Specjaliści od remisów
W 17. kolejce tego sezonu piłkarze z Łęcznej ósmy raz podzieli się punktami, a tyszanie zanotowali 11 wynik nierozstrzygnięty.
Co z tego, że GKS Tychy w Łęcznej zagrał ofensywnie i przez większość meczu akcja toczyła się na połowie Górnika, skoro podopieczni Artura Skowronka znowu nie sięgnęli po zwycięstwo. Po pierwsze liczy się wynik, a dopiero później można analizować statystyki: 17 strzałów przy 8 uderzeniach rywali, czy przewagę 7:4 w próbach celnych oraz 4:1 w rzutach rożnych. To niczego nie zmienia w ogólnej ocenie postawy tyszan, którzy w ostatnich 10. potyczkach ligowych, czyli od czasu pożegnania z Dariuszem Banasikiem, do 4 porażek dorzucili 6 remisów i na półmetku rozgrywek plasują się tuż nad strefą spadkową.
Zwolennicy statystyk mogą powiedzieć, że takiego wyniku można się było spodziewać, bo Pavol Stano ze swoim zespołem też specjalizuje się w podziale punktów i w sobotę Górnik zremisował 8. raz w tym sezonie. Nie znaczy to jednak, że w sobotnim spotkaniu w Łęcznej wszystko przebiegało zgodnie z przewidywaniami fachowców. Wręcz przeciwnie, było ciekawie i zaskakująco. Gospodarze z dwoma zmianami w wyjściowej jedenastce zaatakowali jako pierwsi i już w 6. minucie cieszyli się z prowadzenia. Adam Deja rozegrał rzut wolny podaniem do Damiana Zbozienia, który wrzucił piłkę na przedpole tyszan, a tam Marko Roginić wygrał powietrzny pojedynek z Marcinem Szpakowskim i główkując z 7. metra pokonał Marcela Łubika.
Po stracie gola tyszanie przejęli inicjatywę i zamknęli miejscowych na ich połowie. Sygnał do ataku dał Jakub Bieroński, który w 14. minucie huknął z dystansu i piłka przełamała ręce Branislava Pindrocha, ale wyszła na rzut rożny. W 26. minucie celnym strzałem z 17 metrów popisał się Szpakowski, ale bramkarz Górnika zatrzymał futbolówkę lecącą po murawie. Co się jednak odwlecze… W 29. minucie Jakub Tecław przerwał akcję rywali w okolicach środka boiska, a Bieroński zagrał do Juliusa Ertlthalera, który przymierzył z 20. metra i ustalił wynik pierwszej połowy. Wprawdzie jeszcze w 30. minucie celnie z woleja z 16. metra strzelił Tobiasz Kubik, ale piłka poleciała tam gdzie stał bramkarz, a uderzenie Ertlthalera w 34. minucie z 15. metra było minimalnie niecelne.
Nic więc dziwnego, że tyszanie na drugą połowę wyszli z przekonaniem, że będą nadal dyktować warunki gry i choć gospodarze zaczęli w środku boiska stawiać coraz mocniejszy opór, to jednak Szpakowski sprawdził w 51. minucie czujność Pindrocha strzałem z 14. metra, a Ertlthaler w 58. minucie zdołał zagrać wzdłuż bramki, ale Daniel Rumin nie zdążył do piłki.
Obraz gry tyszan zmienił się po zejściu zdobywcy pierwszego gola, bo w środku boiska Górnik zaczął przejmować kontrolę i w 68. minucie po stracie piłki przez Rumina Damian Warchoł podał do Fryderyka Janaszka, który wykorzystał sytuację sam na sam. Radość kibiców z Łęcznej trwała jednak tylko 123 sekundy. Po podaniu Szpakowskiego w 70. minucie Keiblinger wbiegł bowiem pod bramkę rywali i z 5. metra ustalił wynik, który nikogo nie zadowalał.
Do końca trwały więc próby zmiany rezultatu, a piłkę meczową mieli goście. W 2. minucie doliczonego czasu gry po centrze Marcela Błachewicza z rzutu rożnego Marco Dijakovic zagrał głową do Jakuba Tecława, który w podbramkowym tłoku oddał celny strzał. Na drodze piłki znalazł się jednak David Ogaga i wybijając futbolówkę sprzed pustej bramki uratował Górnika przed porażką.
Jerzy Dusik