Słodkie pożegnanie
Wisła niespodziewanie wygrała z Cercle i z podniesioną głową zakończyła udział w eliminacjach europejskich pucharów.
Po wysokiej wygranej w Polsce (6:1) trener drużyny z Brugii dał szansę wielu rezerwowym. Z pierwszego meczu w wyjściowym składzie Cercle zostało zaledwie czterech zawodników. Decyzje Mirona Muslicia były zrozumiałe, bo jego zespół wrócił z Krakowa ze sporą zaliczką, a Austriak musiał też myśleć o niedzielnych derbach. Krakowianie zaprezentowali się dużo lepiej niż u siebie i napsuli gospodarzom trochę krwi, ale nie odebrali im awansu do fazy ligowej Ligi Konferencji.
Kiedy wrócą?
Rywalizacja z Wisłą, której losy zostały przesądzone tydzień wcześniej, zainteresowała tylko nielicznych fanów „czarno-zielonych”. Na obiekcie, któremu patronuje rzeźnik Jan Breydel, jeden z przywódców powstania flamandzkiego przeciwko wojskom francuskiego króla Filipowa Pięknego z początku XIV wieku, pojawili się też fani Wisły. Dziś nikt nie wie, jak długo przyjdzie im czekać na kolejny mecz „Białej gwiazdy” na europejskiej scenie. Poprzednio czekali ponad 12 lat, a że ich ukochany klub od 2022 roku jest pierwszoligowcem, więc szanse na szybki powrót do pucharowych zmagań są dziś małe. Trener Kazimierz Moskal postanowił rzucić na głęboką wodę środkowego pomocnika Karola Dziedzica, dla którego był to pierwszy występ w oficjalnym meczu pierwszej drużyny. Nie był to dla niego łatwy wieczór. Stracił kilka piłek, ale koledzy naprawiali jego błędy. Przez 45 minut miał też lepsze momenty, gdy pokazywał, że ma talent i może być przyszłością Wisły.
Zrobiło się ciekawie...
Gospodarze zaczęli od ataków, więc szybko musiał się wykazać Kamil Broda. Po niespełna kwadransie zaczął się jednak świetny czas wiślaków, którzy szybko strzelili dwa gole. Najpierw po dośrodkowaniu Angela Rodado z rożnego piłkę głową trącił Alan Uryga, a trzy minuty później świetnie podanie Angela Baeny po przechwycie wykorzystał Tamas Kiss, który nie dał się dogonić obrońcy, ale nie strzelił idealnie. Piłka wpadła jednak do siatki, odbijając się od rąk Warlesona. Wcześniej krakowianie także mieli świetną okazję, jednak bramkarz zdołał odbić piłkę kopniętą przez Frederica Duarte. Z kolei w 30 minucie Brazylijczyk został bohaterem zespołu przy uderzeniu z bliska Bartosza Jarocha, gdy interweniował nogami.
Punkty dla Polski
Po tygodniowym odpoczynku Wisła nie przypominała słabej drużyny z meczu w Krakowie. Była odpowiedzialna, konkretna, szybsza. Do sprawienia ogromnej sensacji było daleko, ale mało kto się spodziewał takiego scenariusza. Goście nie zamierzali odpuszczać i po przerwie na boisku pojawili się Olivier Sukiennicki i Patryk Gogół. Gospodarze też zareagowali dwoma zmianami. By ostatecznie zamknąć ten dwumecz, z ławki podniósł się król strzelców ligi belgijskiej Kevin Denkey. Choć w Wiśle na murawę weszli piłkarze kreatywni, lepiej prezentowało się Cercle. Obraz na chwilę zmienił się po kwadransie drugiej części gry, gdy po odważnym wejściu w pole karne do szczęścia niewiele zabrakło Gogółowi. Zmiennikowi udało się trafić kilkanaście minut później, gdy po wygranej przebitce przez Rodado ruszył sam na sam i zachował zimną krew. Wiślacy zaryzykowali, otworzyli się i zostali skarceni. Brodę pokonał Felipe Augusto, którego trafienie zakończyło wszelkie rozważania o doprowadzeniu do dogrywki. W doliczonym czasie wynik ustalił Łukasz Zwoliński, uderzając piętą. Pierwszoligowiec wraca z wyjazdu z tarczą i kolejnymi cennymi punktami dla Polski do klubowego rankingu UEFA.
Michał Knura
Cercle Brugge – Wisła Kraków 1:4 (0:2)
0:1 – Uryga, 15 min (głową), 0:2 – Kiss, 18 min, 0:3 – Gogół, 73 min, 1:3 – Felipe Augusto, 78 min , 1:4 – Zwoliński, 90+4 min
CERCLE: Warleson – Diakite (84. Magnee), Lietaert, Popović, Miangue (46. Nazinho) – Eric Nunes (74. Van der Bruggen), Bruninho (74. Minda), Francis – Ouattara, Felipe Augusto, Brunner (46. Denkey). Trener Miron MUSLIĆ.
WISŁA: Broda – Jaroch, Uryga, Łasicki, Mikulec – Carbo (80. Kutwa), Dziedzic (46. Sukiennicki) – Baena (61. Alfaro), Duarte (46. Gogół), Kiss (74. Zwoliński) – Rodado. Trener Kazimierz MOSKAL.
Sędziował Horatiu Fesnic (Rumunia). Widzów 5654. Żółte kartki: Francis – Jaroch, Alfaro, Łasicki.
W pierwszym meczu 6:1 dla Cercle, awans Belgów.