Smutne pożegnanie

W ostatnim domowym meczu w I lidze Zagłębie przegrało z Miedzią Legnica.

Opuszczający zaplecze ekstraklasy sosnowiczanie chcieli pożegnać się ze swoimi kibicami wygraną na własnym stadionie, ale skończyło się tylko na pobożnych życzeniach. Zagłębie nie było w stanie nawet zremisować i przegrało 11. domowy mecz w tym sezonie, a zarazem nie odniosło wygranej w 25. meczu z rzędu.

Do przerwy bramki w Sosnowcu nie padły. Bliski ich zdobycia dla Miedzi był Kamil Antonik, były gracz Zagłębia. Najpierw jednak trafił w poprzeczkę, a potem z jego uderzeniem poradził sobie Mateusz Kos. W odpowiedzi niecelnie z dystansu uderzył Kamil Bębenek.

Drugą połowę lepiej zaczęli goście, którzy w 52 minucie objęli prowadzenie. Na listę strzelców wpisał się Antonik, który wykorzystał zagranie Krzysztofa Drzyzgi. Nie popisali się w tej sytuacji środkowi obrońcy sosnowiczan, którzy biernie patrzyli na to, jak piłka przelatuje między nimi, co pewnie wykorzystał 25-latek.

Kilka minut później mogło być 0:2, ale Kos kapitalnie wybronił uderzenie Damiana Michalika. Zamiast drugiego gola dla gości w 75 minucie wyrównali sosnowiczanie. Najpierw arbiter podyktował rzut wolny pośredni dla gospodarzy po tym, jak bramkarz legniczan złapał piłkę zagraną przez własnego zawodnika. Gdy po strzale Kamila Bilińskiego piłkę ręką zablokował Iban Salvador, sędzia wskazał na „wapno”. Chwilę później napastnik skutecznie wyegzekwował rzut karny.

Sosnowiczanie nie „dowieźli” jednak remisu do końca. Marcel Mansfed strzałem głową pokonał Kosa i miejscowi po raz kolejny zeszli w tym sezonie z boiska bez zdobyczy punktowej. 

- Nie jestem zadowolony z tego meczu i z podejścia moich zawodników do tego ostatniego spotkania. Chcieliśmy się godnie pożegnać, chcieliśmy pokazać charakter, a żadnego z tych elementów nie było. Graliśmy jak na plaży – przyznał po meczu Marek Saganowski, trener sosnowiczan.

Krzysztof Polaczkiewicz