Smutek Leona, radość Kurka
Kędzierzynianie znaleźli sposób na Bogdankę LUK Lublin. Bartosz Kurek przyćmił Wilfredo Leona.
Wilfredo Leon robił co mógł, ale swojej drużyny nie poprowadził do wygranej. Fot. PAP/Wojtek Jargiło
PLUSLIGA
ZAKSA zrobiła ogromny krok w kierunku półfinału. Jako jedyna wygrała pierwsze starcie ćwierćfinałowe, występując w roli gościa.
Przyjezdni od pierwszego gwizdka sędziego na zagrywce ostrzeliwali Leona. Reprezentant Polski miał kłopoty, ale jego potencjał w ofensywie jest wręcz nieograniczony. Mimo, że musiał atakować na podwójnym i potrójnym bloku, robił to skutecznie. Zbijał ponad rękami kędzierzynian, lub rozbijał blok. Swoje dołożył też w polu serwisowym. Choć kędzierzynianie stawali do przyjęcia w czwórkę – Kurek, który karierę zaczynał jako przyjmujący, starał się pomagać kolegom – i to nie wystarczało. Kamień z serca im spadał, gdy Leon się mylił.
Gra była wyrównana, ale to lublinianie jednym, dwoma punktami byli z przodu. Co ZAKSA ich dochodziła, ci znów odskakiwali. I tak było do końca. Bogdanka LUK wygrywała 21:19, po chwili był remis (21:21), by znów prowadzić (23:21) i nie dała się już dojść.
Kolejne sety rozczarowały jednak miejscowych fanów. Inicjatywę przejęli goście. Nadal serwowali na Leona, ale i znaleźli sposób na jego zatrzymanie w ataku. A bez wsparcia Leona pozostali gracze Bogdanki LUK-u nie byli w stanie zatrzymać rywali. Kewin Sasak, Mikołaj Sawicki czy Fynnian McCarthy byli bezradni. W niczym nie przypominali zawodników, którzy nie tak dawno tak znakomicie prezentowali się w finale Pucharu Challenge, w którym rozbijali włoskie Cucine Lube Civitanova. Przede wszystkim ich zagrywka, która wtedy była ogromnym atutem, nie robiła żadnej krzywdy kędzierzynianom. Massimo Botti, trener gospodarzy, robił co mógł, by ratować wynik. Prosił o przerwy, rzucił też do walki bohatera starcia z Włochami Mateusza Malinowskiego. Na nic. Gdzieś uleciała energia, wola walki i zaangażowanie, którym tak zaimponowali w starciu z Włochami.
Przyjezdni w pełni kontrolowali wynik. Robili, co chcieli, a Kurek, Igor Grobelny, Rafał Szymura i Mateusz Poręba seryjnie zdobywali punkty. Szczególnie dwaj pierwsi zasługują na uznanie, bo potrafili kończyć najtrudniejsze akcje, nawet gdy wydawało się, że są na straconej pozycji. W drugim secie ZAKSA wygrywała 11:5, w trzecim 11:4, a w czwartym 20:13. I choć w końcówkach gospodarze zaliczyli zrywy, takich strat nie byli w stanie odrobić.
Drugi mecz we wtorek w Kędzierzynie-Koźlu. Tym razem, przed własną publicznością, faworytem będzie ZAKSA.
(mic)
◼ Bogdanka LUK Lublin – ZAKSA Kędzierzyn-Koźle 1:3 (25:23, 17:25, 20:25, 19:25). Stan rywalizacji 0-1.
LUBLIN: Komenda (1), Leon (16), Grozdanow (10), Sasak (19), Sawicki (11), McCarthy (5), Hoss (libero) oraz Czyrek, Słotarski, Malinowski, Nowakowski. Trener Massimo BOTTI.
KĘDZIERZYN-KOŹLE: Janusz (2), Grobelny (13), Urbanowicz (5), Kurek (22), Szymura (11), Poręba (9), Shoji (libero) oraz Kubicki, Smith (2), Szymański, Chitigoi (1). Trener Andrea GIANI.
Sędziowali: Tomasz Janik (Warszawa) i Magdalena Niewiarowska (Ludwinowo Zegrzyńskie). Widzów 4221.
Przebieg meczu
I: 10:9, 15:14, 20:19, 25:23.
II: 5:10, 10:15, 13:20, 17:25.
III: 4:10, 9:15, 14:20, 20:25.
IV: 5:10, 11:15, 13:20, 19:25.
Bohater – Bartosz KUREK.