Sport

Słodko-gorzkie werdykty

Z trójki Polaków, którzy wystąpili wczoraj w ringu wygrała tylko Aneta Rygielska. Dwójka naszych panów pożegnała się z turniejem.

Był nerwy, ale to ręka Anety Rygielskiej poszła do góry. Fot. PAP/Rafał Oleksiewicz

Jako pierwszy z naszych reprezentantów w ringu zaprezentował się Damian Durkacz, dla którego była to druga przygoda z igrzyskami. W poprzednich w Tokio przegrał już w pierwszej walce. Pięściarz Concordii Knurów liczył na lepszy występ w Paryżu, ale losowanie nie było dla niego pomyślne. W 1/16 finału kategorii do 71 kg trafił na tegorocznego mistrza Europy, ale w wadze średniej (75 kg). Polak niższy od rywala o pół głowy rozpoczął odważnie, skracał dystans i zadawał ciosy. Po pierwszej rundzie prowadził 3-2. W kolejnej dalej atakował, ale algierski sędzia ringowy ukarał Durkacza ostrzeżeniem za zbyt niską głową, za co odebrano mu punkt i po dwóch starciach nasz bokser przegrywał u wszystkich sędziów. Gdy w trzeciej rundzie Polak otrzymał drugie ostrzeżenie, walka była w zasadzie rozstrzygnięta. Bułgar wygrał 5-0 (trzykrotnie 29:26 i dwukrotnie 29:25). - Sędzia ustawił walkę - krótko skomentował pojedynek Grzegorz Proksa, trener męskiej ekipy.

Niewiele brakowało, a scenariusz powtórzyłby się w starciu Anety Rygielskiej z Rossie Eccleri w 1/16 finału wagi 66 kg. To była wyrównana walka, w której po pierwszej rundzie 3:2 prowadziła Walijka, reprezentująca Wielką Brytanię. W drugiej było sporo szamotaniny, ale Polka trafiała lewym sierpowym i przed ostatnią odsłoną był remis - dwa razy po 20:18 dla obu zawodniczek oraz 19:19. W ostatniej rundzie było więcej klinczowania niż ciosów, ale w niej irański ringowy dał ostrzeżenie dla Rygielskiej i byliśmy pełni obaw o końcowy werdykt. Dwóch punktowych dało 29:27 i 30:26 dla Eccles, jeden 29:27 dla Polki, u dwóch było po 28, ale ze wskazaniem dla Rygielskiej. Skończyło się więc szczęśliwie dla nas, bo torunianka zwyciężyła 3:2. Jest drugą Polką po Karolinie Koszewskiej (Tokio 2021), która wygrała walkę w turnieju olimpijskim. W czwartek w pojedynku o ćwierćfinał zmierzy się z Turczynką Busenaz Surmeneli, która zdobyła złoto w Tokio.

W wieczornej serii wystąpił Mateusz Bereźnicki (92 kg), a jego rywalem w 1/8 finału był Irlandczyk Jack Marley. Polak mierzący 198 cm był wyższy o pół głowy, ale nie wykorzystał lepszych warunków. Marley boksował agresywnie, a Bereźnicki był wolny i dawał się zaskakiwać. Po pierwszej rundzie Irlandczyk prowadził 4-1. W drugiej Polak zaczął trafiać, ale przed ostatnim starciem zdołał tylko doprowadzić do tego, że u dwóch sędziów był remis. W decydującej odsłonie zabrakło zdecydowanego ataku Bereźnickiego, który ostatecznie przegrał 1-4 (trzykrotnie 27:30, 28:29 i 29:28).

(a)


Nie obroni złota

Dwukrotny mistrz olimpijski Julio Cesar La Cruz z Kuby przegrał z pochodzącym z tego kraju, ale reprezentującym Azerbejdżan Lorenem Alfonso 2:3 i odpadł w 1/8 finału wagi ciężkiej (92 kg). 34-letni La Cruz był mistrzem w Rio de Janeiro w półciężkiej (81 kg) i pięć lat później w Tokio w ciężkiej. Gdyby triumfował w Paryżu, byłby dopiero czwartym w historii trzykrotnym mistrzem olimpijskim. Przed nim byli nimi Kubańczycy Teofilo Stevenson i Felix Savon oraz Węgier Laszlo Papp.