Sport

Snajperów dwóch

Ilja Szkurin i Adam Zrelak pokazali, że są w stanie przynosić radość kibicom z Katowic.

Adam Zrelak nie potrzebuje dużo czasu na przygotowanie się do meczu. Fot. Sebastian Sienkiewicz/PressFocus

GKS KATOWICE

Od początku sezonu napastnicy GKS-u Katowice borykali się z brakiem skuteczności. Do ostatniego piątku, gdy podopieczni Rafała Góraka zameldowali się w Lublinie, spośród nominalnych dziewiątek tylko Adam Zrelak wpisał się na listę strzelców w ekstraklasie, w meczu 5. kolejki z Arką Gdynia (4:1). Ilja Szkurin, który do zespołu dołączył we wrześniu, zdobył z kolei gola w Pucharze Polski, w rywalizacji z Wisłą Płock (4:2 po dogrywce). A przecież na starcie rozgrywek pierwszym wyborem szkoleniowca na tę pozycję był Maciej Rosołek (w sumie do tej pory uzbierał 333 minuty ), a do września wypożyczony z Górnika był też Aleksander Buksa, który cztery razy wchodził z ławki. W końcu, w bardzo trudnym momencie, nadeszło oczekiwane przełamanie.

Tydzień przygotowań

W starciu z Motorem, które zakończyło się zwycięstwem GKS-u 4:2, drugiego gola w tym sezonie zdobył Zrelak, a ponadto to po jego kontakcie z piłką gola samobójczego zaliczył Arkadiusz Najemski. Słowak powrócił po krótkiej przerwie związanej z powikłaniami po zeszłorocznej kontuzji stawu skokowego i stopy. Z kolei wcześniej, we wrześniu, pauzował z powodu zakażenia wirusem COVID-19. Co więcej, z opóźnieniem rozpoczął rozgrywki z powodu urazu. Zdrowie 31-latka więc szwankuje, ale gdy tylko wchodzi na boisko, robi wiele, żeby pomóc zespołowi. – Za mną dopiero pierwszy tydzień pracy z zespołem po przerwie – mówił po meczu w Lublinie. – Przez dwa tygodnie odpoczywałem, bo miałem problem ze stopą. Najważniejsze dla mnie jest to, żeby dawać coś dobrego zespołowi. Cieszę się, że mogę pomagać, niezależnie od tego, jak długo trenowałem. Mam nadzieję, że teraz z moim zdrowiem będzie wszystko w porządku – przekazał.

Jeden za drugiego

Jednak nie tylko Zrelak cieszył się z gola. W drugiej połowie zastąpił go Szkurin, który wbił dwa gole! Brawo dla Ilji – wszedł na boisko i wydatnie pomógł w zwycięstwie. Przełamał się w lidze, a to ważne nie tylko dla niego, ale i dla całego zespołu. - Walczymy jeden za drugiego i najważniejsze jest to, żeby razem wspinać się w górę tabeli – stwierdził Zrelak. Sytuacja katowickich snajperów uległa więc szybkiej poprawie po dwutygodniowej przerwie na mecze reprezentacji. Kibice ze stolicy województwa śląskiego wierzą, że obaj zawodnicy będą w stanie prezentować się jak w starciu z Motorem przez dłuższy okres. Wówczas Rafał Górak nie będzie musiał główkować , kto w danym meczu może „odpalić”. Szkurin i Zrelak w przeszłości udowadniali, że potrafią zdobywać gole w ekstraklasie. Teraz muszą potwierdzić to, że mogą pomóc GKS-owi w wyjściu z dolnej połowy tabeli. Po weekendzie katowiczanie wydostali się ze strefy spadkowej, ale wciąż trzeba zbierać punkty, żeby ich los był pewniejszy. W tym celu potrzebni będą skuteczni napastnicy, bo na razie wciąż najskuteczniejszym zawodnikiem zespołu pozostaje Bartosz Nowak (4 gole w lidze, 3 w Pucharze Polski).

Dwucyfrówka

Zadowolony z postawy snajperów w meczu z Motorem był także szkoleniowiec GieKSy. – W tym sezonie wskazywano, że nasi napastnicy nie strzelają tak, jak byśmy tego od nich oczekiwali. Jeśli chodzi o ilość dośrodkowań, zagrań w pole karne, GieKSa jest bardzo wysoko w statystykach ekstraklasy. Niestety bramki nie wpadały... Dziś snajperzy się odblokowali i niech już zapomną o balaście, jaki nosili. Niech każdy robi swoje,życzę im tego, żeby każdy z nich zakończył sezon z dwucyfrową liczbą goli – powiedział Rafał Górak. W poprzednim sezonie żaden zawodnik GKS-u nie przebił bariery 10 bramek. Najbliżej tego osiągnięcia był Sebastian Bergier (aktualnie zawodnik Widzewa Łódź), który wpisał się na listę strzelców 9-krotnie.

Kacper Janoszka