Sport

Słoweniec spróbuje, gdy będzie starszy

Tadej Pogaczar uważa, że możliwy jest triumf we wszystkich trzech wielkich tourach w jednym roku.

Tadej Pogaczar bardzo ceni tęczową koszulkę mistrza świata. Fot. IMAGO/PressFocus

KOLARSTWO

Bohater kończącego się sezonu przyznał, że potrzebuje jeszcze nieco czasu, by podjąć takie wyzwanie. – Spróbuję, gdy będę starszy – podkreślił 26-letni Słoweniec. 

Jest jedna rzecz w kolarstwie, której jeszcze nikt nie dokonał – triumf w jednym roku w trzech wielkich tourach: Giro d'Italia, Tour de France i Vuelta a Espana. Do 1994 roku było to w ogóle niemożliwe, bo Giro i Vuelta odbywały się wiosną w podobnych terminach. Pogaczar w tym sezonie był najlepszy we Włoszech i we Francji, a potem został mistrzem świata w wyścigu ze startu wspólnego. Zawodnik grupy UAE Team Emirates zrezygnował ze startu w Hiszpanii i igrzyskach olimpijskich w Paryżu. 

Rodacy go nie rozumieją

W ojczyźnie, gdzie Słoweniec odpoczywa po sezonie, wciąż panuje niezrozumienie, dlaczego nie podjął tego wyzwania w tym roku i podkreśla się, że okazja była wyjątkowa. Kolarz broni się, że chciał, by inni zawodnicy z jego zespołu mieli szansę powalczyć o wielkie laury. – Nie jestem chciwy, szanuję moich kolegów z drużyny i nie chcę mieć wrogów – zaznaczył Pogaczar, który – jak się okazało – wygraną w tegorocznej Vuelcie „oddał” swojemu... rodakowi Primozowi Rogliczowi z ekipy Red Bull-Bora-Hansgrohe. – W kraju też lepiej nie mieć z nikim na pieńku – dodał z uśmiechem. 

Pogaczar wskazał, że po Giro i Tourze skupił się tylko i wyłącznie na przygotowaniach do mistrzostw świata w Zurychu, bo jego celem było zdobycie tęczowej koszulki, której jeszcze nie miał. – Zarówno różowa, jak i żółta koszulka jest ładna, ale można je nosić tylko przez trzy tygodnie. Natomiast tęczowy trykot mogę zakładać we wszystkich wyścigach i zawsze się wyróżnia. Ludzie widzą, kto go zakłada i wiedzą, że to jedzie mistrz świata – podkreślał Słoweniec.

Celuje w inny dublet

W przyszłym roku Pogaczar ponownie zamierza powalczyć o dublet w wielkich tourach, ale poza Tour de France – stanowiącym kulminacyjny punkt sezonu – będzie chciał prawdopodobnie powalczyć o pierwsze zwycięstwo w Hiszpanii, gdzie w 2019 roku zajął trzecią pozycję. Z kolei wiosną może się skupić na klasyku Mediolan-San Remo, którego także nie ma jeszcze w kolekcji kolarskich skalpów, a w tym roku był trzeci. 

Mijający sezon upłynął pod znakiem wielkich sukcesów Pogaczara. Został pierwszym kolarzem w historii, który wygrał w jednym roku Giro, Tour, mistrzostwa świata i co najmniej jeden monument (jeden z pięciu najsłynniejszych wyścigów klasycznych). Rozpoczął go 2 marca od zwycięstwa w klasyku Strade Bianche, po 81-kilometrowym samotnym rajdzie. Następnie wygrał wyścig Dookoła Katalonii (plus cztery etapy) oraz monument Liege-Bastogne-Liege. Jako trzeci w historii uzyskał hat-trick, triumfując w Giro i Tour (dublet nienotowany od 1998 roku, w obu wyścigach wygrał po sześć etapów) oraz w mistrzostwach świata. Wcześniej taką potrójną koronę zdobyli tylko Belg Eddy Merckx w 1974 oraz Irlandczyk Stephen Roche w 1987 roku. Słoweniec wygrał też Grand Prix Montrealu, Giro dell'Emilia i Il Lombardia. Łącznie odniósł 25 zwycięstw, najwięcej w ciągu sezonu od 2005 roku, gdy tyle samo razy pierwszy minął linię mety włoski sprinter, Alessandro Petacchi.