonałej gry kędzierzynian. Im wystarczyło grać poprawnie. Gdańszczanie bowiem nie mogli złapać rytmu. Mieli problemy w każdym elemencie, a zwłaszcza w zagrywce. Gdy serwowali mocno, nie trafiali w pole gry, gdy zaś nie chcieli popełnić błędu i przebijali piłkę asekuracyjnie, miejscowi popisywali się efektownymi akcjami, w których brylował Bartosz Bednorz.

Im dłużej trwał jednak mecz, tym ZAKSA miała coraz większe problemy. Goście napędzani przez doświadczonego rozgrywającego Lukasa Kampę, rozpędzali się. Coraz lepiej prezentowali się Kewin Sasak, Mikołaj Sawicki czy Jan Franchi Martinez. Świetną zmianę dał też Patryk Niemiec, który rozszyfrował rozegranie Marcina Janusza i łapał blokiem rywali. Gospodarze z kolei grali zrywami. Mieli dobre momenty – w drugim i trzecim secie prowadzili – ale nie potrafili utrzymać dobrej dyspozycji. Łatwo tracili przewagę, bo popełniali błędy. Nawet reprezentanci Polski, Łukasz Kaczmarek i Bednorz, nie byli w stanie zakończyć ataków. Mnóstwo problemów sprawiały im też zagrywki, przede wszystkim Lukasa Kampy oraz Mikołaja Sawickiego, a Jan Franchi Martinez obijał ręce blokujących i zdobywał kolejne punkty. Argentyńczyk zaimponował też w grze blokiem. Tym elementem wywalczył pięć punktów. To jego najlepszy wynik w PlusLidze.

Adam Swarzyna, trener ZAKSY, nie przyglądał się biernie poczynaniom swoich podopiecznych. Wymienił przyjmujących, atakującego i atakującego, ale efektu nie było żadnego. Tymczasem każde udane zagranie gości, pozwoliło im uwierzyć w siebie. Czwarta partia to już ich całkowita dominacja. Dzięki wygranej praktycznie mogą być pewni gry w play offie i mają nawet szansę na czwartą pozycję. Wiara w ZAKSIE na pozytywny finał jest natomiast coraz mniejsza.

(mic, sow)

 

Jastrzębski Węgiel - Projekt Warszawa 3:0 (25:23, 25:23, 25:23) 

JASTRZĘBIE: Toniutti, Fornal (11), Gładyr (6), Sclater (12), Szymura (14), Huber (13), Popiwczak (libero) oraz Patry. Maciończyk. Trener Marcelo MENDEZ.

WARSZAWA: Firlej (2), Tillie (3), Wrona (3), Bołądź (14), Szalpuk (14), Semenik (9), Wojtaszek (libero) oraz Kowalczyk, Grobelny (5), Weber, Borkowski. Trener Piotr GRABAN.

Sędziowali: Paweł Burkiewicz i Maciej Kolendowski (obaj Kraków). Widzów 2758.

Przebieg meczu]

I: 7:10, 14:15, 17:20, 25:23.

II: 10:7, 15:13, 20:17, 25:23.

III: 8:10, 14:15, 19:20, 25:23.

Bohater – Rafał SZYMURA.  

 

PGE GiEK Skra Bełchatów - GKS Katowice 3:1 (25:18, 25:19, 25:27, 25:18)  

BEŁCHATÓW: Łomacz (2), Aciobanitei (16), Lemański (13), Konarski (14), Lipiński (21), Poręba (7), Diez (libero) oraz Kupka, W. Nowak (1), Petkow. Trener Andrea GARDINI.  

KATOWICE: Saitta (3), Waliński (16), Krulicki (1), Jarosz (17), Vasina (17), Usowicz (1), Mariański (libero) oraz Domogała, Fenoszyn, Adamczyk (5), Ogórek (libero), Wóz (1), Mielczarek (1). Trener Grzegorz SŁABY. 

Sędziowali: Mariusz Gadzina (Strzyżów) i Grzegorz Janusz (Jasło). Widzów 1298.

Przebieg meczu

I: 10:8, 15:11, 20:14, 25:18.

II: 8:10, 15:14, 20:17, 25:19.

III: 9:10, 15:10, 19:20, 24:25, 25:27.

IV: 10:6, 15:10, 20:16, 25:18.

Bohater – Bartłomiej LIPIŃSKI.

 

Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle – Trefl Gdańsk 1:3 (25:16, 20:25, 21:25, 17:25)

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz (3), Bednorz (18), Smith (4), Kaczmarek (14), Szymański (4), Paszycki (13), Shoji (libero) oraz Chitigoi (4), Takvam (1), Śliwka, Kluth (2), Stępień. Trener Adam SWACZYNA.

GDAŃSK: Kampa (8), Franchi Martinez (15), Urbanowicz (1), Sasak (16), Sawicki (13), Zaleszczyk (9), Koykka (libero) oraz Niemiec (7), Czerwiński, Orczyk (2). Trener Igor JURICIĆ.

Sędziowali: Maciej Maciejewski (Szczecin) i Paweł Morawski (Poznań). Widzów 3370.

Przebieg meczu

I: 10:5, 15:10, 20:11, 25:16.

II: 10:7, 15:11, 19:20, 20:25.

III: 10:8, 15:10, 18:20, 21:25.

IV: 6:10, 11:15, 12:20, 17:25.

Bohater – Lukas KAMPA.

 

Asseco Resovia – Enea Czarni Radom 3:0 (25:18, 25:15, 25:19)

RZESZÓW: Drzyzga (1), Cebulj (8), Kochanowski (9), Boyer (12), DeFalco (11), Mordyl (8), Potera (libero) orz Bucki, Kozub, Wrobel (1). Trener Giampaolo MEDEI.

RADOM: Todorović, Buszek (1), Kufka (3), Meljanac (5), Formela (8), Smoliński (3), Nowowsiak (libero) oraz Hofer (9), Gomulka (4), Gniecki. Trener Waldo KANTOR.   

Sędziowali: Tomasz Flis (Kraków) i Damian Lic (Żołynia). Widów 1400.

Przebieg meczu

I: 10:5, 15:8, 20:12, 25:18.

II: 10:3, 15:5, 20:8, 25:15.

III: 10:8, 15:12, 20:15, 25:19.

Bohater – Bartłomiej MORDYL.

 

Aluron CMC Warta Zawiercie – Ślepsk Malow Suwałki zakończył się po zamknięciu wydania.

 

1-8 - awans do play offu; 16 – spadek do I ligi

 

Następne mecze 18.03.: Olsztyn – Lubin;

19.03.: Częstochowa – Lwów;

20.03.: Warszawa – Bełchatów;

22.03.: Gdańsk – Nysa, Lwów – Rzeszów;

23.03.: Lubin – Częstochowa;

24.03.: Lublin – Olsztyn, Suwałki – Jastrzębie, Zawiercie – Bełchatów;

25.03.: Radom – Katowice, Warszawa – Kędzierzyn-Koźle.