Sport

Słoweński sposób na biało-czerwonych

Polacy wracają z Antalyi z trzema zwycięstwami i porażką. W ostatnim spotkaniu Słoweńcy pokazali, że Nikolę Grbicia i jego podopiecznych czeka sporo pracy.

Toncek Stern nic sobie nie robił z bloku biało-czerwonych. Fot. FIVB.

Słoweński sposób na biało-czerwonych

Polacy wracają z Antalyi z trzema zwycięstwami i porażką. W ostatnim spotkaniu Słoweńcy pokazali, że Nikolę Grbicia i jego podopiecznych czeka sporo pracy.


LIGA NARODÓW MĘŻCZYZN

Biało-czerwoni w pierwszych starciach nie mieli zbyt wielu problemów. Pokonali USA (3:0) i Kanadę (3:1). W trzecim spotkaniu zmierzyli się z Holendrami, którzy walczą o olimpijską nominację. I wysoko zawiesili naszym zawodnikom poprzeczkę. A w kolejnym Polacy gładko ulegli Słowenii.

Nerwowe końcówki

Kilka słów o meczu z Holendrami. Ci lepiej weszli w mecz. Przy zagrywce Wessela Keeminka objęli prowadzenie 4:0. Trener Grbić dłużej nie czekał i poprosił o przerwę. Tłumaczył zawodnikom, że z czterech zdobytych punktów przez rywali aż trzy sami oddali, bo popełnili proste błędy. Domagał się większej koncentracji.

Biało-czerwoni wzięli sobie do serca jego uwagi. Po powrocie na parkiet prezentowali się lepiej. Po dwóch blokach Marcina Komendy to oni byli na prowadzeniu (8:5). W kolejnych akcjach jeszcze powiększyli przewagę. I gdy wydawało się, że wygrają pewnie, znów wpadli w dołek. Serię skutecznych zagrań zanotował as Holendrów, Nimir Abdel-Aziz i zrobiło się nerwowo (20:19). W końcówce był remis 24:24. Ostatecznie w grze na przewagi lepsi okazali się Polacy, a w głównej roli wystąpił Aleksander Śliwka, do którego należały ostatnie akcje.

W dwóch pozostałych partiach gra była podobna. Nasi siatkarze wywalczali przewagę, by ją stracić. W drugiej odsłonie wygrywali 19:13, by za chwilę drżeć o wynik, bo zrobiło się 23:22. W trzeciej natomiast z 13:8 zrobiło się 17:15. Za każdym razem Polacy wychodzili jednak z opresji obronną ręką.

Gra do końca

Na zakończenie turnieju Polacy zagrali ze Słowenią. Rywale do Turcji przyjechali w najsilniejszym zestawieniu. Mają bowiem przed sobą cel: pierwszy w historii awans na igrzyska olimpijskie. By tego dokonać, potrzebują punktów w rankingu FIVB i dla nich każde zwycięstwo, a zwłaszcza z zespołami wyżej notowanymi, jest na wagę złota. Już w poprzednich spotkaniach pokazali, że walczą do końca. Tak jak biało-czerwoni do meczu przystępowali z kompletem zwycięstw, lecz starcia z Kanadą i Holandią kończyli tie-breakiem. Nasza drużyna startu w Paryżu jest pewna i Ligę Narodów – zwłaszcza pierwsze turnieje – traktuje jako etap przygotowań do niego. Grbić mocno więc „miesza” składem, dając szansę pokazania się wszystkim zawodnikom.

Skuteczni w ataku

Słoweńcy od początku grali z większą determinacją. Akcje rozgrywali szybciej, byli też dynamiczniejsi. Postawili również na mocną zagrywkę. Toncek Stern, Klemen Cebulj oraz Gregor Ropret imponowali siłą w polu serwisowym. Nasi przyjmujący mieli ogromne problemy z dokładnym dograniem piłki. Rywale kapitalnie też spisywali się w ataku. Stern i Cebulj byli nie do zatrzymania. Wychodzili nawet z najtrudniejszych sytuacji, gdy przy potrójnym bloku Polaków, musieli zbijać z sytuacyjnych piłek. Nasi zawodnicy po kolejnych nieudanych blokach z niedowierzaniem kręcili głowami, nie mogąc uwierzyć, że nie złapali przeciwników.

Grbić starał się ratować sytuację, rotując składem. Wymienił libero – Jakuba Hawryluka zastąpił Kamil Szymura – przyjmujących i atakującego. Prosił też o przerwy. Na niewiele się to zdało. Polacy tylko momentami byli w stanie przeciwstawić się rywalom.

Chwilowy zryw

W trzecim secie wydawało się, że nasza ekipa wreszcie złapała rytm. Skuteczna akcji przy mocnej zagrywce Bartłomieja Bołądzia, a następnie as serwisowy Bartosza Bednorza dały jej pierwsze w meczu prowadzenie (7:5). To było jednak wszystko, na co ją było stać.

Słoweńcy znów przejęli inicjatywę. Wygrywali 18:13 i prowadzenia już nie oddali. Biało-czerwoni nie byli w stanie znaleźć sposobu, by ich zatrzymać, sami natomiast mieli problemy ze skończeniem akcji. Ostatni punkt padł po asie serwisowym Cebulja.

Najmocniejszą bronią zespołu trenera Cretu była zagrywka, którą punktowali ośmiokrotnie. Polacy zanotowali tylko dwa asy.

Porażka 0:3 kosztowała naszych siatkarzy aż 15,79 pkt w światowym rankingu. Słoweńcy tyle samo punktów dodali do swojego dorobku.

Polacy do kraju wrócą dzisiaj. Kolejny turniej czeka ich w Japonii (4-9 czerwca). Wcześniej, bo już w środę, zagrają towarzysko z Ukrainą w Suwałkach. Wiele wskazuje na to, że wystąpią w składzie przygotowywanym na azjatyckie zawody.

(mic)


WYNIKI

Grupa 1 (Antalya/Turcja)

Holandia – Polska 0:3 (28:30, 23:25, 18:25)

HOLANDIA: Keemink (3), Van Garderen (2), Parkinson (11), Abdel-Aziz (22), Ter Horst (4), Wiltenburg (4), Andringa (libero) oraz De Weijer, Ter Maat, Koops (6), Plak. Trener Roberto PIAZZA.

POLSKA: Komenda (4), Śliwka (16), Kochanowski (12), Butryn (6), Szalpuk (14), Jakubiszak (6), Hawryluk (libero) oraz Łomacz, Semeniuk, Bołądź (5), Adamczyk (1). Trener Nikola GRBIĆ.

Sędziowali: Sonja Simonovska (Czarnogóra) i Ziling Wang (Chiny). Widzów 690.

Przebieg meczu

I: 7:10, 13:15, 14:20, 24;25, 28:30.

II: 9:10, 13:15, 15:20, 23:25.

III: 6:10, 10:15, 15:20, 18:25.

Bohater – Aleksander ŚLIWKA.


Słowenia – Polska 3:0 (25:20, 25:21, 25:18)

SŁOWENIA: Ropret (3), Cebulj (15), Pajenk (5), T. Stern (20), Urnaut (11), Kozamernik (3), Kovacić (libero) oraz Mujanović, Tomasn (libero). Trener Gheorge CRETU.

POLSKA: Łomacz (1), Śliwka (6), Kochanowski (5), Bołądź (7), Semeniuk (10), Poręba (8), Hawryluk (libero) oraz Szalpuk (1), Bednorz (2), Butryn (5), Szymura (libero), Komenda. Trener Nikola GRBIĆ.

Sędziowali: Epaminonsas Gerothodoros (Grecja) i Sonja Simonovska (Czarnogóra). Widzów 950.

Przebieg meczu

I: 10:8, 15:10, 20:16, 25:20.

II: 10:8, 15:12, 20:17, 25:21.

III: 10:9, 15:12, 20:16, 25:18.

Bohater – Toncek STERN.

Bułgaria – Kanada 0:3 (22:25, 28:30, 24:26), Francja – USA 3:0 (25:22, 25:21, 25:21), Słowenia – Kanada 3:2 (22;25, 25:18, 25:18, 21;25, 15:10), Turcja – Francja 1:3 (27:25, 23:25, 16:25, 14:25), Bułgaria – USA 3;1 (25:21, 25:20, 21;25, 25:21), Turcja – USA 1:3 (25:20, 22:25, 25:27, 21:25).


Grupa 2 (Rio de Janeiro/Brazylia)

Japonia – Serbia 3:0 (25:20, 25:16, 25:22), Argentyna – Brazylia 2:3 (13:25, 25:20, 25:19, 23:25, 11:15), Kuba – Japonia 2:3 (25:18, 22:25, 23:25, 20:22), Iran – Włochy 0:3 (19:25, 18:25, 11:25), Serbia – Brazylia 1:3 (21:25, 20:25, 25:22, 22:25), Japonia – Włochy 1:3 (25:23, 16:25, 17:25, 17:25), Argentyna – Niemcy 3:1 (21:25, 25:19, 25:21, 25:21), Kuba – Iran 3:1 (25:20, 14:25, 25:21, 25:21), Brazylia – Włochy 2:3 (25:17, 15:25, 25:22, 17:25, 13:15).



27

kolejnych zwycięstw, zanim ich serię przerwała Słowenia, odnieśli Polacy w oficjalnych spotkaniach. Po raz ostatni przegrali w ubiegłorocznej edycji Ligi Narodów, również 0:3, z Amerykanami. Najdłuższą serią wygranych może pochwalić się natomiast Brazylia, która w latach 2003-2004 zwyciężyła w 39 spotkaniach.