Słowak gra na zwłokę?
W Zabrzu wicemistrz Polski, który znowu wystąpi bez Petera Pokornego, nie może pójść na żaden kompromis.
Peter Pokorny nie dołoży cegiełki do ewentualnego utrzymania się Śląska w ekstraklasie. Fot. Paweł Andrachiewicz / Press Focus
Trener drużyny z Oporowskiej Ante Šimundža w batalii, której stawką jest utrzymanie w PKO BP Ekstraklasie, nie może liczyć na wsparcie i pomoc byłego kapitana wrocławskiej drużyny, Petera Pokornego. 23-letni Słowak po raz ostatni pojawił się na boisku 22 lutego w wyjazdowej potyczce z Koroną Kielce i od tamtej pory narzeka na uraz kolana. Mimo że przeprowadzane testy medyczne nie wykazują niczego poważnego, piłkarz wciąż nie wrócił do gry i wszystko wskazuje na to, że Pokorny pozostanie „na aucie” do końca bieżącego sezonu.
Niby zdrowy, ale...
Do końca rozgrywek pozostały jeszcze tylko trzy kolejki. Wrocławianie wciąż są „pod kreską”, a do przeskoczenia w tabeli Zagłębia Lubin lub Lechii Gdańsk brakuje im sześciu punktów, ponieważ mają gorszy bilans bezpośrednich spotkań – z Miedziowymi 0:3 i 3:1, z gdańszczanami 0:1 i 1:1.
Jak już wspomnieliśmy, na finiszu rozgrywek na boisku raczej nie zobaczymy Pokornego. Od ponad dwóch miesięcy zmaga się on z urazem kolana, chociaż ostatnio rozeszły się informacje, że wszelkie testy medyczne wskazują, iż ze zdrowiem 23-latka powinno być już wszystko okej. Słowak jednak podczas biegania i kontaktu z piłką odczuwa ból, który uniemożliwia mu grę. – Kiedy ma testy biegowe, odczuwa ból – powiedział szkoleniowiec Śląska. – Testy medyczne wskazują, że jest ok, ale poziom bólu jest inny dla wszystkich. Wierzę, że faktycznie odczuwa ten ból. Miałem podobną kontuzję i wiem, ile kosztuje powrót do sił. Jednak nawet gdybym miał go w drużynie, nie byłby gotowy do gry.
Przedłużająca się absencja pomocnika wywołała falę spekulacji, że Słowak nie chce przedłużyć kontraktu ze Śląskiem i dlatego odwleka w czasie powrót do gry. Jego umowa, która wygasa 30 czerwca, zawiera klauzulę automatycznego przedłużenia w przypadku rozegrania określonej liczby minut. Brakuje niewiele, by ów limit został wypełniony. Chodzi tu o rozegraniu minimum dwóch meczów, a w każdym z nich co najmniej po 45 minut.
Szuka nowego klubu
Tymczasem agent Pokornego ponoć szuka mu już nowego pracodawcy, oferując go jako zawodnika, za którego nie trzeba będzie zapłacić. Jest mało prawdopodobne, że były kapitan Śląska pozostanie w Polsce, chociaż ostatnio interesował się nim Widzew Łódź.
Słowak wciąż trenuje indywidualnie i wspiera drużynę... z trybun. Podczas derbów Dolnego Śląska z Zagłębiem widziano go u boku Petra Schwarza.
Pokorny rozegrał dla Śląska 54 mecze, w których dwa razy zanotował asystę i aż 23 razy został ukarany żółtą kartą. Wątpliwe, by ten licznik jeszcze ruszył, ale odejście Słowaka w takich okolicznościach z pewnością wywołuje u kibiców Śląska niesmak.
Ważny charakter
Nie ma sensu zaklinać rzeczywistości, wszyscy doskonale wiedzą, że porażka w Zabrzu zepchnie drużynę z Oporowskiej w otchłań Betclic 1. Ligi. – Wiemy, w jakiej sytuacji się znajdujemy. Do tej pory do meczów podchodziliśmy tak, że jest to po prostu kolejne spotkanie – tłumaczy trener Śląska. – Nie sądzę, że teraz potrzebna jest dodatkowa motywacja w kontekście tego złego scenariusza. To mądrzy ludzie, którzy potrafią kalkulować. Dla nas ważne jest to, aby zrobić wszystko, żebyśmy sami mogli decydować o naszej sytuacji. Bardzo ważny w tej sytuacji jest nasz charakter. Rośniemy jako drużyna, dostałem tego potwierdzenie w meczu z Zagłębiem. Wiem, że zawodnicy są tego świadomi. To coś, co daje pozytywną perspektywę na kolejne mecze. Jeśli pierwsi stracimy gola, to musimy być w stanie obrócić sytuację na swoją korzyść i wygrać mecz. Pokazaliśmy to w meczach z Lechem czy Zagłębiem, kiedy przeciwnicy dominowali na początku drugiej połowy. Potrafiliśmy jednak przejąć kontrolę i zdobyć trzy punkty.
Bogdan Nather