Sport

Słodko-gorzki Paryż i inne historie. W 2024 na kortach nudy nie było!

Złamane serce Igi Świątek, „londyński upadek” Huberta Hurkacza, polski cud w Pradze, nowi trenerzy w boksach gwiazd, dopingowe perypetie liderów rankingu, koniec kariery Rafaela Nadala - 2024 był niezwykle bogatym rokiem w światowym i polskim tenisie. Oto alfabetyczny przegląd wydarzeń minionych dwunastu miesięcy na korcie i wokół niego.

Miało być historyczne złoto, skończyło się na olimpijskim brązie - Iga Świątek na podium w Paryżu w towarzystwie Qinwen Zheng (w środku) i Donny Vekić (z prawej). Fot. Gao Jing/Xinhua/PressFocus

A jak Aryna. Sabalenka, aktualna liderka światowego rankingu. Białorusinka wygrała 4 turnieje, w tym Australian Open i US Open. 21 października po raz drugi zdetronizowała Igę Świątek na liście WTA, po 50 kolejnych tygodniach panowania Polki; wcześniej przewodziła stawce przez 8 tygodni jesienią 2023, ale dopiero teraz kończy rok jako „pierwsza”. 26-letnia tenisistka z Mińska coraz lepiej panuje nad emocjami, stała się wszechstronna na korcie i nie oddaje już rywalkom punktów „za darmo”: w poprzednich latach popełniała 6,1 podwójnych błędów na mecz, w 2024 było ich już jedynie 2,9. Podczas WTA Finals w Rijadzie Aryna i Iga nagrały wspólnego Tik-toka, potem kilka razy trenowały razem. Może jeszcze nie przyjaźń, ale wzajemna sympatia już tak.

B jak Billie Jean King Cup. W listopadzie w Maladze polskie tenisistki po raz pierwszy w historii znalazły się w czołowej czwórce toczonych od 1963 roku drużynowych rozgrywek. Sukcesu trudno nie wiązać z Igą Świątek, która po raz pierwszy od trzech lat wystąpiła w finałowym turnieju, wygrała wszystkie mecze singlowe i poprowadziła koleżanki (zagrały także Magdalena Fręch, Magda Linett, i w deblu Katarzyna Kawa) do zwycięstw z Hiszpankami i Czeszkami; dopiero w półfinale Biało-czerwone przegrały (choć nie musiały…) z Włoszkami, późniejszymi triumfatorkami imprezy.

C jak Chwalińska. Maja, przyjaciółka Igi Świątek, w grudniu święciła największy triumf w karierze, wygrywając challengera WTA 125 w brazylijskim Florianopolis. Do tytułu w singlu dołożyła także triumf w deblu. 23-letnia tenisistka z Dąbrowy Górniczej, która dwa lata temu zawiesiła karierę z powodu depresji, zaczynała sezon poza Top 300, dziś jest na najwyższej w historii pozycji nr 128. i za tydzień spróbuje wygrać eliminacje do Australian Open.

D jak Danimal. Takim „zwierzęcym” przydomkiem sama siebie nazywa Danielle Collins. Amerykańska tenisistka rzeczywiście na korcie zachowuje się jak rozkapryszony zwierzaczek z muchami w nosie. W ćwierćfinale igrzysk w Paryżu w kierunki Igi Świątek miotała piorunami i celowała piłkami - po jednym z ataków trafiona Polka dochodziła do siebie przez kilkanaście sekund - a w trzecim secie przy prowadzeniu Igi 4:1… zeszła z kortu, zarzucając rywalce fałsz i nieszczerość… 2024 miał być ostatnim w karierze 31-letniej tenisistki, ale już zdążyła zmienić zdanie – ciąg dalszy kaprysów prawdopodobnie nastąpi.

E jak Estoril. Miasto w Portugalii, w którym w kwietniu turniej ATP 250 na kortach ziemnych wygrał Hubert Hurkacz. W finale Polak pokonał Hiszpana Pedro Martineza 6:3, 6:4. Był to jedyny tytuł wrocławianina w minionym sezonie, 8. w karierze, potem było już tylko gorzej, na co największy wpływ miała kontuzja (patrz U).

F jak finał. Ten z turnieju w Madrycie między Świątek a Sabalenką w turnieju WTA 1000 powszechnie uważany jest za najlepszy mecz 2024 w żeńskim tenisie. Dwie najlepsze tenisistki na świecie w swojej 10. potyczce wymieniały ciosy przez 3 godziny i 11 minut, co okazało się najdłuższym meczem o tytuł w sezonie. Polka przegrywała 1:3 w trzecim secie, następnie musiała bronić dwóch piłek mistrzowskich przy stanie 5:6 i jeszcze jednej w tie-breaku. Ostatecznie zamieniła swój drugi punkt mistrzowski na zwycięstwo 7:5, 4:6, 7:6 (9-7) i pierwszy madrycki tytuł w karierze.

G jak Guadalajara. Miasto w Meksyku, którego nie zapomni Magdalena Fręch. To tam 27-letnia łodzianka wygrała we wrześniu swój pierwszy turniej WTA Tour, i to od razu rangi 500. W finale tenisistka Górnika Bytom pokonała 7:6 (7-5), 6:4 Australijkę Olivię Gadecki. - Viva Guadalajara! Viva Meksyk! – dziękowała szczęśliwa Magdalena z wielkim sombrero na głowie podczas finałowej ceremonii. Fręch została czwartą Polką z tytułem WTA – po Agnieszce Radwańskiej, Magdzie Linette i Idze Świątek. Dla podopiecznej Andrzeja Kobierskiego 2024 był przełomowy – po kilku latach balansowania pod koniec pierwszej setki jesienią przebojem wdarła się do Top 30 – była już 22. na świecie, aktualnie jest 25.

H jak Hsieh. Su-wei, tajwańska tenisistka, partnerka Jana Zielińskiego w grze mieszanej podczas Wielkich Szlemów. Kooperacja 28-letniego Polaka i o 10 lat starszej Hsieh okazała się nadzwyczaj udana – w styczniu duet sięgnął po tytuł Australian Open, a w lipcu wygrał Wimbledon. Zieliński został piątym polskim tenisistą z tytułem wielkoszlemowym po Jadwidze Jędrzejowskiej, Wojciechu Fibaku, Łukaszu Kubocie i Idze Świątek.

I jak indolencja. Ponad półtora roku trwała niemoc Zhang Shuai, która nie potrafiła wygrać meczu w imprezach WTA, ponosząc 24 kolejne porażki! W efekcie spadła z najwyższego w karierze 22. miejsca w światowym rankingu na końcówkę szóstej setki (595.). 35-letnia Chinka w końcu przełamała się w październiku w Pekinie, gdzie od razu wygrała cztery mecze, w tym z Fręch. Aktualny ranking: 206.

J jak Jasmine. Paolini, Włoszka, ale w jednej czwartej jakby Polka – po babci od strony mamy (dziadek z Ghany). Niziutka, przysadzista, ale dynamiczna i sprawna 28-letnia tenisistka miała rok komety: zagrała w dwóch finałach wielkoszlemowych, choć wcześniej w żadnym Wielkim Szlemie nie przekroczyła drugiej rundy. W Paryżu przegrała ze Świątek, w Londynie z Barborą Krejcikovą, ale w stolicy Francji miała swoją chwilę triumfu, gdy w parze z Sarą Errani sięgnęła po olimpijskie złoto w deblu. W listopadzie poprowadziła zaś Italię do triumfu w Billie Jean King Cup. Jedna z najbardziej lubianych tenisistek w tourze, uśmiech nigdy nie schodzi z jej twarzy.

K jak Kyrgios. Nick, australijski tenisista, „bad boy” światowych kortów, najbardziej wyrazista postać dokumentalnego serialu Netflixa „Break Point”, wielki „fan” talentu swojego młodszego kolegi Jannika Sinnera. - To absurdalne - bez względu na to, czy było to przypadkowe, czy planowane. Powinieneś być zawieszony na 2 lata - skomentował Nick uniewinnienie lidera rankingu od świadomego dopingu. Kyrgios wraca na korty po prawie dwuletniej przerwie, w której m.in. reperował nadgarstek i dostał „dziką kartę” do Australian Open. Już w 1. rundzie może trafić na Sinnera – kibice i fachowcy już modlą się o ten pojedynek.

L jak list. Wyjątkowy otrzymała Iga Świątek od swojej idolki, Taylor Swift. Polka była w czerwcu na koncercie amerykańskiej wokalistki na stadionie w Liverpoolu, a mistrzyni popu pogratulowała mistrzyni tenisa triumfu we French Open.

Ł jak łzy. Jeden z nieodłącznych elementów na kortach, gdzie wygranym jest tylko zwycięzca turnieju, cała reszta to przegrani. Najwięcej wylano ich na kortach Rolanda Garrosa podczas turnieju olimpijskiego – po finale singla mężczyzn rozpłakali się i wygrany Novak Djoković, i przegrany Carlos Alcaraz. Iga Świątek płakała przynajmniej trzy razy, w tym na oczach milionów kibiców przed kamerami Eurosportu gdy nie dokończyła wywiadu po porażce w półfinale. - Po prostu zawaliłam... - przyznała łamiącym się głosem i to był koniec rozmowy.

M jak medal. Olimpijski oczywiście, w Paryżu. Dla polskiego tenisa słodko-gorzki. Słodki, bo Świątek stanęła na olimpijskim podium jako pierwsza polska tenisistka w historii; gorzki, bo na paryskich kortach dominowała w Wielkim Szlemie od lat trzech, na kortach Rolanda Garrosa wygrała 25 meczów z rzędu i była faworytką do złota – musiała zadowolić się brązem; w półfinale przegrała z emocjami i Qinwen Zheng, choć wcześniej wygrała z Chinką wszystkie 6 spotkań. - To najbardziej bolesna porażka w karierze. Czułam jakby ktoś naprawdę złamał moje serce – wyznała Iga.

N jak Novak. Djoković. 37-letni Serb, pod wieloma względami rekordzista w tenisie i wygrał 99 turniejów, po raz pierwszy od lat nie zdobył w sezonie ani jednego tytułu ATP lub Wielkiego Szlema, spadł na 7. miejsce w rankingu ATP, ale spełnił wielkie marzenie: po kapitalnym finale z o 16 lat młodszym Carlosem Alcarazem – pierwszy set trwał 94 minuty! - „Nole” sięgnął w Paryżu po olimpijskie złoto. Został najstarszym mistrzem olimpijskim od 1908 roku i dołączył do elitarnego klubu „Złotego Szlema”, do którego należą tylko ci, którzy wygrali wszystkie cztery turnieje wielkoszlemowe i zdobyli złoto olimpijskie w singlu, a są w nim także Niemka Steffi Graf, Amerykanie Andre Agassi i Serena Williams oraz Hiszpan Rafael Nadal.

O jak ojciec. Tomasz Świątek, czyli Osoba Numer 1, nie tylko tata Igi, ale jej bezwarunkowy mentor, menedżer, doradca i opiekun w jednym. Niespełniony olimpijczyk – startował w wioślarskiej czwórce podwójnej w Seulu (1988), która finiszowała siódma. Sporadycznie zasiada w boksie Teamu Świątek – na najważniejszych turniejach. Adresat podziękowań po każdym sukcesie córki, uporczywie pomijającej w tych hołdach matkę Dorotę, z zawodu dentystkę-ortodontkę.

P jak Praga. Stolica Czech, w której w lipcu doszło do historycznego wydarzenia - pierwszego wewnątrzpolskiego finału turnieju WTA, w którym Magda Linette pokonała Magdalenę Fręch 6:2, 6:1. To był najpiękniejszy moment roku dla 32-letniej poznanianki, która tym samym zdobyła trzeci tytuł WTA w karierze. Nie miała czasu na świętowanie, bo zaraz zaczynały się igrzyska. Polki najpierw wpadły w rozpacz, że nie zdążą do Paryża, potem wystosowały rozpaczliwy apel w mediach społecznościowych, a 3 godziny po finale frunęły już prywatnym odrzutowcem milionera Rafała Brzóski. - Czekałyśmy na cud i cud się stał. Aż brak mi słów, jak ludzie potrafią nas ponieść – wzruszała się Linette. W grudniu do swojego sztabu dołączyła byłą numer 2 na świecie Agnieszkę Radwańską.

Q jak Qinwen. Zheng, 22-letnia Chinka, finalistka Australian Open, sensacyjna mistrzyni olimpijska z Paryża. W półfinale odarła z marzeń Igę Świątek i całą sportową Polskę, a w finale Chorwatkę Donnę Vekić. Została pierwszą tenisistką z Kraju Środka z olimpijskim medalem, wcześniej najbliżej sukcesu była Li Na - w 2008 roku czwarta w Pekinie.

R jak Rafa. Ponad tysiąc wygranych na korcie, 22 tytuły wielkoszlemowe, 92 triumfy w turniejach, ponad 200 tygodni na czele światowego rankingu, 135 milionów dolarów zarobionych na korcie – i więcej nie będzie. Rafael Nadal zakończył karierę podczas listopadowego meczu Pucharu Davisa z Holandią w wieku 38 lat. I z miejsca przeszedł do legendy. Po raz ostatni wznosił w górę puchar w maju 2022, sięgając po swój 14. tytuł na kortach Rolanda Garrosa – rekord, który trudno będzie pobić komukolwiek w jakimkolwiek turnieju. Rafa dał początek „złotej erze”, która przyniosła wzrost zainteresowania tenisem i wyższe przychody na kortach na całym świecie. W październiku z kibicami pożegnał się też Austriak Dominic Thiem, zwycięzca US Open 2020.

S jak Sinner. Jannik, 23-letni Włoch, zdecydowany, ale nieoczywisty lider światowego rankingu, z przewagą prawie 4 tysięcy punktów nad drugim na liście Niemcem Zverevem. Osiem tytułów w 2024, w tym dwa Wielkie Szlemy - w Melbourne i w Nowym Jorku. „Sinner” po angielsku oznacza „grzesznik”. W marcu w jego organizmie podczas turnieju w Indian Wells dwukrotnie wykryto śladowe ilości sterydów – środka o nazwie clostebol. Włoch nie został jednak zawieszony, gdyż uznano, że nie zażył substancji umyślnie - miała się ona dostać do jego organizmu przez maść, której używał jego fizjoterapeuta… Sprawa wywołała wzburzenie, bo ujawniono ją w sierpniu, i przez 5 miesięcy Sinner mógł spokojnie kontynuować karierę, umacniając swoją pozycję na szczycie rankingu bez żadnych pogłosek na temat dochodzenia, z którym się mierzył. Niżej notowani tenisiści, którzy też zażyli niedozwolone środki nieświadomie, jak choćby Kamil Majchrzak, nie mogli liczyć na taką wyrozumiałość.

Ś jak ściema. Po przegranym ćwierćfinale US Open z Jessicą Pegulą Iga Świątek przez dwa miesiące nie grała w turniejach, tracąc w tym czasie pozycję numer 1 na świecie. Oficjalnym powodem przerwy były „powody osobiste” i zmiana trenera (patrz W), dopiero po trzech miesiącach okazało się, że Polka była zawieszona (patrz T), ale do czasu wyjaśnienia sprawy przez Międzynarodową Agencję do spraw Uczciwości Tenisa (ITIA) nie mogła… o niej informować.

T jak trimetazydyna. Niedozwolony środek, którego obecność – w śladowych ilościach – znaleziono w organizmie Igi Świątek w trakcie sierpniowego turnieju w Cincinnati. Źródłem był zanieczyszczony lek melatonina, który raszynianka przyjmowała na jet lag i problemy ze snem. - To najcięższe doświadczenie w moim życiu - podkreśliła Świątek. Polka przyjęła miesięczną dyskwalifikację za niecelowe złamanie przepisów antydopingowych. Sprawa wywołała mnóstwo komentarzy, również nieprzychylnych dla Igi.

U jak upadek. Najbardziej bolesny i kosztowny zaliczył Hubert Hurkacz w Wimbledonie. Polak ofiarnie rzucił się pod siatką do piłki zagranej przez Francuza Arthura Filsa, wstał, po czym nagle z powrotem osunął się na trawę; próbował jeszcze wrócić do gry, ale po kilku piłkach poddał mecz 2. rundy. „Hubi” doznał poważnej kontuzji więzadła bocznego, przeszedł zabieg, ale nie zdążył na igrzyska w Paryżu, a jesienny powrót na kort okazał się pochopny. Polak był już 6. na świecie – najwyżej w karierze, ale po tym, jak jesienią nie mógł bronić tytułu w Szanghaju, spadł na pozycję nr 16. Czekamy na powrót do zdrowia, do mistrzowskiej formy i do Top 10.

W jak Wiktorowski. Tomasz, lat 43. Były już trener Igi Świątek. We wrześniu po trzech latach współpracy nastąpiło rozstanie duetu, który przysporzył polskiemu tenisowi dużo radości - 19 triumfów w turniejach, w tym w czterech wielkoszlemowych: French Open (2022-24) i US Open (2022). Od 4 kwietnia 2022 roku do 20 października 2024 (z 8-tygodniową przerwą) Świątek przez 125 tygodni była numerem 1 na świecie – jako pierwsza Polka w historii. Czekamy teraz na równie wysokie loty Igi pod nowym kierunkiem, Belga Wima Fissette.

Z jak Zaniewska. Sandra. 32-letnia katowiczanka, była tenisistka (w 2012 najwyżej 142. w rankingu), która w karierze pokonała m.in. późniejszą liderkę światowego rankingu Ashleigh Barty czy numer 2 Ons Jabeur. Z roku na rok poprawia swoją pozycję wśród trenerów WTA. W CV ma już sukcesy z Chorwatką Petrą Martić i Francuzką Alize Cornet, aktualnie od półtora roku jest odpowiedzialna za postępy i awans na 18. miejsce na świecie Ukrainki Marty Kostjuk, pierwszej podopiecznej, od której sama jest starsza.

Z alfabetu sprawdzian zdawał

Tomasz Mucha

Co dalej z tobą, Hubercie…? Fot. Li Ying/Xinhua/PressFocus