Adrian Błąd jest zadowolony z gry GKS-u Katowice. Fot. PressFocus

 

Skuteczni w ataku i w obronie

W każdym tegorocznym meczu GKS Katowice zdobył co najmniej jedną bramkę, a stracił jedynie 3 gole.


GKS zagrał kolejne niezłe spotkanie w 2024 roku. Po zwycięstwach u siebie ze Zniczem, Miedzią i Motorem podopieczni Rafała Góraka wygrali także na wyjeździe w starciu z Resovią. Wcześniej w roli gościa przegrali w ostatnich minutach meczu z Wisłą Płock, ale tym razem udowodnili, że są groźni także poza terenem Katowic.


Pokaz klasy

- Był to dobry mecz w naszym wykonaniu. W pierwszej połowie widać było, że Resovia walczy o życie. Każda sytuacja była dla nich istotna. Wytrzymaliśmy ich napór, gdy mieli sporo stałych fragmentów. W drugiej połowie zaprezentowaliśmy dużą kulturę gry i dojrzałość. Nasze bramki, szczególnie ta strzelona na 2:0, była pokazem klasy. Cała akcja od początku wyglądała tak, jak trzeba. Był to gol, który zamknął mecz. Fajnie, że wpadł, bo wiemy z perspektywy sezonu, że czasem nam tego brakowało – powiedział po starciu Adrian Błąd. Pierwsza połowa rzeczywiście nie dawała zbyt wielu nadziei na to, że GieKSa w końcu zdobędzie gola. Na murawie działo się niewiele, większość akcji – jak zostało wspomniane przez skrzydłowego – pochodziło z dośrodkowań po stałych fragmentach. Jednak po wyjściu na drugą połowę znów można było oglądać przede wszystkim skuteczny GKS, który potrafi zdobyć gola, a także nie dopuścić przeciwnika do stworzenia zagrożenia. Całość spotkania nie była genialnym widowiskiem, ale katowiczanie postawili w niedzielę na efektywność.


Udany transfer

Aspekt gry w defensywie jest czymś, co wyróżnia katowiczan po zimowej przerwie. W trakcie pięciu meczów stracili tylko 3 bramki (2 w Płocku i jedną z rzutu karnego w starciu ze Zniczem. W trzech pojedynkach Dawid Kudła zachowywał czyste konto, a to jest podstawą do wygrywania meczów. Wydaje się – co jest warte podkreślenia – że trener Górak od razu po starcie wiosennych zmagań znalazł optymalne ustawienie w defensywie. W każdym tegorocznym meczu w wyjściowej „11” znajdowali się ci sami obrońcy. Chodzi o Martena Kuuska, Arkadiusza Jędrycha oraz Aleksandra Komora. Cały mur obronny wygląda solidnie, choć przecież nie było to takie oczywiste. Kuusk dołączył do zespołu zimą i do pierwszego ligowego starcia był dla kibiców sporą niewiadomą, zawodnikiem, który regularnie grał tylko w lidze estońskiej. Tymczasem okazuje się, że transfer stopera był strzałem w „10”. – Nasza gra wygląda nieźle pod wieloma względami. Ważne jest to, że „Kudi” (Kudła – red.), nie musi wyciągać piłki zbyt często z siatki. To jest priorytet. Z przodu stwarzamy sytuacje, a w defensywie tworzymy monolit. To procentuje – stwierdził Błąd, który nie mija się z prawdą. Z perspektywy trybun i telewizora można zauważyć, że GKS jest zespołem nieźle zbalansowanym i potrafi zwyciężać w takich meczach, jak ten w Rzeszowie, który był przez długi czas „ciężkostrawny” dla oglądających.


Mecz i przerwa

W niedzielne popołudnie GieKSa rozpoczęła serię meczów z zespołami z dołu tabeli, które walczą o utrzymanie. Po starciu na Podkarpaciu do Katowic przyjdzie Podbeskidzie, które zajmuje przedostatnie miejsce w tabeli i liczy na pierwsze zwycięstwo pod wodzą Jarosława Skrobacza. – To będzie podobny mecz do tego z Resovią. Podbeskidzie walczy o utrzymanie i zrobi wszystko, żeby zdobyć w Katowicach punkty. Musimy uważać. Są po zmianie trenera, który możliwe, że będzie chciał wiele zmienić. Jednak my wiemy, co mamy robić na boisku i skupiamy się na sobie – zauważył Błąd. Bielszczanie przyjadą na Górny Śląsk w niedzielę. O tym, że są niewygodnym rywalem, GKS przekonał się jesienią, gdy zremisował 1:1 z Podbeskidziem na wyjeździe. Teraz utrata punktów ma się nie powtórzyć, a zespół Rafała Góraka ma w dobrych nastrojach rozpocząć przerwę reprezentacyjną. Po niej katowicka drużyna wyjdzie do Sosnowca na starcie z Zagłębiem, które już jest chyba pogodzone ze spadkiem.

Kacper Janoszka