Piłkarze Górnika Zabrze zepsuli Rafałowi Leszczyńskiemu (w środku) jubileusz... Fot. PressFocus


Gorzki jubileusz

Bramkarz Rafał Leszczyński, mimo 32 lat „na karku”, zagrał dopiero 50 meczów w ekstraklasie.



ŚLĄSK WROCŁAW

26 kwietnia bramkarz wrocławskiego Śląska Rafał Leszczyński skończy 32 lata, a dopiero w minioną niedzielę rozegrał 50. mecz w ekstraklasie. Dla wychowanka Olimpii Warszawa był to gorzki jubileusz, ponieważ jego drużyna przegrała na wyjeździe z Górnikiem Zabrze 0:2.


Przełom w Podbeskidziu


Piłkarski szlak Leszczyńskiego rozpoczął się w stolicy, potem na rok (sezon 2008/09) zahaczył o KS Raszyn, a następnie przez sześć lat był zawodnikiem pierwszoligowego Dolcanu Ząbki. Rozegrał w nim 107 meczów, z czego 102 na zapleczu ekstraklasy, a pięć w Pucharze Polski. 18 stycznia 2014 roku jako zawodnik klubu z Ząbek debiutował w reprezentacji Polski w zwycięskim (3:0) meczu z Norwegią.

Latem 2015 roku trafił do Piasta Gliwice, ale ani razu nie zagrał w ekstraklasie, przegrywając rywalizację z Jakubem Szmatułą. Klub z Okrzei wywalczył wtedy wicemistrzostwo Polski. Potem Leszczyński przeniósł się do Podbeskidzia Bielsko-Biała, w którym spędził 4,5 roku. Zwieńczeniem jego gry w ekipie „górali” były trzy występy w ekstraklasie w rundzie jesiennej sezonu 2020/21. Zadebiutował w elicie 3 października 2020 roku w spotkaniu ze Stalą Mielec (1:0), potem jeszcze pojawił się na boisku w potyczkach z Wartą Poznań (1:2) i Wisłą Kraków (0:3). Zimą 2021 roku przeniósł się do pierwszoligowego Chrobrego Głogów. Z tym zespołem wywalczył miejsce gwarantujące grę w barażach o awans do ekstraklasy. Promocję do elity sprzątnęła pomarańczowo-czarnym sprzed nosa Korona Kielce, która po dogrywce wygrała 3:2. Leszczyński zagrał w obu spotkaniach barażowych - z Arką Gdynia (2:0) i Koroną.


Jedynka na stałe


W lipcu 2022 roku Rafał Leszczyński wylądował w Śląsku Wrocław. Na początku przegrywał rywalizację z Michałem Szromnikiem, ale w 12. kolejce (mecz z Górnikiem Zabrze, zakończony wygraną wrocławian 4:1) wskoczył do „klatki” i już do końca sezonu pozostał numerem jeden na tej pozycji. Zagrał w 20. potyczkach ligowych, w których trzy razy zachował czyste konto. Teraz ma 50 występów w elicie i może się pochwalić 14. występami bez straty gola (10 w bieżących rozgrywkach).


Skrzywdzeni w Zabrzu


Czasu nie można cofnąć, wyniku meczu z Górnikiem też nie da się zmienić, ale ekspert od spraw sędziowskich nie ma wątpliwości, że na stadionie przy ulicy Roosevelta wrocławianom należał się rzut karny. W 66 minucie wspomnianego meczu atakujący piłkę w polu karnym rywali pomocnik Śląska Patrick Olsen został powalony na murawę przez interweniującego wślizgiem Erika Janżę. Sędzia Szymon Marciniak wcześniej jednak dostrzegł faul Piotra Samca-Talara na Szymonie Czyżu kilka metrów obok. Głos w tej sprawie zabrał były sędzia Adam Lyczmański na antenie stacji CANAL+ w programie „Liga+Extra”. - We wcześniejszej sytuacji (starcie Samca-Talara z Czyżem) ciężko dostrzec mi faul - stwierdził. - Zawodnik długo stoi na nogach i nagle próbuje zagrać piłkę nie tą nogą, upada w bardzo ekwilibrystyczny, dziwny sposób. Potem Patrick Olsen wyprzedza przeciwnika, trąca sobie piłkę do przodu i w tym przypadku jest „zabrany” przez przeciwnika, który powoduje jego upadek. W mojej ocenie w pierwszej sekwencji faulu nie ma, natomiast w drugiej przewinienie nastąpiło, więc powinien być rzut karny dla Śląska Wrocław.


Bez Nahuela


W doliczonym czasie gry meczu z Górnikiem czwartą żółtą kartką w tym sezonie został ukarany Matias Nahuel Leiva, co oznacza, że nie zagra w nadchodzącym meczu z Legią Warszawa. Hiszpan, podając piłkę do Mateusza Żukowskiego, zderzył się z obrońcą Górnika i zobaczył „żółtko”.

Trener Śląska Jacek Magiera stwierdził kategorycznie, że klub nie będzie odwoływał się od tej kartki, bo to nie miałoby sensu. Upomniany również w Zabrzu Słowak Peter Pokorny ma już w rejestrze 10 „żółtek”.


Bogdan Nather