Ślimaczy pościg do Europy
Remisy Pogoni i Jagiellonii sprawiły, że wciąż nie wiemy, kto znajdzie się na najniższym stopniu podium.
Czy Kamil Grosicki poprowadzi Pogoń do europejskich pucharów? PressFocus
WYDARZENIE KOLEJKI
Jagiellonia w ostatnich tygodniach znacząco wyhamowała. Słabsze wyniki sprawiły, że odpadła z walki o mistrzostwo, a teraz musi drżeć o pozostanie na podium. Mogła zapewnić sobie spokój w piątek, gdy mierzyła się ze spadającym z ligi Śląskiem Wrocław, ale tylko zremisowała 1:1 i dała szansę goniącej ją Pogoni. Portowcy połowicznie z szansy skorzystali, także remisując z Lechią Gdańsk (3:3). Wciąż więc tracą trzy punkty do Jagi, ale nie stracili szansy na podium, a co za tym idzie, na dostanie się do kwalifikacji do Ligi Konferencji. Remis Pogoni sprzyjałby Jagiellonii, gdyby ta pokonała wrocławian. Mogłaby już być pewna brązowego medalu. A tak drużyna uzupełniająca podium może się na finiszu rozgrywek jeszcze zmienić.
Najbardziej emocjonujące jest to, że w ostatniej kolejce Jagiellonia i Pogoń zagrają ze sobą. To powoduje, że emocji na stadionie w Białymstoku nie zabraknie. Pierwsze spotkanie tych drużyn zakończyło się wynikiem 1:1. To oznacza, że szanse zespołu Roberta Kolendowicza nie są małe. Do wyprzedzenia ustępujących mistrzów Polski potrzebuje „tylko” wygranej, nieważne w jakich rozmiarach. Wtedy ekipy zrównałyby się punktami, ale Pogoń wyprzedziłaby Jagę dzięki lepszemu bilansowi spotkań bezpośrednich. Każdy inny scenariusz poza wygraną przyjezdnych ze Szczecina sprawia, że to Jagiellonia w drugim roku z rzędu będzie reprezentować Polskę na europejskiej arenie.
Motywacji Pogoni nie powinno zabraknąć. Kamil Grosicki, jedna z najważniejszych postaci zespołu, po remisie z Lechią nie gryzł się w język. Nie był zadowolony z postawy drużyny. - Gramy albo na zero z tyłu, albo tracimy po trzy lub cztery bramki. I to powinno stanowić materiał do analizy, dlaczego tak jest. Owszem, wiem doskonale, że dzisiejszy remis przedłuża nasze szansę na medal, lecz w Białymstoku musimy pokazać się ze zdecydowanie lepszej strony – powiedział skrzydłowy. - Do Białegostoku musimy jechać jak na wojnę. Inaczej nie da się zdobyć medalu. Trzeba pokazać w najbliższym meczu, że zasługujemy na trzecie miejsce – przekazał 36-latek, który 6 czerwca przeciwko Mołdawii rozegra ostatni mecz w karierze w reprezentacji Polski, dobijając do 95 występów w narodowych barwach.
Znacznie spokojniej do nadchodzącej kolejki podchodzą w Białymstoku. Piłkarze Adriana Siemieńca są w bardziej komfortowej sytuacji od rywali. Nie muszą wygrać, żeby zagrać w Lidze Konferencji. Do sukcesu potrzebują jedynie remisu. Oczywiście zdają sobie sprawę z wagi spotkania, ale żaden z nich nie mówi o „wybieraniu się na wojnę”. – W sobotę czeka nas, całą społeczność Jagiellonii, wielki mecz. Wiem, że trybuny jak zwykle będą z nami. Najważniejsze jest to, żebyśmy odwdzięczyli się zajęciem trzeciego miejsca. To byłoby dobre osiągnięcie po tak trudnym sezonie – powiedział snajper Dumy Podlasia Afimico Pululu.
Aspekt, o którym wspomniał, czyli trudność sezonu, może nie być obojętny. Jagiellonia w ciągu ostatniego roku grała w lidze (utrzymując się w górnej części tabeli), w Pucharze Polski dotarła do ćwierćfinału, a z Ligi Konferencji odpadła w kwietniu. W międzyczasie zagrała też finał Superpucharu. W tym czasie Pogoń się nie obijała, też grała w Pucharze Polski, ale brak długiej przygody w europejskich pucharach z pewnością jest dla niej korzystny, biorąc pod uwagę nadchodzący mecz.
Kacper Janoszka