Spór o bilety
Rywalizacja Ruchu i Górnika wykracza daleko poza boisko... Fot. Marcin Bulanda/PressFocus
Spór o bilety
Choć do Wielkich Derbów Śląska jeszcze 10 dni, mecz Ruchu z Górnikiem już rozgrzewa górnośląską społeczność.
Przepisy stanowią jasno - każdy klub ekstraklasy organizujący mecz musi przeznaczyć 5 procent pojemności stadionu dla kibiców drużyny przyjezdnej. Nigdy nie może być mniej, choć jesienią na Stadionie Śląskim w ogóle nie było fanów gości, ponieważ... nie było sektora gości. Ten funkcjonuje od nowego roku i może pomieścić ponad 4300 widzów. To zdecydowanie więcej niż wspomniane 5 procent, które w przypadku „Kotła czarownic” stanowi 2040 biletów. Właśnie tyle otrzymali sympatycy Górnika na prestiżowy mecz, który odbędzie się w sobotę 16 marca. Dowiedzieli się o tym podczas spotkania przedstawicieli klubów w zeszły wtorek (27 lutego) w Urzędzie Wojewódzkim, gdzie obecne były także władze województwa (pod które podlega Stadion Śląski) oraz policja (która zabezpiecza mecz i ma swoje do powiedzenia w sprawie kibiców gości).
A Legia weszła
Taka decyzja Ruchu wywołała w zabrzańskim środowisku niemałą burzę. Jak bowiem wiadomo, Górnik na brak kibiców nie narzeka, więc ci na Wielkie Derby Śląska chcieli wykupić cały sektor, tak jak 9 lutego uczynili fani Legii Warszawa, którzy po brzegi wypełnili przeznaczoną dla nich część areny. - Grałem derby na całym świecie i zawsze to są fajne mecze. Szkoda, że Ruch nie daje nam więcej biletów, żeby sektor był pełny. To jak w przedszkolu albo w piaskownicy. Może nasza atmosfera będzie lepsza niż ich i tego się boją? To bez sensu - powiedział Lukas Podolski, gwiazdor Górnika. Nie brakowało głosów krytykujących chorzowian za to, że wpuścili na swoje trybuny więcej warszawiaków niż chcą wpuścić Ślązaków. Jak można usłyszeć w różnych kręgach, najpewniej było to spowodowane faktem, że od jakiegoś czasu (z różnych względów) relacje pomiędzy niektórymi kibicami „Niebieskich” a Zagłębia Sosnowiec układają się w miarę poprawnie - i nie jest to żadna tajemnica. Fani zza Brynicy to główni „zgodowicze” Legii, w Chorzowie było ich ok. 1000 i dlatego w sektorze gości pojawiło się więcej kibiców. Zresztą w poprzednim sezonie, gdy jeszcze w I lidze Ruch grał w Sosnowcu z Zagłębiem, za „błogosławieństwem” miejscowych na trybunach nowego obiektu pojawiła się ok. tysięczna grupa chorzowian, mających wówczas formalny zakaz wyjazdowy.
Dyrektor chce kompletu
Ruch, jako organizator, ma jednak pełne prawo przyznać fanom przyjezdnym 5 procent miejsc i ani krzesełka więcej. Nie ma obowiązku się z tego tłumaczyć. Jest to rzecz relatywnie często spotykana na polskich stadionach, bo czy pula biletów będzie większa, najczęściej zależy właśnie od relacji i atmosfery, jaka panuje pomiędzy poszczególnymi grupami. Podobnie było chociażby w Gliwicach, kiedy Górnik także chciał otrzymać więcej wejściówek na sektor gości, ale Piast nie chciał im go przyznać. W przypadku Stadionu Śląskiego sprawa jest jednak bardziej wyrazista, bo mimo regulaminowych 2 tysięcy zabrzańskich kibiców w sektorze gości, ten i tak nie będzie zapełniony nawet w połowie. - Stadion Śląski przystosował infrastrukturę i wydał na nią ponad milion złotych. Górnik Zabrze jest klubem śląskim, więc mamy nadzieję, że Ruch wpuści podobną liczbę kibiców, jak w przypadku Legii Warszawa - powiedział „Sportowi” w poniedziałek dyrektor Stadionu Śląskiego Adam Strzyżewski. W ten sam dzień gościem portalu „Meczyki” był wahadłowy „Niebieskich” Robert Dadok, który zimą zamienił Zabrze na Chorzów. W sprawie zamieszania biletowego powiedział: - Nie wiem, jakie tam są problemy i z czym są związane. Jeśli chodzi o nas, o piłkarzy, to lepiej, jeśli kibiców jest na stadionie więcej, a atmosfera jest podgrzana. Fajnie, jakby kibice Górnika dostali tyle miejsc, co Legia - stwierdził zawodnik.
Spacer Parkiem Śląskim
Władze zabrzańskiego klubu nie zgodziły się z decyzją Ruchu i oczekiwały, że ten pozwoli wypełnić im sektor gości. „Sprzeciw Górnika spowodował ustalenie warunków, których spełnienie ma pozwolić na zwiększenie liczby miejsc dla Kibiców Trójkolorowych” - czytamy w oświadczeniu, jakie opublikował klub z Zabrza w poniedziałek. - Policja nie widzi przeszkód, wojewoda również. W tym momencie piłeczka jest po stronie Ruchu, który musi wydać taką zgodę. Nasi kibice w tempie błyskawicznym spełnili te warunki - powiedział nam rzecznik Górnika Mateusz Antczak, z którym rozmawialiśmy wczoraj na ten temat. Owe warunki miały dotyczyć przede wszystkim kwestii transportu, żeby nie pojawiły się takie problemy, jak w przypadku meczu z Legią, kiedy policja zamknęła całą ulicę Chorzowską w Katowicach. W przypadku WDŚ takiej sytuacji ma nie być. Kibice Górnika zostaną przewiezieni (zapewne „na raty”) 12 autobusami przegubowymi pod stadion GKS-u Katowice (fani obu klubów przyjaźnią się), znajdujący się po przeciwległej stronie Parku Śląskiego. Stamtąd przejdą parkowymi alejami pod Stadion Śląski, a zarządcy parku zostali już o tym poinformowani. - To będzie jak najmniej uciążliwe dla mieszkańców i bardziej bezpieczne. Takie warunki zostały wypracowane i spełnione - podkreślił rzecznik Górnika.
Nic nie obiecywali
Ruch nie zabierał głosu w tej sprawie, ale wskutek m.in. zapytań „Sportu” wydał oświadczenie, rzucające „chorzowskie” światło na sprawę. „Przedstawiciele Ruchu w żadnym momencie - w tym także podczas wspomnianego spotkania w Śląskim Urzędzie Wojewódzkim - nie składali deklaracji zwiększenia liczby biletów dla kibiców gości na Wielkie Derby Śląska. Jedyna deklaracja, jaka padła, to rozważenie prośby złożonej przez Górnika. Władze Ruchu prośbę rozważyły i podjęły decyzję o udostępnieniu kibicom gości 5% miejsc, czyli aż 2040 biletów, zgodnie z obowiązującymi przepisami. O tej decyzji Górnik został oficjalnie poinformowany 4 marca” - podał rzecznik prasowy „Niebieskich” Tomasz Ferens. - Ruch ma oczywiście prawo przyznać nam 5 procent pojemności, która została zgłoszona. To jest zgodne z przepisami i my tego nie negujemy. Chodzi nam tylko o to, aby stworzyć jak najlepszą atmosferę WDŚ - powiedział z kolei rzecznik Górnika, zanim jeszcze walczący o byt w ekstraklasie Ruch przesłał swój komentarz w tej sprawie. W przypadku kiedy derby są rozgrywane w Zabrzu, takich dyskusji nie ma. Jest to spowodowane faktem, że chorzowianie bojkotują wyjazdy na Roosevelta. Ponad 20 lat temu jeden z fanów „Niebieskich” został zabity przez chuligana sympatyzującego z Górnikiem i wciąż jest to pamiętane.
Kwestie bezpieczeństwa
W przypadku tak „gorących” spotkań podwyższonego ryzyka jednym z kluczowych zagadnień jest oczywiście bezpieczeństwo. Stadion Śląski niebędący typową areną ligowych zmagań (stąd dopiero jesienią budował sektor gości) ma dość specyficzną strukturę. Fani przyjezdni znajdują się dość blisko „młyna” gospodarzy, gdzie zasiadają najbardziej zagorzali kibice „Niebieskich” w liczbie kilkunastu tysięcy. Zabrzanie twierdzą jednak, że bezpieczniej... wpuścić na mecz więcej kibiców Górnika. - Istnieje zagrożenie, że kibice, którzy nie otrzymają możliwości uczestniczenia w tym wielkim święcie, będą chcieli być obecni w okolicy stadionu. Dlatego jeżeli jest możliwość wpuszczenia większej liczby fanów, którzy będą w „klatce”, pod obserwacją policji, jest to bezpieczniejszy wariant - przekonywał Antczak. W Chorzowie postrzegają jednak sytuację inaczej; że w razie burdy łatwiej opanować 2 tysiące ludzi niż 4 tysiące. A jak to postrzega dyrektor Strzyżewski? - Skłamałbym, gdybym powiedział, że nie obawiamy się takiego scenariusza. Natomiast ja wierzę w dobrą wolę wszystkich stron. Stadion Śląski jest domem wszystkich Ślązaków, chcemy tu gościć wielkie wydarzenia i myślę, że kibice będą zachowywać się w sposób przyzwoity - powiedział gospodarz „Kotła czarownic”.
Nie będzie 40 tysięcy
Komunikat Ruchu zdaje się aktualnie zamykać temat biletów na WDŚ, choć oczywiście niczego nie można jeszcze wykluczać. Ligowa pojemność Stadionu Śląskiego z wariantem sektora gości wynosi 40800 miejsc. Jak łatwo policzyć, po przyznaniu zabrzanom 2040 miejsc, ok. 2300 miejsc (sektora gości) pozostanie pusta. To oznacza, że mecz Ruchu z Górnikiem 16 marca będzie mogło obejrzeć ok. 38,5 tysiąca piłkarskich sympatyków. Nie istnieje bowiem możliwość manewrowania np. sektorami buforowymi.
Piotr Tubacki