Linia obrony na czele z Arkadiuszem Jędrychem (z lewej) i Martenem Kuuskiem (w tle) świetnie poradziła sobie w starciu z Motorem. Fot. Marcin Bulanda/PressFocus


Solidny debiut

Po raz piąty w sezonie GKS Katowice zachował czyste konto w ligowym starciu.


Po ostatnim pojedynku GKS-u najwięcej dobrego można powiedzieć o postawie defensywy. Oczywiście mecz przeciwko Motorowi zostanie zapamiętany przez pryzmat pięknego gola Sebastiana Bergiera, ale gra obronna katowiczan również zasługuje na uwagę. Przyjezdni zostali pozbawieni swoich ofensywnych atutów, przez co Dawid Kudła w bramce miał w miarę spokojny dzień.


Czyste konto

Co ważniejsze, trener Górak postanowił w tym meczu przetestować zupełnie nowe ustawienie w defensywnej „trójce”. Obok dobrze znanych Arkadiusza Jędrycha i Aleksandra Komora wystąpił nowy nabytek zespołu, Marten Kuusk. Estończyk zaliczył tym samym swój oficjalny debiut w katowickiej drużynie i trzeba przyznać, że pierwsze spotkanie w nowych barwach będzie mógł zaliczyć do udanych. - Zagraliśmy dobry mecz. Jestem szczęśliwy, a najważniejszą sprawą jest wygrana. W obronie wykonaliśmy dobrą robotę, wszyscy, jako drużyna. Zachowaliśmy czyste konto i to jest świetne. W każdym meczu jest to ważne dla zespołu, aby było zero po stronie strat. To daje nam mocne poczucie tego, że dobrze się bronimy – powiedział po spotkaniu 27-latek.

Z postawy defensywy usatysfakcjonowany był także Rafał Górak. – Ogólnie jestem zadowolony, ale czeka nas jeszcze analiza tego meczu, podczas której będziemy się przyglądać wszystkim elementom działań defensywnych. Marten, wszyscy zawodnicy z linii obrony, ale także cały zespół bardzo solidnie bronił. Wydaje mi się, że to była nasza silna strona. Staraliśmy się dużo nad tym pracować, żeby gra obronna była elementem dominującym w naszej grze, bo to bardzo istotne – mówił po spotkaniu z Motorem szkoleniowiec katowiczan. Pochwały dla Kuuska i dla całej linii obrony nie wzięły się znikąd. Gra defensywnej „trójki” wyglądała tak, jakby piłkarze znali się od dawna.


Bez barier

A przecież nie było to takie oczywiste! Jednym z problemów, które mógł napotkać Kuusk po przejściu do GKS-u, mogła być komunikacja z resztą zespołu. Nie da się ukryć, że katowicki zespół jest złożony głównie z Polaków. Poza Kuuskiem, który z oczywistych względów nie mówi w języku polskim, inni zagraniczni piłkarze to Shun Shibata oraz Christian Aleman. Liczebna „dominacja” Polaków w składzie GieKSy mimo wszystko nie przeszkadza Estończykowi. - Mamy bardzo dobrą komunikację, dużo ze sobą rozmawiamy, pomagamy sobie i rozumiemy się. Większość graczy płynnie mówi po angielsku, więc według mnie wszystko jest w porządku. Ja też potrafię powiedzieć kilka łatwych słówek po polsku. Staram się uczyć każdego dnia, więc jest coraz lepiej – zaznaczył Kuusk, wypowiadając się o barierze językowej występującej w zespole.


Potrzeba siły

29-krotny reprezentant Estonii w swojej karierze nie zwiedził wielu krajów. Z rodzimej ligi odszedł w 2022 roku do węgierskiego Ujpestu i to stamtąd trafił do Katowic. Choć w GieKSie zagrał dopiero pierwszy ligowy mecz, ma pewne przemyślenia na temat różnic pomiędzy ligami, w których grał wcześniej, do polskiego zaplecza ekstraklasy. - Myślę, że polska liga jest bardziej oparta na sile, w porównaniu do ligi estońskiej. Jest bardziej intensywna, trzeba więcej biegać. Na boisku występuje sporo pojedynków 1 na 1. Natomiast porównując Polskę do ligi węgierskiej, widzę dużo podobieństw. Muszę jednak rozegrać więcej spotkań, żeby zrozumieć w pełni specyfikę I ligi – zauważył defensor GKS-u, który w niedługim czasie może znacznie powiększyć swój dorobek meczowy w barwach nowej drużyny. W sobotę katowiczanie wyjadą do Płocka, a w najbliższy wtorek zmierzą się w jubileuszowym pojedynku z Miedzią Legnica.


Kacper Janoszka

 

Z CHIN NA GÓRNY ŚLĄSK

Liczba zagranicznych piłkarzy w GKS-ie Katowice ulegnie powiększeniu. Klub podpisze kontrakt z serbskim napastnikiem, Marko Sariciem. 25-latek jest wychowankiem FK Czukariczki i do 2022 roku nie opuszczał Serbii. Wtedy jednak na pół roku przeszedł do ligi uzbekistańskiej. Po tym epizodzie wrócił na chwilę do rodzimej ligi i po niezłym okresie w Napredaku Kruszevac został oddany do chińskiego Qingdao Hainiu latem 2023 roku. Tam nie pograł długo, bo od początku stycznia br. pozostaje bez klubu. To ma się zmienić w najbliższym czasie.