Słonie mogą być dumne
W obecnym sezonie Nieciecza na razie wręcz pożera zaplecze ekstraklasy. Na razie dla pożerających nie ma to jednak większego znaczenia.
Nieciecza stała się ważnym ośrodkiem piłkarskim w naszym kraju. Fot. Norbert Barczyk/PressFocus
BRUK-BET TERMALICA NIECIECZA
Liczy się bowiem ostateczny cel, a tym jest awans. Wydaje się, że klub spod Tarnowa jest tego bliski, ale najważniejsze, że nikt tam zbyt wcześnie szansą się nie zachłyśnie. Doświadczony trener Marcin Brosz tego dopilnuje. Nie pozwoli na rozluźnienie.
Budowanie społeczności
W polskim futbolu było już wiele drużyn z małych miejscowości, które z powodzeniem atakowały ekstraklasę. Potem jednak, kiedy karta się odwracała – znikały w czeluściach niższych lig lub upadały. Z Niecieczą jest inaczej – to projekt rzeczywiście długofalowy. Spadek z ekstraklasy sprawił, że właściciele zacisnęli zęby. Nadal w klub inwestują, wierzą w tę drużynę. Mało tego, w umiejętny sposób budują wokół niej społeczność. To nigdy nie jest łatwe, gdy macierzysta miejscowość liczy mnie niż tysiąc mieszkańców. Cztery dni temu – na ostatnim meczu z Chrobrym Głogów, wygranym 3:2 – pojawiło się 2138 kibiców. Jak łatwo obliczyć, to ponad dwa razy więcej niż liczy ta wieś w gminie Żabno. To tak jakby na mecz Legii przyszło na Łazienkowską ponad 4 miliony ludzi.
Jesień w wykonaniu Niecieczy była po prostu świetna. Piłkarze Brosza wygrali aż 14 z 17 meczów. Mieli ledwie jeden słabszy moment: w październiku przegrali dwa mecze z rzędu – ze Zniczem Pruszków u siebie i z Wisłą Kraków na wyjeździe, ale były to jedyne porażki. W efekcie zajmują bezapelacyjne pierwsze miejsce. Miedź Legnica – trzecia drużyna w tabeli, która zajmuje miejsce, które nie daje bezpośredniego awansu, a miejsce w barażach – traci do małopolskiego zespołu już osiem punktów.
W ostatnich trzech sezonach zaplecza ekstraklasy do awansu wystarczało zdobycie 62 punktów – oznacza to, że w 15 wiosennych meczach Bruk-Bet musiałby zdobyć mniej niż 20 punktów, bo ma ich już 45. Marcin Brosz z pewnością nie pozwoli jednak na takie podejście do sprawy. Zawsze będzie liczył się najbliższy mecz. Przekonałem się o tym, gdy dwa miesiące temu odwiedziłem Niecieczę.
Sytuacja win-win
Co sprawia, że lider I ligi jest tak silny?
a) zgrany zespół trenerski (patrz: plus) z Marcinem Broszem na czele. Brosz przyszedł do zespołu wiosną, gdy ten bronił się przed spadkiem do II ligi. Poukładał klocki, spokojnie utrzymał drużynę, ale też świetnie przygotował się do kolejnego sezonu. Potrafił przekonać do swego planu właścicieli. Typowa sytuacja win-win;
b) konsekwencja w grze, bo to ona przynosi regularność w wygrywaniu. Nawet w spotkaniach słabszych, bo one też się przecież zdarzają: były mecze, w których zespołowi nie szło najlepiej, ale i tak potrafił wycisnąć z nich punkty. To duża sztuka, a regularność w tym jeszcze większa;
c) rozłożenie akcentów ofensywnych. Nie tylko piłkarze z podstawowego składu mają udział w strzeleckim dorobku. Bramki w lidze jesienią strzelało dla Niecieczy aż 15 jej piłkarzy;
d) dawanie szans młodym. Przykładem 20-letni Igor Strzałek. Piłkarz wypożyczony z Legii zagrał w 14 ligowych meczach (w dziesięciu w wyjściowym składzie), strzelił dwa ważne gole. Drużyna Brosza to wyważona, zbalansowana mieszanka młodych ze starymi;
e) umiejętny dobór cudzoziemców. W kadrze jest siedmiu obcokrajowców, z czego sześciu to ważne, wręcz niezbędna ogniwa tej drużyny, a siódmy, 20-letni Gruzin Deisadze o piłkarskim imieniu Diego, wpuszczany powoli pod koniec rundy. Charakterystyczne, że zawodnicy „spoza” muszą łatwo się asymilować – przeważają gracze mówiący po ukraińsku i niemiecku. Drużyna Brosza to wyważona, zbalansowana mieszanka cudzoziemców z Polakami.
Po ostatnim mecz w tym roku trener Brosz miał powody do satysfakcji. – To jest ogromny wyczyn od pierwszej do ostatniej kolejki utrzymywać się na pozycji lidera. My sobie zdajemy sprawę, że dużo przed nami, ale też cieszymy się z tego, co jest. Doceniamy to. I tak jak ten ostatni mecz, tak wiele spotkań było bardzo trudnych dla nas wszystkich, ale zaangażowaniem, poświęceniem, ale również umiejętnościami piłkarskimi moi zawodnicy niejednokrotnie pokazywali, że jesteśmy w stanie robić wielkie rzeczy. To jest dobry moment, żeby im powiedzieć „dziękuję” – mówił po meczu z Chrobrym i… trudno nie przyznać mu racji.
Nic się nie zmieniło
W Niecieczy nikt jednak nie zamierza spoczywać na laurach. Podobno wiosną lider ma być jeszcze mocniejszy pod względem personalny. Planowanych jest kilka transferów prawdopodobnie w kontekście ekstraklasy. O szczegółach trudno mówić, bo znając Marcina Brosza – wiemy, że w tym względzie lubi ciszę. Wiadomo tylko, że „Słoniom” niczego nie zabraknie, by w komfortowych warunkach przygotowywać się do sezonu. Piłkarze wyjadą na dwa obozy do Turcji. Już wiadomo, że ligową wiosnę rozpoczną… otwierając nowiutki stadion w Opolu, gdzie podejmie ich Odra.
Gdy odwiedziliśmy obecną ekipę z Niecieczy, gdzie piłkarze wpuścili nas do szatni, a trenerzy poświęcili wiele czasu na rozmowę, czuliśmy, że najwłaściwszym hasłem na określenie tego, co dzieje się w Niecieczy, było „zapał i uśmiech”. Od tego czasu nic się nie zmieniło.
Wręcz przeciwnie.
Paweł Czado
Ze spokojem czekamy na wiosnę
Rozmowa z Markiem Sadko, aktywnym kibicem Niecieczy, jednocześnie członkiem zarządu Dunajca Konary – klubu, który jest najbliższym sąsiadem Termaliki
Jest duma?
– Musi być. Jako kibic jestem bardzo zadowolony. Jesień w wykonaniu Termaliki to wielki wyczyn, bo proszę zauważyć: jest przecież liderem od pierwszego do ostatniego meczu! Można być zadowolonym zarówno z gry, stylu, jak i wyników. Jej mecze się ogląda! Do końca sezonu wprawdzie trochę zostało, ale przewaga jest duża, ze spokojem oczekuję więc wiosny. Podobało mi się, że mało było słabych meczów, a jeśli nawet się zdarzały, to i tak drużyna potrafiła zdobywać w nich punkty.
Kiedy przyszły dwie porażki z rzędu, pojawiła się obawa, że coś może się zmienić?
– Nie. My, kibice, byliśmy spokojni. W meczu ze Zniczem u siebie zabrakło jedynie szczęścia przy okazjach podbramkowych. Wszystko w tej drużynie nawet podczas porażek działało, czasem przegrane zwyczajnie się zdarzają. Poza tym wierzyłem w trenera Brosza. On pokazał, że jest fachowcem, gdy przyszedł, by ratować zespół przed spadkiem. Ustawił ten zespół, pokazał, że ma pomysł. Piłkarze mu uwierzyli i my, kibice, także.
Nie obawiacie się, że jeszcze przed wiosną trenera Brosza mógłby ściągnąć jakiś klub z ekstraklasy?
– Przeszło nam to przez myśl, ale zarząd nas uspokoił. Pokazał, że ma dalekosiężne plany, a trenerowi również osobiście zależy na zrobieniu tego awansu. Przestaliśmy się obawiać.
Kto głównie na boisku przyczynił się do tego sukcesu? Kogo ceni pan szczególnie?
– Atutem Bruk-Betu jest bardzo wyrównany skład. Myślę, że drużyna jest mocna w każdej formacji. Mamy solidnego bramkarza, jakim jest Adrian Chovan. Dobrze funkcjonuje obrona. Osobiście bardzo cenię Artema Putiwcewa, który już długo jest z nami. On po meczu jest tak zmęczony, tak wiele z siebie daje, że czasem nie ma siły mówić. Ma też Bruk-Bet swoich strzelców. Największe wrażenie robi oczywiście skuteczność Kacpra Karaska, bo 10 goli to nie byle co. Podoba mi się gra bardzo szybkiego Igora Strzałka. Kibice mogą być zadowoleni.
No właśnie, kibice. Jest was coraz więcej.
– Cóż, staramy się, skrzykujemy. Klub też ma różne pomysły na przyciąganie fanów. Darmowym autobusem można na mecz przyjechać choćby z Tarnowa. Wszyscy – działacze, trenerzy, piłkarze, kibice robią wszystko, co mogą, bo widzą sens.
Rozmawiał Paweł Czado
1. Termalica Bruk-Bet Nieciecza
STRZELCY 42
Karasek – 10, Zapolnik – 6, Fassbender, Trubeha – 4, Ambrosiewicz, Putiwcew – 3, Jakubik, Strzałek – 2, Cieśla, Hilbrycht, Isik, Kasperkiewicz, Nowakowski, Spendlhofer, Wróbel, samobójcza
PLUS
Zgrany, sześcioosobowy sztab trenerski. Taki, który sobie ufa, zna własne kompetencje i wie, czego się po sobie spodziewać. Czterech z tych ludzi współpracowało ze sobą już w Górniku Zabrze, znają się od lat. Obok Brosza to Marek Kasprzyk (drugi trener), Norbert Bradel (trener przygotowania psychomotorycznego) i Wojciech Mroszczyk (trener przygotowania motorycznego). Sztab uzupełniają Waldemar Piątek, trener bramkarzy (chłopak z Dębicy, który na bramce w ekstraklasie bronił w barwach KSZO i Lecha), a także asystent Jakub Drwal. Jawią się jako zgrana paczka.
MINUS
Szczerze mówiąc, trudno się dopatrzyć. W ogóle i w szczególe ta drużyna przerasta ligę, w której gra. Nawet w sensacyjnie przegranym u siebie meczu ze Zniczem, zarówno przy korzystnym rezultacie, jak i niekorzystnym potrafiła stwarzać sytuacje, ale nie potrafiła ich wykorzystać. Gdybyśmy więc szukali dziury w całym, orzeklibyśmy, że największym minusem jest… nieskuteczność.
pacz