Jakub Pochcioł (z prawej) rozpoczął demontaż elbląskiej defensywy... Fot. Polonia Bytom


Specjaliści od stojącej piłki

Niebiesko-czerwoni postawili kolejny krok w stronę baraży o awans, a wszystkie bramki w Elblągu padły po stałych fragmentach gry.


Walczące o odmienne cele drużyny przystąpiły do gry bez czołowych napastników - Adam Żak (były zawodnik Polonii) złapał kontuzję, a Kamil Wojtyra za dużo żółtych kartek. Z tego samego powodu co Wojtyra nie zagrał również inny napastnik gospodarzy Dominik Kozera, przez nie oglądaliśmy autorów łącznie 18 trafień.

W ich rolę wcielili się jednak inni. O ile w ostatnich pięciu meczach gospodarze stracili zaledwie jedną bramkę, o tyle w sobotę ich solidna defensywa zwyczajnie się rozpadła. Po raz pierwszy pozwoliła się zaskoczyć w 23 min. Daniel Ściślak zagrał w pole karne z rzutu rożnego, tor lotu piłki lekko zmienił Tomasz Gajda, a do siatki skierował ją Jakub Pochcioł. Dla obrońcy, który wiosną zbiera pozytywne recenzje, była to 2. bramka w sezonie. - Bardzo się cieszę z tego gola, bo nas napędził - powiedział Pochcioł. Jego słowa potwierdziły się 6 minut później, kiedy elblążanie zamknęli sobie drogę do jakiejkolwiek zdobyczy. Tuż przed polem karnym za faul na Konradzie Andrzejczaku z boiska usunięty został Bartłomiej Mruk, a goście - za sprawą pięknego trafienia Gajdy - mogli się cieszyć po raz drugi.

Po zmianie stron Olimpia próbowała zmienić oblicze meczu. Bliski kontaktowego trafienia był Jakub Sangowski, jednak stojąc ledwie kilka metrów od bramki - w sobie tylko wiadomy sposób - trafił w poprzeczkę. Goście kropkę nad „i” postawili w 75 min, po raz trzeci wykorzystując stały fragment gry. Tym razem z narożnika boiska dośrodkowywał rozgrywający 100. mecz o punkty w barwach Polonii, Filip Żagiel, na dalszy słupek skierował ją mający za sobą występy w Olimpii Adrian Piekarski, zaś mocnym uderzeniem pod poprzeczkę 10. gola w sezonie zdobył Dawid Wolny. Dla doświadczonego napastnika była to 1. bramka od marca, a z roli zastępującego Wojtyrę spisał się należycie. Podobnie jak tydzień temu w Chojnicach, minuty oraz brak koncentracji sprawił, iż z ledwie 3. czystego konta bytomian tej wiosny wyszły nici. W 84 min na strzał z rzutu wolnego zdecydował się Kacper Jóźwicki, wrzucając piłkę za „kołnierz” Karola Szymkowiaka.

- Jechaliśmy taki kawał drogi (prawie 540 km w jedną stronę - przyp. red.) z nastawieniem i myślą, że musimy wygrać, bo walczymy o coś naprawdę wielkiego. Postawiliśmy kolejny krok w kierunku baraży, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni - kontynuował po rozegraniu kolejnego dobrego spotkania 21-letni Pochcioł. Wypożyczony z Górnika Zabrze zawodnik jeszcze w I połowie mógł po raz drugi wpakować piłkę do siatki, jednak po zagraniu Patryka Stefańskiego nieznacznie się pomylił.

Mateusz Skutnik