Słowacki triumfator
O odpowiednią oprawę postarali się m.in. kibice GieKSy. Fot. Michał Zichlarz
Słowacki triumfator
Dość niespodziewanie w finale „Spodek Super Cup” Żeleziarne Podbrezova zmierzył się z rezerwami Banika Ostrawa.
Kilka tysięcy kibiców na trybunach i gorąca atmosfera od pierwszego meczu w grupie A, gdzie na dzień dobry GieKSa, świętująca w tym roku jubileusz 60-lecia, o czym przypomnieli kibice rozwijając olbrzymi transparent, rozbiła czwartoligowy ROW 1964 Rybnik. Kiedy w swoim ostatnim meczu grupowym drużyna trenera Rafała Góraka pokonała 7. zespół słowackiej ekstraklasy po pierwszej części sezonu Żeleziarne Podbrezova, wydawało się, że finał będzie wewnętrzną sprawą śląskich zespołów, bo w grupie B triumfował Górnik Zabrze.
Afrykańskie wsparcie
Przypomnijmy, że grano w hokejowym systemie 5 na 5, na boisku o wymiarach 40x20 metrów. Na boisku była sztuczna trwa. Wielu doświadczonych graczy, jak reprezentanci Erik Janża czy Boris Sekulić mówili, że w takich warunkach grali po raz pierwszy. Większości zawodników takie granie bardzo się podobało. Na dobrym poziomie stał ostatni mecz w grupie B, gdzie Banik grał z Górnikiem. Zabrzanie wybiegli na boisko w składzie: Michał Szromnik - Rafał Janicki, Erik Janża - Robert Dadok, Piotr Krawczyk. To jednak Banik nadawał ton i przez większą część spotkania prowadził. Grano 20 minut. Na 1,40 minuty przed końcem Janicki piętą, w stylu snajpera z prawdziwego zdarzenia wyrównał na 3:3. Zaraz potem po zagraniu Pawła Olkowskiego nominalny środkowy obrońca wyprowadził swój zespół na prowadzenie. W końcowych sekundach trafienia Musiolika i Sekulicia dały wygraną 6:3.
W spotkaniach półfinałowych Banik rozniósł GieKSę odnosząc najwyższą wygraną w turnieju. W zespole z Ostrawy na wyróżnienie zasługiwali nie tylko zawodnicy z pola, ale i trzeci golkiper w kadrze ostrawskiego klubu, Martin Hruby. 19-latek już z Podbeskidziem wpisał się na listę strzelców. Ostatecznie turniej skończył z dwoma golami i tytułem najlepszego bramkarza imprezy!
W drugim półfinale zmierzyły się 7. w swoich ligach zespoły po jesieni, czyli Górnik i Żeleziarne Podbrezova. W słowackim zespole prym wiedli gracze o afrykańskich korzeniach. W tyłach rządziła inna 19-letnia gwiazda „Spodek Super Cup”, Mahmudu Bajo z Gambii, a z przodu kolejne bramki zapewniali 21-letni Nigeryjczyk Ridwan Sanusi i mający paszport DR Konga oraz Czech, wysoki i silny napastnik z numerem 77 na koszulce Christophe Kabongo (20 lat).
Z Górnikiem prowadzili już 5:1! Dwa gole Sanusiego, a także trafienia Gresaka, Galcika, Bajo. Dla zabrzan trafił starający się poderwać kolegów Sekulić. To jego dobra gra, a także bramki Pacheco sprawiły, że skończyło się na wyniku 6:4 dla Słowaków.
Kilka przerw
Finał? Mecz zaczął się od... przerwy, gdyż kibice Banika, do której „dokleiła” się spora grupa fanów z Rybnika, rzucili na boisko serpentyny. Po wznowieniu... znów trzeba było przerwać, bo prowadzący finał sędzia Szymon Marciniak zwrócił uwagę na niedziałający zegar. Kiedy w końcu rywalizacja toczyła się jak należy, na prowadzenie wyszli gracze Podbrezovej. Najpierw stratę gracza z Ostrawy wykorzystał Ridwan Sanusi, a chwilę potem pięknym strzałem z wolnego na 2:0 popisał się Kabongo. Dopiero gdy Sanusi podwyższył na 3:0, Banik (natychmiast) odpowiedział trafieniem Guya Elekany. Na niewiele się to jednak zdało, bo Żeleziarne znów uciekło dzięki uderzeniu z najbliższej odległości Mateja Oravca. Czesi nie odpuszczali. Tomas Sirotek przed końcem trafił do siatki ze „szczupaka”, ale czas nie grał na ich korzyść. Słowacy nie dali już sobie wyrwać korzystnego wyniku, jeszcze strzelili na 5:2 i niespodziewanie to właśnie oni triumfowali na turnieju w Katowicach! Spodek Super Cup padł łupem Żeleziarne Podbrezovej!
Michał Zichlarz, Piotr Tubacki
Gwiazda turnieju Szymon Marciniak wita się ze Sławomirem Wojciechowskim, obok Artur Andruszczak. Fot. PressFocus