Spotkanie zawsze gorące
SZLAGIER KOLEJKI
Gdyby zastanowić się nad ligowymi klasykami, bez problemów wymieniłoby się kilka bardziej „oczywistych” meczów niż Widzew - Lech. Nie zmienia to jednak faktu, że starcie tych drużyn zawsze jest ozdobą ligowej kolejki. Jedni i drudzy zapisali się w historii polskiego futbolu. Mają za sobą rzesze fanów, co pod tym względem stawia ich w ścisłej czołówce największych klubów w kraju. Jasne, jeśli chodzi o aspekty sportowe, Lech znajduje się co najmniej półkę wyżej, lecz w poprzednim sezonie zdobył z Widzewem... tylko punkt. RTS z „Kolejorzem” nie wygrał na swoim stadionie od 2006 roku i teraz zrobi wszystko, aby to zmienić. Oczywiście nie trzeba chyba nikomu przypominać, że kibice jednych i drugich zdecydowanie nie pałają do siebie sympatią.
Widzew na inaugurację zremisował ze Stalą Mielec 1:1, podczas gdy Lech pokonał u siebie zaskakująco słabego Górnika 2:0. W obu klubach toczą się tematy transferowe. Łodzianie raczej się wzmacniają, poznaniacy raczej osłabiają. „Kolejorz” w najbliższych dniach powinien zarobić kilka milionów euro na sprzedaży Kristoffera Velde (4-4,5 mln do Olympiakosu) i Filipa Marchwińskiego (3-4 mln do Lecce, o obu transferach poinformował Sebastian Staszewski). Biorąc pod uwagę fakt, że do tej pory Lech raczej nie szalał w kwestiach wzmocnień, sytuacja przed meczem z Widzewem może lekko martwić, tym bardziej że nie wszyscy zawodnicy są w najwyższej formie. Z kolei w Łodzi na pierwszy plan wysunął się przed tym spotkaniem transfer napastnika. Po odejściu Jordiego Sancheza i po inauguracji ze Stalą jasne stało się, że RTS potrzebuje kogoś nowego na szpicę. Gra Imada Rondicia nie rzuca na kolana, stąd zakontraktowanie zawodnika, który nota bene w Polsce zasłynął właśnie w Mielcu, Saida Hamulicia.
Bośniak z holenderskim paszportem to postać kontrowersyjna, trudna w prowadzeniu, o czym przekonali się we francuskiej Tuluzie, gdy kupili go ze Stali. Stąd późniejsze wypożyczenia do Vitesse czy... Lokomotiwu Moskwa. - Nie wyszło mi w Tuluzie, Holandii i Rosji, więc teraz muszę odnaleźć się na nowo. Niektórzy ludzie już we mnie zwątpili, uważają, że jestem zmarnowanym talentem. Spotykałem się z wątpliwościami na mój temat również na początku kariery, gdy miałem 20 lat i potrafiłem się z tym zmierzyć. Zamierzam znów pokazać, że to nieprawda, udowodnić swoją wartość i wtedy będziemy mogli porozmawiać - zapowiadał bojowo Hamulić. Czy będzie gotowy już na mecz z Lechem, tego nie wiadomo, ale z nim czy bez niego -zapowiada się ciekawe widowisko!
Piotr Tubacki