Jastrzębianie po meczu w Rzeszowie zasłużyli na wielkie słowa uznania. Fot. Marta Badowska/PressFocus


Skończyć robotę

Jastrzębski Węgiel i Aluron CMC Warta Zawiercie są blisko awansu do walki o złoto. Półfinałowe starcia wywołały mnóstwo emocji, nie tylko sportowych.



 PLUSLIGA


 Jastrzębianie, obrońcy mistrzowskiego tytułu, wygrali w Rzeszowie z Asseco Resovią 3:2. Mecz stał na wręcz kosmicznym poziomie. - Na boisku oraz po za nim dużo się działo i to na każdej płaszczyźnie. Ciężkie, intensywne spotkanie, po którym wszyscy jesteśmy wyczerpani. Jestem dumny, że przetrwaliśmy warunki, jakie postawiła Resovia . Ta wygrana to jest mały kroczek do finału - mówił Jakub Popiwczak, libero Jastrzębskiego Węgla.


Wysokie morale

Wśród gości świetne zawody rozegrał Jean Patry. Francuski atakujący wywalczył 29 punktów. Nie jednak ich liczba była najważniejsza, tylko sposób, w jaki były zdobywane. Patry wychodził bowiem obronną ręką nawet z najtrudniejszych sytuacji. W szeregach Resovii natomiast pierwsze skrzypce grał Torey DeFalco, zdobywca 22 „oczek”. - Mimo porażki, jestem zadowolony z postawy całego zespołu, bo musiałbym być niezłym idiotą, mówiąc, że jestem zawiedziony. To był prawdopodobnie nasz najlepszy mecz w tym sezonie. Wszystkie sety to była jedna wielka walka. Decydowały różnica jednej akcji, lepsza wystawa czy obrona. Widowisko było kapitalne, na miarę półfinału PlusLigi - stwierdził Fabian Drzyzga, rozgrywający Asseco Resovii.

Jastrzębianie, mimo zwycięstwa, podkreślają, że walka o finał jeszcze się nie skończyła. W sobotę w Jastrzębiu-Zdroju znów szykują się wielkie emocje. - Bitwa trwa. Po pierwszej części wymiany ciosów przewaga jest po naszej stronie, a morale wysokie. Przed rewanżem potrzebujemy tylko odpoczynku, bo jesteśmy gotowi grać o najwyższe cele - stwierdził Norbert Huber, środkowy Jastrzębskiego Węgla.


Stop ksenofobii!

Starcie w Rzeszowie dostarczyło nie tylko sportowych emocji. Pod koniec czwartego seta doszło do scysji między kibicem ubrany w niebieską marynarkę siedzącym za ławką rezerwowych jastrzębian a siatkarzami. Huber i Jurij Gładyr nie wytrzymali prowokacji i ruszyli w jego stronę. Doszło do zamieszania. Mecz przerwano. Benjamin Toniutti, kapitan mistrzów Polski, poprosił o usunięcie mężczyzny z hali. Komisarz Monika Gorszyniecka przychyliła się do prośby i kibic w asyście ochrony opuścił swoje miejsce. O co poszło? Kulisy skandalu ujawnił Huber, opisując zajście na InstaStories. „Obrażanie przez kibica mojego kolegi z drużyny słowami, które padły, nie może być akceptowane na meczach siatkówki. Nie ma miejsca na takie notoryczne sytuacje ze strony pana w niebieskiej marynarce. Wypowiedzi nacechowane nienawiścią do narodowości i pochodzenia powinny być tępione w zarodku. Swojego zachowania i wypowiedzianych słów nie cofnę i nie zmienię. Przykro mi, że musieliście usłyszeć tę wiązankę. Szkoda, że nie było wam dane usłyszeć słów pana w niebieskiej marynarce. Zawód, smutek i łzy na twarzy 39-letniego Jurka były wymowne. Ja ze swojej strony przepraszam i dziękuję za głośny i kulturalny doping” - wyjaśnił siatkarz. Gładyr pochodzi z Ukrainy, ale od 11 lat posiada polskie obywatelstwo.

Na zachowanie fana zareagował też rzeszowski klub. „Dziękujemy Kibicom za wspaniałą atmosferę podczas meczu z Jastrzębskim Węglem. Jednocześnie stanowczo odcinamy się od mowy nienawiści i potępiamy zachowania, które uderzają w godność drugiego człowieka. Nie pozwólmy, aby nieakceptowalne działania jednostek psuły tak piękne widowiska” - oświadczyła Resovia.


Historyczny sezon

W znakomitych humorach wrócili z Warszawy „Jurajscy rycerze”. W trzech setach rozbili bowiem Projekt, stawiając ogromny krok do finału. Byłby to historyczny wynik, bo jeszcze nigdy nie brali udziału w decydującej batalii o mistrzostwo Polski. By tego dokonać, w sobotę potrzebują wygrać dwa sety. - Zarówno w pierwszym, jak i w trzecim secie końcówki były na styku. Fajnie, że udało nam się je przechylić na swoją stronę. Naprawdę dobrze zagraliśmy, ale to dopiero pierwszy krok. Cały czas musimy myśleć o kolejnym spotkaniu - studzi huraoptymistyczne zapędy Mateusz Bieniek. Środkowy był czołową postacią Aluronu CMC Warty. Zdobył aż 18 punktów, co jak na zawodnika grającego na tej pozycji jest rewelacyjnym wynikiem. Rozgrywający Miguel Tavares Rodrigues ma do niego zaufanie i często wystawia mu piłkę. - Naprawdę dobrze czułem się w tym meczu, mimo późnej pory. Szczerze mówiąc, średnio lubię grać o 21... Do tego Miguel chętnie wystawiał piłkę, więc brawa dla niego. Dziękuję mu za to. Cały zespół zagrał fajnie, konsekwentnie. Dużo broniliśmy, co też było ważne - ocenił Bieniek. 

- Jeśli Miguel czuje się dobrze ze środkowymi, to dlaczego ma do nich nie grać. Po wyniku widać, że przynosi to efekty. Jeśli czuje się w tym dobrze, to niech gra co chce. Zostawmy to - uciął temat Bartosz Kwolek, przyjmujący „Jurajskich rycerzy”, który przez Tavaresa mógł czuć się trochę pomijany...

(mic)