Sport

Słowenia to nie Słowacja?!

Rozpacz przed 1/8 finału. Chodzi o... brak mocnego piwa na stadionie.


Kyle Walker (od lewej), Declan Rice i Marc Guehi to podpory reprezentacji Anglii. Czy poprowadzą synów Albionu do ćwierćfinału? Fot. Vid Ponikvar/Sportida/SIPA/PressFocus


Kazimierz Mochliński z Gelsenkirchen

Słowenia to nie Słowacja?!

Rozpacz przed 1/8 finału. Chodzi o... brak mocnego piwa na stadionie.

Tak jak przy okazji pierwszego meczu Anglików w tym turnieju fani „Lwów” nie będą mogli kupić w stadionowych barach prawdziwego, według ich uznania, piwa. Na Arena AufSchalke dostępny będzie trunek o zawartości alkoholu 2,8 procent. Według kibicowskich organizacji z Anglii, piwo z niską zawartością alkoholu tak naprawdę nie jest wcale piwem. Dlatego więc przyjezdni z Anglii czują się przez UEFA... ukarani. Nie rozumieją; skoro do tej pory zachowywali się przykładnie, to dlaczego w Gelsenkirchen muszą zderzyć się z „tym czymś"? Dyskutują więc o piciu prawdziwego piwa w knajpach i wyjściu na mecz w ostatniej chwili.


Warci osiem razy więcej

Jedno jest pewne - angielscy kibice uczą się odróżniać Słoweńców od Słowaków. Z pierwszymi ich drużyna zremisowała bezbramkowo we wtorek, z drugimi - zmierzy się w 1/8 finału w niedzielę.

Mimo trzech bardzo przeciętnych występów w fazie grupowej, nadzieje i oczekiwania wobec dumnych synów Albionu rosną. Przed najbliższym meczem angielscy kibice są raczej spokojni, trudno im uwierzyć, że ekipa zajmująca piąte miejsce w światowym rankingu mogłaby mieć problem z drużyną ledwie z 45. miejsca.

Wartość angielskiej reprezentacji według szacunków jest osiem razy większa od słowackiej. Według tamtejszych ekspertów od transferów, piłkarze Anglii wyceniani zostali łącznie na 1,06 mld funtów, z kolei Słowaków można kupić za niespełna 130 mln, a zaledwie trzech zawodników jest wartych więcej niż 10 milionów.

Mały wielki Lobotka

Trzeba jednak pamiętać, że pieniądze nie grają. Poza tym lekceważenie Słowaków mogłoby okazać się ogromnym błędem, bo kilku z nich może na Euro zaimponować. Choćby Stanislav Lobotka, który otrzymał nagrodę dla najlepszego piłkarza meczu w dwóch z trzech dotychczasowych występów Słowacji podczas Euro 2024.

Kadra Słowaków jest specyficzna - większość piłkarzy jest postawnych, wyróżnia się wzrostem, prawie na poziomie koszykarskim. Tymczasem Lobotka mierzy ledwie 168 cm. Ale co z tego? Jest przecież podstawowym ogniwem Napoli. Łączony jest obecnie z możliwymi transferami do Barcelony lub Liverpoolu. Obrońca David Hancko także jest obserwowany przez „The Reds” - wszystko dlatego, że jest znany nowemu trenerowi Liverpoolu. Arne Slot pracował ze Słowakiem w Feyenoordzie. Czy żona piłkarza, bardzo dobra tenisistka Krystina Pliskova, zgodziłaby się na taki transfer? Jeszcze nie wiadomo.


Czy Arena AufSchalke przyniesie szczęście?

Ostatnie dni przed meczem ze Słowacją są wyjątkowo ważne dla Phila Fodena. Pomocnik Manchesteru City na chwilę opuścił reprezentacyjną ekipę i wrócił do domu, bo urodziło mu się trzecie dziecko. Czy skład na Słowaków może zaskoczyć? Kto wie - może wystąpi Kobbie Mainoo, nastolatek z Manchester United?

Warto pamiętać, że na razie Anglicy wygrali na Euro ledwie jeden mecz - właśnie w Gelsenkirchen z Serbią. Arena AufSchalke nie wszystkim zwolennikom tej drużyny musi się jednak dobrze kojarzyć - właśnie tutaj synowie Albionu zostali wyeliminowani przez Portugalię podczas mistrzostw świata w 2006 roku. W ćwierćfinale sprzed 18 lat padł bezbramkowy remis - Anglicy odpadli po rzutach karnych. Nic dziwnego, że tym razem ćwiczyli regularnie„jedenastki". Nad Tamizą jednak wierzą, że stadion w Gelsenkirchen znowu będzie dla nich szczęśliwy.