Sport

Smaczek wspomnień

Rozmowa z byłym piłkarzem m.in. Piasta Gliwice, Rakowa Częstochowa i Górnika Zabrze

Kibice Piasta czekają na gola napastnika Germana Barkowskiego. Fot. Łukasz Sobala / Press Focus

NA KOLEJKĘ ZAPRASZA JANUSZ BODZIOCH

Ponieważ trudno w najbliższej kolejce ekstraklasy wskazać szlagier, to posłużmy się chronologią. Po którym z piątkowych spotkań spodziewa się pan większych emocji?

– Zarówno mecz Arki z Wisłą, jak i GieKSy z Radomiakiem, mają dla mnie smaczek osobistych wspomnień. W katowickim klubie byłem dyrektorem sportowym i współpracowałem z Rafałem Górakiem. Z kolei trener płocczan jeszcze jako zawodnik przyjechał do Gliwic na testy. Co prawda Mariusz Misiura nie został wtedy piłkarzem Piasta, ale za to jako szkoleniowiec bardzo się rozwinął, a nasza znajomość nadal jest aktualna. Wracając do meczów – w starciu zespołów, które występują w roli beniaminków, więcej przemawia na korzyść gości. Co prawda to gdynianie wygrali rozgrywki w I lidze, ale mają problem z adaptacją w ekstraklasie, o czym świadczą ich dwie ostatnie porażki. Natomiast płocczanie, choć awansowali po barażach, znakomicie wykorzystali letni okres przygotowawczy i jako jedyni jeszcze nie przegrali. Są na fali i nie nazwałbym szczęściem tego, że w poniedziałek strzelili zwycięskiego gola w ostatnich sekundach. Na tę chwilę są rewelacją rozgrywek i uważam, że w Gdyni też nie zaznają goryczy porażki. Stawiam na remis. Za to w spotkaniu w Katowicach, choć miejsce w tabeli tego nie pokazuje, moim faworytem są gospodarze. Mocno wierzę w trenera GieKSy, bo z niejednego kryzysu wyprowadzał już drużynę, z którą pracuje już siódmy sezon.

W sobotę grać będą dwa kluby, czyli Piast i Górnik, w których był pan zawodnikiem, ale osobistych powiązań nie brakuje panu także w duecie otwierającym piłkarski serial 30 sierpnia.

– To prawda. Mecz Bruk-Bet Termalica – Korona Kielce to rywalizacja nie tylko sąsiadów z tabeli, ale także trenerów, z którymi miałem przyjemność pracować w Piaście. Szczególnie miło wspominam czas współpracy z Jackiem Zielińskim, obecnie najstarszym trenerem w ekstraklasie. Bardzo dobry trener, bardzo dobry człowiek, natomiast Marcin Brosz jest moim kolegą z boiska, bo razem graliśmy w Knurowie i pracowaliśmy w Gliwicach. Ciekawostką tego starcia jest też fakt, że Marcin 10 lat temu prowadził Koronę, a Jacek ma też za sobą okres pracy w Niecieczy, więc obaj znają specyfikę rywali. Kielczanie już wiosną pokazali się z dobrej strony i mimo zmian kadrowych nadal prezentują wysoki poziom. Dzięki temu mają za sobą cztery mecze bez porażki, a Bruk-Bet gra w kratkę, więc stawiam na podział punktów. Natomiast trudno nawet o remis będzie gliwiczanom w Lubinie. Zagłębie przegrało ostatnio w ostatnich sekundach w Płocku, ale jako zespół wygląda dobrze. A o Piaście trudno na tę chwilę powiedzieć coś pozytywnego – cztery mecze, dwa punkty i zero bramek. Nie jestem miłośnikiem statystyk, ale skoro w nich odnotowano, że przez 360 minut gliwiczanie oddali ledwie dwa celne strzały, to trzeba powiedzieć, że dorobek podopiecznych Maxa Moldera jest bardzo słaby. Próbowałem się czegoś dowiedzieć o tym szkoleniowcu, z którym Piast podpisał kontrakt na trzy lata. Jednak nawet gdy rozmawiałem z kolegą ze Szwecji, dobrze znającym realia tamtejszego futbolu, to niewiele mi mógł o nim powiedzieć. Jestem więc zdziwiony takim kontraktem. Tym bardziej że słyszy się także o kłopotach klubu, któremu miasto musiało „dosypać kasy”, żeby dostał licencję. W sumie sytuacja jest więc nieciekawa, ale przez sentyment do tego klubu bukmacherską „jedynkę” oznaczającą zwycięstwo gospodarzy podeprę remisem. Nie mam natomiast wątpliwości, że w ostatnim sobotnim meczu Górnik pokona Motor Lublin. Spotkałem się z ojcem Lukasa Podolskiego najpierw podczas meczu z GKS-em Katowice, a później przy grillu. Rozmawialiśmy sporo o drużynie i klubie, więc jestem „zagłębiony” w zabrzańskie klimaty. Gołym okiem też zresztą widać, że zespół Michala Gasparika złapał rytm i nieprzypadkowo został wiceliderem.

W niedzielę będą cztery mecze – dwa o godz. 17.30 i 2 o 20.15. Czy będzie miał pan dylemat, na które spotkanie włączyć kanał?

– Akurat w niedzielę jedziemy z reprezentacją oldbojów Śląskiego Związku Piłki Nożnej na mecz towarzyski do Kutna, więc w towarzystwie między innymi Ryśka Czerwca, Irka Jelenia, Bogdana Pikuty czy Marcina Radzewicza będę tylko nasłuchiwał wieści ze stadionów. W meczach Jagiellonii z Lechią i Lecha z Widzewem stawiam na zwycięstwa gospodarzy. Gdańszczanie grają efektownie, bo mają 12 goli strzelonych i 17 straconych. Mają też lidera klasyfikacji strzelców, bo Tomas Bobcek trafił pięć razy, i dobrego trenera Johna Carvera. Wyszli już na zero z minus pięciu punktów i powinni piąć się w tabeli, ale to białostoczanie są faworytami. Zbudowana latem drużyna przez trenera Adriana Siemieńca i dyrektora sportowego Łukasza Masłowskiego spisuje się solidnie, grając na dwóch frontach. W starciu dwóch wielkich firm, Widzewa i Lecha, za mistrzem Polski przemawia jego stadion. Wprawdzie w Poznaniu przez kontuzje mówi się o problemach, ale z łodzianami, którzy spisują się gorzej, niż zapowiadał ich właściciel i mają „tarcia wewnętrzne” oraz asystenta jako trenera, Kolejorz powinien być górą. Trudniej natomiast wytypować zwycięzców spotkań zamykających 7. kolejkę. W Szczecinie Pogoń też nie punktuje na miarę oczekiwań właściciela, ale po pokonaniu Widzewa złapała oddech. Mimo to nie wygra z bardzo mocnym, choć jeszcze niepoukładanym przez trenera Papszuna Rakowem. A Legia, choć jak zwykle walczy o mistrza i ma dużo atutów, będzie mieć w Krakowie problemy, bo Cracovia jest bardzo solidnym zespołem, o czym świadczy miejsce w czołówce. Stawiam więc na remis.

Rozmawiał Jerzy Dusik