Coraz więcej wskazuje na pożegnanie krakowian z dyrektorem sportowym Kiko Ramirezem. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

Sportowa porażka

Wisła może się prześlizgnąć do baraży, a nawet je wygrać, ale nie zamaże to fatalnego obrazu.


Tylko dzięki łaskawości rywali „Biała gwiazda” nie straciła jeszcze szans na wzięcie udziału w barażach. Po ostatnich meczach, a zwłaszcza druzgocącej porażce w Katowicach, jest jasne, że gdziekolwiek Wisła by grała w kolejnym sezonie, klub musi dokładnie przeanalizować politykę sportową.


Tylko i aż wygrać

W 33. kolejce przeciwnicy znów zagrali dla krakowian. Górnik Łęczna uległ Stali Rzeszów, GKS Tychy Bruk-Betowi Termalice Nieciecza, Wisła Płock Zniczowi Pruszków, a Odra Opole tylko zremisowała z Polonią Warszawa. Już nie wszystko zależy od Wisły, ale mimo fatalnego sezonu w lidze nie potrzebuje cudu, by skończyć rozgrywki w pierwszej szóstce. Wystarczy jej wygrana u siebie z Bruk-Betem i na przykład remis w meczu GKS Tychy – Górnik Łęczna. Po 53 punkty będą mieć wtedy krakowianie, opolanie i łęcznianie, a w małej tabeli najlepsza jest „Biała gwiazda”. Najważniejsze pytanie jest takie, czy będzie w stanie zwyciężyć po „gongach”, które otrzymała przy Bukowej? Nawet nie chodzi o to, którzy piłkarze zdążą wrócić do zdrowia, ale o kwestię mentalną. Zdobycie Pucharu Polski mogło być trampoliną, spoiwem dla grupy. Tymczasem po powrocie z Warszawy zdobyli... punkt w trzech meczach i stracili 10 goli! Wisła ma szanse, by prześlizgnąć się do baraży (według wyliczeń Pawła Mogielnickiego z 90minut.pl to 23,8 proc., najmniej – 12,5 – ma Odra), a nawet je wygrać, choć żadnej porządnej serii w tym sezonie jeszcze nie miała. Jednak bez względu na ostateczne rozstrzygnięcia trzeba sobie jasno powiedzieć, że ta drużyna została źle zbudowana. Jeżeli utrzymanie 28 zawodników kosztuje miesięcznie ponad 900 tys. zł, a zespół plasuje się w środku stawki, to trudno o inną ocenę.


I liga nie dla nich?

Kolejny sezon w I lidze może zmusić krakowian do sprzedaży kluczowych zawodników. Nie chodzi tylko o to, że klub będzie musiał zaciskać pasa. Jest jeszcze drugi, może nawet ważniejszy aspekt. Po prostu najlepsi mogą nie chcieć kolejny rok „kisić” się na zapleczu ekstraklasy. Angel Rodado jest w najlepszym dla piłkarza wieku (w marcu skończył 27 lat) i szczycie formy. Strzela jak natchniony (siedem spotkań z rzędu z trafieniem, w dwóch ostatnich dublet) i zapewne będzie przebierał w ofertach co najmniej z polskiej ekstraklasy. Jego umowa kończy się po kolejnym sezonie, więc bez przedłużenia już niebawem będzie okazja, by coś na nim zarobić. Nie powinno też brakować chętnych na Kacpra Dudę. 20-letni pomocnik ma problem z liczbami w ofensywie, mimo wielu okazji nie potrafi zdobywać gola, ale piłkarza o takiej charakterystyce chciałoby mieć wielu trenerów. Często wykonuje mrówczą pracę, odbiera piłki, zamyka przestrzenie. Jego kontrakt również obowiązuje do 30 czerwca 2025, ale jest w nim opcja przedłużenia. Na początku tego sezonu mówiło się o zainteresowaniu zagranicznych klubów reprezentantem Polski do lat 18 Jakuba Krzyżanowskiego. Lewy obrońca ma jeszcze sporo braków w bronieniu, ale dobra lewa noga i „ciąg” na bramkę przeciwnika sprawiają, że można z tego talentu zrobić solidnego obrońcę średniej europejskiej półki. W sierpniu przedłużył kontrakt do 30.06.2025, z opcją prolongowania go o kolejny rok po spełnieniu dodatkowych kryteriów przez zawodnika i klub. - Zadajemy sobie to pytanie od pięciu lat, a w czasie mojej prezesury co pół roku. Obietnica, że Wisła będzie dalej funkcjonowała, jest dotrzymywana. Wbrew temu, co się pisze, wykonujemy bardzo wiele wewnętrznej pracy, dzięki której mamy duży budżet, zaufanie wśród sponsorów i partnerów na rynku - powiedział pod koniec kwietnia prezes Jarosław Królewski.

Michał Knura