Sport

Śladami ojca

Pierwsza potyczka dla Toronto, ale jej zaciętość wskazuje, że rywalizacja z Floridą zapowiada się na dłuższą.

William Nylander od lat należy do najskuteczniejszych zawodników w lidze. Fot. SIPA/USA/ Press Focus

NHL

William Nylander, 29-letni napastnik urodzony w Calgary od zawsze związany z Toronto Maple Leafs, podąża śladem swojego ojca Michaela, który zaliczył 920 meczów w 7 drużynach, jednak jako 14-latek wrócił do Szwecji i tam szlifował swoje umiejętności, grając w Sodertalje, Rogle i Modo. W debiucie w Sodertalje miał okazję wystąpić ze swoim ojcem, a niewielu może pochwalić się takim wydarzeniem. Wybrany w drafcie w 2014 r. przez Toronto, debiut w lidze zaliczył dwa lata później i od tej chwili jest czołową postacią zespołu i trudno się dziwić, że w styczniu 2024 r. podpisał nowy, 8-letni opiewający na 92 mln USD. Ten sezon tylko potwierdza, że spore wydatki nie idą na marne. W sezonie zasadniczym zaliczył 83 pkt (45 goli+38 asyst), zaś w play offie też jest skuteczny – ma 12 pkt (5+7) i wraz z Mikko Rantanenem (Dallas) i Kyle'em Connorem przewodzi klasyfikacji kanadyjskiej. W pierwszym meczu ćwierćfinałowym Toronto wygrało z Florida Panthers 5:4 (3:1, 1:0, 1:3), a Szwed był głównym aktorem tego widowiska.

Nylander zdobył dwa gole (1 i 13 min) i zaliczył podanie przy trafieniu Morgana Rielly'ego (18). Gdy Chris Tanev (28) podwyższył na 3:1, wydawało się, że gospodarze wszystko mają pod kontrolą. Nic bardziej mylnego. W 31 min Anthony Stolarz, który obronił 8 z 9 strzałów, został zastąpiony przez Jospeha Wolla, który zaliczył 17 udanych interwencji. Stolarz nieco wcześniej został uderzony ręką przez Sama Bennetta podczas przepychanki pod bramką. Jeszcze niespełna 3 min przebywał na lodzie, ale podczas przerwy telewizyjnej zjechał z lodu. Trzecia tercja była niezwykle emocjonująca. Eetu Luostarinen (42) oraz Uwis Balinskis (45) zmniejszyli straty i zrobiło się interesująco. Jednak Matthew Knies, grający niezwykle solidnie przez cały sezon, pokonał w 54 min Siergieja Bobrowskiego (24 obrony). Wynik ustalił Bennett (59) i to było wszystko, na co było stać Pantery, które jednak potwierdziły, że ta rywalizacja zapowiada się na dłuższą. – Pierwsza tercja w naszym wykonaniu była kiepska i zadecydowała o przegranej – ubolewał trener gości, Paul Maurice.

Ćwierćfinał Pucharu Stanleya

Konferencja Wschodnia: Toronto – Florida 5:4, stan rywalizacji 1-0. 

(ws)