Sprintem przez Paryż
Na planszy we... troje
Wyeliminowana w ostatniej szesnastce z turnieju indywidualnego szablistek Egipcjanka Nada Hafez ujawniła w mediach społecznościowych, że jest w siódmym miesiącu ciąży. Rywalizacja zakończyła się francuskim dubletem, a tytuł trafił do Manon Apithy-Brunet. 26-latka napisała na Instagramie, że walka na szermierczej planszy ogranicza się do dwóch osób. „W rzeczywistości było nas troje. Byłem ja, moja rywalka, a także moje jeszcze nienarodzone dziecko" - wyznała Hafez.
Egipcjanka w 1/8 finału przegrała 7:15 z Koreanką Hayoung Jeon. „Mam szczęście, że mój mąż i moja rodzina obdarzyli mnie zaufaniem i mogłam zajść tak daleko" - podsumowała swój post.
Ciepło pomarańczowe
Fala upałów ogarnęła większość terytorium Francji, w tym Paryż. W ponad połowie departamentów - 56 - ogłoszono pomarańczowy alert pogodowy. Temperatura ma sięgnąć co najmniej 35 stopni Celsjusza.
W najnowszym komunikacie instytut meteorologiczny wystosował również alert na środę dla 45 departamentów. Pomarańczowy, przedostatni stopień alertu dotyczy upałów i ryzyka wystąpienia burz.
Instytut meteorologiczny ogłosił, że spodziewa się, iż temperatury wyniosą „około 36-38 stopni Celsjusza, a lokalnie nawet 39 stopni" na południowym zachodzie kraju, aż do 40 stopni na południowym wschodzie. W Paryżu temperatura na obiektach olimpijskich wynosi około 35 stopni. Bardzo ciepło było już w nocy z wtorku na środę - 22 stopnie Celsjusza.
7 olimpiad w 40 lat
Vivianne Robinson z Kalifornii po raz pierwszy kibicowała na igrzyskach w Los Angeles w 1984 r. Paryż to jej siódme zmagania olimpijskie oglądane z trybun. Na wejściówki na sportowe areny stolicy Francji wydała 10 tysięcy dolarów. Miejsce VIP na ceremonii otwarcia kosztowało ją 1600 dolarów. Nic jednak dobrze nie widziała na żywo, bo miejsca były tak usytuowane, że przed oczami miała wielki telebim. - Zapłaciłam grubo, żeby popatrzeć na telewizor. Trochę to rozczarowujące – przyznała i dodała, że zamierza uczestniczyć w ponad 30 zawodach olimpijskich. Jej „must have", którego nie mogła sobie odpuścić, to gimnastyka i występy słynnej Simony Biles.
Jeśli Robinsonnie ma na trybunach, to można ja spotkać na Polach Elizejskich, gdzie mimo codziennego ruchu i tłoku rzuca się w oczy ubrana w patchworkowy strój o tematyce olimpijskiej oraz duży, nieco „garnkowy” biały kapelusz z napisem USA, pięcioma kołami olimpijskimi oraz gadżetami z miast gospodarzy-igrzysk, na których była.
Wiele z nich to te związane z obecnymi igrzyskami. Pod kapelusz podwieszonych jest kilka wież Eiffla, a na górze sterczą flagi wybranych państw uczestników. Kibice z całego świata rozpoznają ją także dzięki blogowi, który prowadzi. Robią sobie z nią zdjęcia, pozdrawiają.