Sport

Skończyli jak zaczęli

Piłkarze Zagłębia odnieśli drugie z rzędu zwycięstwo, nie przegrali w czwartym kolejnym meczu i przezimują na 5. miejscu w tabeli.

Joel Valencia (z prawej) miał spory udział w sobotnim zwycięstwie Zagłębia. Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus

Po ubiegłotygodniowej wygranej w Grudziądzu w ostatnim meczu 2024 roku sosnowiczanie pokonali Rekord Bielsko-Biała. Historia zatoczyła koło, bo na początku sezonu zespół Marka Saganowskiego także ograł Olimpię oraz zespół ze stolicy Beskidów. Po tamtych dwóch wygranych były upadki i wzloty, a teraz po dwóch wygranych awansem ekipa z Sosnowca uda się na przerwę w dobrych nastrojach. Osiem punktów wywalczonych w czterech ostatnich meczach tego roku sprawiły, że Zagłębie wróciło do strefy barażowej, której zespoły powalczą o trzecią przepustkę na zaplecze ekstraklasy. Zespół trenera Saganowskiego przerwał jeszcze passę spotkań bez wygranej na własnym stadionie i po trzech meczach bez domowego zwycięstwa skasował komplet punktów.

O wygranej sosnowiczan przesądziło 5 minut I połowy, a konkretnie okres między 26 a 31 minutą gry. Wówczas miejscowi zadali dwa ciosy. Najpierw Joel Valencia przymierzył z rzutu wolnego z około 20 m i nie dał szans golkiperowi gości, a następnie na listę strzelców wpisał się Andrzej Niewulis. Kapitan Zagłębia najpierw trącił piłkę po dośrodkowaniu Artema Suchocky'ego z wolnego, ale goście zdołali wybić piłkę. Ta trafiła do Bartosza Chęcińskiego, który dograł ją do Niewulisa, który przy drugiej próbie już się nie pomylił i prawą nogą umieścił futbolówkę w siatce. Wcześniej szansę na zdobycie gola miał Kamil Biliński, ale z około 8 m posłał piłkę obok słupka. Goście szukali szans w kontratakach, ale ich próby w pierwszych 45 minutach nie przyniosły rezultatu.

Na początku II odsłony wspomniany Biliński mógł praktycznie zamknąć mecz, ale po podaniu rezerwowego Bartosza Borunia dał się przyblokować Zbigniewowi Wojciechowskiemu i bramkową szansę diabli wzięli. Sam Boruń groźnie uderzał w 56 min, ale z jego uderzeniem poradził sobie bramkarz Rekordu. Po raz drugi na listę strzelców mógł się też wpisać Valencia, ale tym razem trafił w poprzeczkę. Trzeci gol wisiał w powietrzu, lecz wraz z upływającym czasem do głosu dochodzili bielszczanie. Na kwadrans przed końcem Kacper Siuta poradził sobie ze strzałem Daniela Świderskiego, ale napastnik Rekordu dopiął swego w doliczonym czasie gry. Po jego uderzeniu piłka odbiła się od jednego z graczy Zagłębia i wpadła do siatki

Krzysztof Polaczkiewicz

28 MECZÓW 

w roli szkoleniowca Zagłębia ma za sobą Marek Saganowski, który jako pierwszy od dwóch lat przepracował w sosnowieckim klubie całą rundę. Posadę trenera objął 5 kwietnia bieżącego roku jeszcze w 1. lidze. W tym czasie zanotował 8 zwycięstw (wszystkie w tym sezonie), 8 remisów i 12 porażek.


GŁOS TRENERÓW

Marek SAGANOWSKI: - Ta wygrana dała nam satysfakcjonującą pozycję w tabeli, choć chcielibyśmy więcej. Trzeba się jednak cieszyć z tego, co się ma. Dziękuję kibicom za tę rundę, bo wspierali nas kapitalnie, dziękuję piłkarzom, bo w odpowiednim momencie potrafili pokazać jakość i dziękuję władzom klubu, które wytrzymały ciśnienie w trakcie małego kryzysu... Przez nieco ponad godzinę tego spotkania kontrolowaliśmy wydarzeni. W końcówce jednak niepotrzebnie oddaliśmy, stąd bramka dla rywali i nerwówka trochę na własne życzenie. Teraz czeka nas roztrenowanie, a od stycznia na pewn trzeba będzie wiele poprawić. Jesteśmy tam, gdzie minimum powinniśmy być, ale chcemy więcej.

Dariusz RUCKI: - Po porażce z Chojniczanką chcieliśmy ugrać punkt, a najlepiej 3, ale zostaliśmy z niczym i jesteśmy smutni. Początek był obiecujący, potem rywale objęli prowadzenie, my goniliśmy wynik i gdybyśmy w ostatniej fazie meczu wykazali się lepszą skutecznością, to inaczej by się potoczył. To był trudny rok dla Rekord, lecz w przyszłość patrzę z optymizmem. Nasza sytuacja może nie jest rewelacyjna, ale też nie jest beznadziejna. Myślę, że jak dobrze przepracujemy okres przygotowawczy, a wcześniej odpoczniemy po tym ciężkim roku, to przygotujemy się do tego, aby obronić 2. ligę.