Sporo znaków zapytania
Były kapitan Górnika Zabrze i Miedzi Legnica na boiskach ekstraklasy i 1. ligi rozegrał prawie 250 spotkań.
NA KOLEJKĘ ZAPRASZA SZYMON MATUSZEK
Jak ocenia pan początek rozgrywek?
– Patrzę na niego przede wszystkim pod kątem drużyn z naszego regionu. Z całą rodziną i moim otoczeniem wspieram i kibicuję GKS-owi Katowice. To beniaminek, a wiemy, jak w ostatnich latach takim zespołom szło. Nie było im łatwo się utrzymać. To klub z regionu i trzymam kciuki za jego powodzenie. Ma wsparcie nie tylko w Katowicach, ale wszędzie na Śląsku, jak Górnik czy Ruch. Teraz czekamy na mecz Górnik – GKS, którego w ekstraklasie nie było od prawie 20 lat. Na pewno będę chciał z rodziną wybrać się na to spotkanie, choć teraz ekstraklasie przyglądam się z boku. Ciekawy jestem trenera Goncalo Feio w Legii. Jak sobie tam poukłada i czy obroni się wynikami na boisku. Jest dobrze przygotowany merytorycznie, cechuje go pewność siebie. Ciekawi mnie też, czy trener Marek Papszun w Rakowie, gdzie poprzeczkę po powrocie ma wysoko zawieszoną, poradzi sobie ponownie. Nie będzie łatwo dorównać sukcesom, które osiągał wcześniej.
Po pierwszych kolejkach na czele jest Lech, a w pierwszej czwórce są Legia i Raków. Liga wraca do „normalności”?
– Tak to chyba przez większą część sezonu będzie wyglądało. Pewnie włączy się też Jagiellonia, która zaangażowana jest w puchary, a wiadomo, jak to w przypadku polskich drużyn wygląda. W lidze zawsze na początku chciało się zagrać z Legią, bo wiadomo, że stawia na Europę, a liga jest na drugim planie. Jagiellonia w ostatnich latach pokazała, że potrafi, dobija się do tej czołówki i tak też chyba będzie teraz.
Na początek 7. kolejki starcie Rakowa z Piastem. Kto tutaj jest faworytem Szymona Matuszka?
– Patrząc na ostatnie lata, to częstochowianie, ale z drugiej strony trzeba pamiętać, że i Piast potrafi zrobić niespodziankę. W meczach z czołówką jest nieprzewidywalną drużyną, potrafi wygrać na wyjeździe, co pokazał choćby niedawno, ogrywając Legię. Ma swój sposób na wygrywanie. Zaskoczenia jednak nie będzie, jeżeli wygrają częstochowianie.
W niedzielę Górnik gra z ostatnią w tabeli Lechią. Zabrzanie już mogą dopisywać sobie trzy punkty?
– To byłoby za proste. W przypadku Górnika może podobać się styl gry zespołu Jana Urbana. Krótkie podania, kombinacyjna gra. To inna twarz „górników” w stosunku do tego, co było niedawno. Może się to podobać kibicom. Oczywiście Górnik jest w roli faworyta i powinien wygrać, jeżeli chce nawiązać do poprzedniego sezonu, gdzie był wysoko.
Czy katowiczanie podtrzymają dobrą dyspozycję w kolejnych spotkaniach?
– To dla nich ważny rok – jubileusz powstania klubu, na horyzoncie nowy stadion i tylko złą grą można wszystko zepsuć. Jak nowy stadion zostanie otwarty, to będzie prawdziwe święto. Przypominam sobie, kiedy w letnim okresie przygotowawczym grałem w barwach GKS-u Jastrzębie z katowiczanami. Zremisowaliśmy wtedy w Ustroniu. GieKSa wyglądała bardzo mizernie i byłem załamany jej postawą. Nie było w jej grze pomysłu, indywidualnie też za dobrze nie wyglądało, a teraz sobie radzi. Najgorzej źle zacząć, szczególnie w przypadku beniaminka, na przykład Lechii. Od razu jest trudno, ale jak są wygrane, to dla mentalu ważna rzecz, bo widzisz, że w lidze można sobie poradzić.
A co u pana? Odszedł pan z GKS-u Jastrzębie, a mówiło się, że trafi do trzecioligowej Podlesianki Katowice.
– W Podlesiance nie trenowałem. Były rozmowy, ale nic poza tym. Po wakacjach przyszedłem do klubu w Jastrzębiu, jeszcze naładowany ostatnim meczem, w którym strzeliłem dwie bramki, a tutaj mocny cios, że nie ma dla mnie miejsca na kolejny sezon. Rozwiązałem kontrakt, rozmawiałem z Podlesianką, ale po wakacjach z rodziną wszystko sobie przemyślałem i doszedłem do wniosku, że czas skończyć. Doświadczam teraz piłkarskiej emerytury. Odpoczywam od piłki. Przy` futbolu trzymają mnie w tej chwili kursy trenerskie, które robię w Białej Podlaskiej, a także mecze syna. Co do szkoły, to robię przyspieszony kurs na trenera UEFA A i B dla piłkarzy ligowych, który trwa 10 miesięcy, a normalnie trzy lata. Synek Franek, rocznik 2014, trenuje w Rozwoju Katowice i niedługo będziesz o nim pisał (śmiech). Już jest w kadrze podokręgu, widać, że ma to coś. Nie są jeszcze do końca pozycjonowani, ale jeśli zostanie ustawiony na miejscu, w którym sam grałem, będzie jeszcze lepszy piłkarsko ode mnie.
Rozmawiał Michał Zichlarz