Koreańczyk Lee Jin-hyun meczem z „miedziowymi” zadebiutował na boiskach ekstraklasy. Fot. Krzysztof Porębski/PressFocus

 

Sporo się działo

Aż 32 strzały, do tego 4 gole. W starciu beniaminka z „miedziowymi” było co oglądać.

 

Walcząca o utrzymanie Puszcza zdobyła kolejny punkt. Zawodnicy trenera Tomasza Tułacza w niedzielnym spotkaniu zremisowali 2:2 z plasującym się w środku tabeli Zagłębiem, które z powodu pauzy po czerwonej kartce dla Waldemara Fornalika prowadził w Krakowie jego młodszy brat Tomasz.


Było to widowisko godne obejrzenia przez znacznie większą widownię niż tylko 1304 kibiców zgromadzonych tym razem na trybunach Cracovii, gdzie niepołomiczanie występują w roli gospodarzy. Jak na „miejscowych” przystało „Żubry” od pierwszego gwizdka ruszyły do galopu. Efektem tego odważnego początku była bramka zdobyta już w 8 minucie i to w sposób, do którego beniaminek wszystkich już przyzwyczaił. Daleki wrzut piłki Wojciecha Hajdy z autu w pole karne rywali spowodował spore zamieszanie, w którym najsprytniejszy okazał się Roman Jakuba. Przejął piłkę wybijaną głową przez Bartosza Kopacza i strzałem z 6 metra w krótki róg otworzył wynik.


Ugodzeni goście w mocno przetasowanym składzie ruszyli do odrabiania strat i jeszcze przed przerwą wyszli na prowadzenie. W 31 minucie Aleks Ławniczak główkując z trzeciego metra sfinalizował wrzutkę Damiana Dąbrowskiego z rzutu rożnego, a kilka minut później po zagraniu Kacpra Chodyny Dawid Kurminowski na raty zakończył akcję. Pierwszy strzał został zablokowany przez Artura Craciuna, ale odbita futbolówka trafiła znowu pod stopę 25-letniego napastnika lubinian i trafienie do pustej bramki z szóstego metra było już tylko formalnością.


Na drugą połowę Puszcza wyszła z dwoma roszadami w składzie i debiutującym na polskich boiskach Koreańczykiem Lee Jin-hyunem, ale przede wszystkim zmianie uległo nastawienie. Więcej było gry do przodu i właśnie efektem takiej akcji w 63 minucie była wrzutka Michała Koja z lewego skrzydła i celna główka Kamila Zapolnika z 12 metra. Jak się okazało ustaliła ona rezultat. 


Wprawdzie okazji i emocji przez pozostałe pół godziny gry też nie brakowało, ale Oliwier Zych był czujny i interwencją z 80 minuty, po strzale Chodyny zza narożnika pola bramkowego uratował punkt dla Puszczy. Nie znaczy to jednak, że niepołomiczanie w końcówce bronili remisu. Wręcz przeciwnie. W ostatniej minucie po dalekim wrzucie piłki z autu Michał Firlej strzelił jednak za lekko i dokładnie tam gdzie stał Sokratis Dioudis, a trzy minuty później, w ostatniej akcji meczu, pomocnik sprowadzony zimą z Ruchu Chorzów, główkował z 6 metra odrobinę za wysoko. Jerzy Dusik