Sport

Sochan wrócił na ławkę

Dużo ciekawego działo się tym razem w obiektach klubów Zachodu.

Hawks w State Farm Arena w Atlancie pewnie pokonali osłabioną Philadelphia 76ers. Fot. PAP/EPA

NBA

San Antonio wygrało trzeci raz z rzędu. Osiągnięcie to naprawdę duże, bo zespół gra bez duetu gwiazd - De'Aarona Foxa i Victora Wembanyamy. Spurs tym razem na wyjeździe bardzo wysoko ograli Toronto Raptors. Najlepszym strzelcem przyjezdnych był Devin Vassell (25 punktów), kolejne dobre zawody zaliczył rezerwowy Gruzin Sandro Mamukelashvili (13 punktów, 7 zbiórek).

Jeremy Sochan znowu wypadł z wyjściowej piątki, jako rezerwowy był na boisku 20 minut, zdobył 9 punktów, miał 5 zbiórek, 2 asysty, 2 przechwyty oraz blok.Trafił 3 z 8 rzutów z gry, wykorzystał oba osobiste. Spurs mimo serii wygranych wciąż pozostają na odległym 13. miejscu w tabeli Konferencji Zachodniej i mają niewielkie szanse na zakwalifikowanie się do fazy play in.

Do Kalifornii przyjechała najlepsza obecnie ekipa ligi - Clippers gościli Thunder. Drużyna z Oklahoma City nie miała łatwej przeprawy, gospodarze pewnie wygrali pierwszą kwartę (34:24), lepsi byli też w trzeciej i czwartej części. Jak się później okazało, gościom do sukcesu wystarczyła wysoko wygrana druga kwarta (33:17). Najlepszym strzelcem przyjezdnych był Shai Gilgeous-Alexander (26 „oczek”), który 3 sekundy przed ostatnią syreną trafił dwa kluczowe rzuty wolne. Thunder przyjechali do Los Angeles bez dwóch swoich najlepszych strzelców - Jalen Williams i Chet Holmgren są kontuzjowani. Oklahoma City wygrała w tym sezonie z Clippers wszystkie cztery spotkania. Clippers wciąż są w grze o play off, obecnie zajmują ósme miejsce i mają dużą przewagę na dziewiątymi Sacramento Kings.

Ciekawie było też w Houston - Denver i Rockets stoczyli bardzo zacięty pojedynek, ale punkty ostatecznie pojechały do Kolorado. U Nuggets po raz czwarty nie zagrał Nikola Jokić, ale tym razem godnie go zastąpili Jamal Murray (39 punktów) oraz Michael Porter Jr. (17 punktów, 9 zbiórek). Kluczowa okazała się trzecia kwarta, którą goście wygrali 39:22. Houston mimo porażki pozostaje na pozycji wicelidera Konferencji Zachodniej, ale ma niewielką przewagę nad goniącym Denver. W niedzielę bardzo dobrze zagrał tercet Jalen Green (30 punktów), Alperen Sengun (17 punktów, 14 zbiórek, 10 asyst) oraz Steven Adams (14 punktów, 12 zbiórek).

Na Zachodzie w niedzielę działo się dużo ciekawego, do Salt Lake City dotarli liderzy Konferencji Wschodniej i w Mieście Mormonów przerwali serię czterech porażek. Pierwsza połowa była niemrawa, wynik długo oscylował wokół remisu. Mecz rozstrzygnął się na początku trzeciej kwarty, gdy przyjezdni zdobyli 15 punktów z rzędu, a Jazzmeni przez ponad 6 minut nie potrafili zdobyć punktu! Tę część Cavs wygrali 37:19, a cały mecz aż 120:91. Siłą gości była gra zespołowa, aż sześciu zawodników zaliczyło dwucyfrowe zdobycze punktowe, a Evan Mobley skończył mecz z double double (11 punktów, 11 zbiórek).

Detroit - New Orleans 136:130, Utah - Cleveland 91:120, Portland - Boston 116:129, Toronto - San Antonio 89:123, Miami - Charlotte 122:105, Atlanta - Philadelphia 132:119, Houston - Denver 111:116, LA Clippers - Oklahoma City 101:103.

(p)