W Rzeszowie walki nie brakowało i zdobycie każdego punktu wymagało od zawodników włożenia mnóstwa sił. Fot. PAP/Darek Delmanowicz


Sposób na Resovię

Jastrzębianie są krok od awansu do wielkiego finału. Po blisko trzygodzinnym boju złamali opór Asseco Resovii.


PLUSLIGA

Rzeszowianie na zwycięstwo nad Jastrzębskim Węglem czekają od 2017 roku. Bardzo liczyli, że czarną serię wreszcie zakończą. Wyszli na parkiet naładowani energią. Na każdą akcję reagowali bardzo emocjonalnie. Gracze z Jastrzębia-Zdroju z kolei, pewni swoich umiejętności, wyglądali na bardzo spokojnych. Nawet w trudnych momentach trzymali nerwy na wodzy. Nie stracili koncentracji nawet wtedy, gdy po serii bloków gospodarzy, stracili wywalczoną na początku spotkania przewagę. Wydawało się, że ich żelazna konsekwencja zatriumfuje. Znów bowiem „odskoczyli”. Wygrywali 20:15 i chyba stracili czujność. Nagle stanęli. Za to miejscowi zanotowali kapitalny fragment. Jakub Bucki szalał w polu serwisowym, a Karol Kłos na siatce. Po autowym ataku Jurija Gładyra był remis 23:23, a po chwili Klemen Cebulj, tym razem pełniący rolę drugiego atakującego, przebił się przez blok i to Asseco Resovia miała piłkę setową. Rozpoczęła się wymiana ciosów. Na ataki Toreya DeFalco i Buckiego odpowiadali Jean Patry, Norbert Huber oraz Tomasz Fornal. Zwłaszcza akcje tego ostatniego były irytujące dla rzeszowian. Reprezentant Polski nie atakował bowiem mocno, tylko wykorzystywał znakomite wyszkolenie techniczne. Widział wszystko. „Kiwał” w wolne miejsce, obijał ręce blokujących, a gdy trzeba było, nie stronił od mocnych ataków. Przy stanie 30:30 nastąpił jednak przełom. Najpierw DeFalco nie dał się zatrzymać blokowi, a po chwili seta potężnym zbiciem zakończył Bucki.

Partia trwała blisko 40 minut i rozgrzała kibiców. A był to dopiero wstęp. W kolejnych setach emocje były równie wielkie. Siatkarze obu zespołów prześcigali się w znakomitych zagraniach. Pojedynki Karola Kłosa z Norbertem Huberem na środku siatki, DeFalco i Yacine Louatiego z Fornalem oraz Kamilem Szymurą na skrzydłach, czy wreszcie popisy obu libero, Pawła Zatorskiego i Jakuba Popiwczaka rozgrzewały widzów do czerwoności. Niestety, nie wszyscy wytrzymywali ciśnienie. Pod koniec czwartej partii przy ławce jastrzębian mocno się zakotłowało. Jeden z kibiców swoim komentarzem - jak twierdzili goście bardzo wulgarnym - mocno zdenerwował zdenerwował Hubera. Po interwencji zawodników i komisarza zawodów widz został wyproszony z hali.

Mecz był bardzo wyrównany. Gospodarze wyszli z ogromnych problemów. Nie tylko bowiem przegrali dwa kolejne sety, ale jeszcze stracili Buckiego. Jego uraz to spory kłopot, bo po kontuzji Stephena Boyera był jedynym atakującym w zespole.

Rzeszowianie doprowadzili do tie-breaka, odwracając losy czwartej partii. Kluczowy okazał się pojedynczy blok Kłosa na Huberze. Asseco Resovia miała wówczas 2 punkty przewagi (23:21) i dowiozła ją do końca.

W tie-breaku niewiele już jednak miała do powiedzenia. Mistrzowie Polski zagrali bowiem perfekcyjnie. Błyszczeli Patry i Fornal. Przy ich dużym udziale jastrzębianie błyskawicznie odskoczyli na 2-3 punkty. Gospodarze próbowali się odgryzać, kilka razy zbliżyli się do rywali, ale więcej argumentów mieli jastrzębianie.

(mic)


PÓŁFINAŁ (MECZ I REWANż)

Asseco Resovia - Jastrzębski Węgiel 2:3 (32:30, 21:25, 28:30, 25:22, 10:15)

RZESZÓW: Drzyzga (4), Louati (17), Kochanowski (8), Bucki (9), DeFalco (22), Kłos (12), Zatorski (libero) oraz Cebulj (10), Mordyl (1), Kozub, Staszewski. Trener Giampaolo MEDEI.

JASTRZĘBIE: Toniutti, Fornal (19), Gładyr (9), Patry (29), Szymura (14), Huber (9), Popiwczak (libero) oraz Sclater (1), Macionczyk. Trener Marcelo MENDEZ.

Sędziowali: Maciej Twardowski i Wojciech Głód (obaj Tarnów). Widzów 4100.

Przebieg meczu

I: 9:10, 13:15, 15:20, 25:24, 30:29, 32:30.

II: 9:10, 13:15, 17:20, 21:25.

III: 10:8, 14:15, 19:20, 24:25, 28:30.

IV: 10:9, 14:15, 20:19, 25:22.

V: 3:5, 7:10, 10:15.

Bohater - Jean PATRY.

Rewanż 20 kwietnia.


O 9. MIEJSCE (MECZ I REWANŻ)

PGE GiEK Skra Bełchatów - Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 2:3 (18:25, 25:22, 25:22, 16:25, 9:15). Pierwszy mecz 3:1; Skra zajęła 9. miejsce.

BEŁCHATÓW: Łomacz, Aciobanitei (3), Poręba (8), Konarski (15), Lipiński (11), Lemański (7), Diez (libero) oraz W. Nowak, Kupka (2), Petkow (3), M. Nowak (4), Rybicki (10), Marek (libero), Derouillon (6). Trener Andrea GARDINI.

KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz (1), Bednorz (22), Takvam (13), Kaczmarek (14), Śliwka (20), Paszycki (8), Shoji (libero) oraz Szymański, Wiltenburg (1), Stępień. Trener Adam SWACZYNA.

Sędziowali: Marcin Herbik (Warszawa) i Magdalena Niewiarowska (Ludwinowo Zegrzyńskie). Widzów 759.

Przebieg meczu

I: 5:10, 8:15, 15:20, 18:25.

II: 7:10, 12:15, 18:20, 25:22.

III: 10:9, 15:13, 20:19, 25:22.

IV: 3:10, 6:15, 10:20, 16:25.

V: 3:5, 5:10, 9:15.

Bohater -Erik SHOJI.