Mateusz Sławik szkoli bramkarzy w klubie i reprezentacji. Fot. Press Focus


Skarbonka u buków

GieKSa jest jak matka, Górnik jak ojciec. W Katowicach zaczynałem, w Zabrzu zaakceptowano mnie jako trenera i nadal tutaj pracuję – opowiada Mateusz Sławik.


GKS KATOWICE

Pochodzi ze znanej aktorskiej rodziny z Teatru Śląskiego im. Stanisława Wyspiańskiego w Katowicach. Krystyna Wiśniewska-Sławik i Wiesław Sławik są laureatami wielu prestiżowych nagród, m.in. Złotych Masek, ale Mateusz Sławik nie poszedł po śladach rodziców. Wybrał futbol.

Swoją przygodę z piłką nożną zaczynał w Katowicach, tam przeszedł wszystkie szczeble bramkarskiego rozwoju. Na Bukowej debiutował w ekstraklasie, ale od wielu lat pracuje na Roosevelta. Wcześniej w pierwszej drużynie Górnika Zabrze, aktualnie jest z młodzieżą w Akademii Górnika oraz w reprezentacji Polski U-15 prowadzonej przez trenera Marcina Wodarskiego.

- GieKSa jest jak matka, Górnik jak ojciec. W Katowicach zaczynałem, w Zabrzu zaakceptowano mnie jako trenera i nadal tutaj pracuję – tak o swoim afekcie do obu śląskich przedstawicieli ekstraklasy opowiada były bramkarz m.in. GKS-u Katowice, Polonii Warszawa i Górnika Zabrze Mateusz Sławik. - Na Bukowej byłem od 10. roku życia i przeszedłem tam wszystkie szczeble piłkarskiego rozwoju, od trampkarzy po pierwszą drużynę. Decyzja o odejściu z GieKSy po spadku z ekstraklasy była najtrudniejszą w życiu, ale chciałem dalej grać w ekstraklasie i taką decyzję podjąłem. Natomiast nie przypuszczałem, że dla klubu będzie to tak trudny czas i tyle lat potrwa, zanim wróci na należne miejsce w hierarchii polskiej piłki. Były dramatyczne momenty w historii klubu, były i cudowne lata gry w europejskich pucharach. Takie były losy klubu. Tym bardziej nas wszystkich, którzy mają serce dla GKS-u, awans po 19 latach bardzo ucieszył.

Karnety na jesienne mecze na Bukowej - jak by powiedział Nikodem Dyzma - rozeszły się w trymiga!

- To nie jest przypadek. Na ukończeniu budowa nowego stadionu, ciekawa drużyna, dobry trener, nie dziwi więc coraz większe zainteresowanie jej występami. Z tej mąki będzie dużo dobrego chleba!

Pamięta pan jeszcze ten sezon, kiedy spadaliście z GKS-em z ekstraklasy?

- Debiutowałem wtedy w ekstraklasie. To był bardzo trudny sezon, bo w najwyższej lidze grało wtedy tylko 14 zespołów. Wiadomo, co działo się w polskiej piłce, a jeszcze zawirowania organizacyjno-finansowe w klubie nie pomagały. Paradoksalnie z brakiem pieniędzy pojawiła się wtedy szansa gry w elicie polskiej piłki dla wielu młodych zawodników, wychowanków GieKSy. Cieszyliśmy się, że możemy grać w ekstraklasie, mierzyć się z czołówką, sprawdzać swoje umiejętności na jej tle. Myślę zwłaszcza o rundzie wiosennej, bo mimo spadku uważam, że mieliśmy ciekawą drużynę z doświadczonymi zawodnikami jak Rysiek Czerwiec czy Mirek Widuch. I naprawdę byliśmy groźni dla każdego. Wielu z nas po tym sezonie trafiło do innych, ekstraklasowych klubów. Jeszcze chwilę myśleliśmy, że zagramy w pierwszej lidze, ale okazało się, że ukarana GieKSa sezon musiała zacząć od czwartej ligi.

I wtedy, przed ostatnim meczem u siebie z Górnikiem, nota bene wygranym po rzucie karnym Krzysztofa Markowskiego w 96 minucie (!), wasz maser obstawił u buków klubową skarbonkę z z wpłatami za kary na zwycięstwo GieKSy.

- Atmosfera była dobra, liczyło się tylko boisko, chcieliśmy z każdym wygrywać, ale w klubie nie płacono nam. A przecież mieliśmy rodziny, młodzi chcieli się usamodzielniać, jak to zrobić bez pieniędzy? Chcieliśmy sobie chociaż normalne zakończenie sezonu zrobić. Brakowało pieniędzy, ktoś wpadł na pomysł, by skarbonkę postawić na nasze zwycięstwo nad Górnikiem i udało się w ostatniej minucie. Było potem bardzo wesoło...

Pewnie kciuki bolały od ściskania za awansem GieKSy do ekstraklasy przez tyle lat?

- Ostatnie lata mocno ściskałem kciuki za klubem, którego jestem wychowankiem. Ale zaskoczony nie byłem, uważam, że GieKSa zasłużenie awansowała. Oczywiście w piłce ważne jest szczęście, ale jak się temu szczęściu systematycznie pomaga poprzez pracę, konkretne, dobre działania, to efekt prędzej czy później musi przyjść. Nastąpiło mozolne odbudowywanie klubu, z różnymi zawirowaniami, o czym mogą opowiedzieć inni, ale krok po kroku udało się wrócić do lepszych czasów. GKS na wielu polach – organizacyjnych, sportowych, promocyjnych - bardzo się rozwinął i mamy tego efekty. Szczególnie wiosna była bardzo udana, piłkarze rozegrali wiele dobrych spotkań, walczyli na boisku do samego końca, dlatego kibice cieszyli się na mecie sezonu.

Pracuje pan z młodzieżą, są talenty pod pana ręką?

- Na Śląsku talentów nigdy nie brakuje, tutaj zawsze byli zdolni bramkarze, choć kwestią jest, jak się ich losy w seniorskiej piłce potoczą. Wiadomo, z tym różnie bywa. Patrząc na Górnika trzeba podkreślić, że dzięki pracy wielu trenerów pojawiło się sporo bramkarzy wychowanych na Roosevelta lub wywodzących się z zabrzańskiej akademii, którzy w ostatnich latach występowali w ekstraklasie lub na poziomie I ligi, a nawet w reprezentacji Polski, jak obecnie Łukasz Skorupski.

To wymieńmy tych kilka nazwisk. Wspomnieliśmy o Skorupskim, który zaliczył fantastyczny mecz na Euro i został wybrany MVP spotkania z Francją

- Białkowski, Wróbel, Kasprzik, Laskowski, Leciejewski, Kiełpin, Kudła, Kajzer, Kuchta, Loska, Bielica, Szymański czy Neugebauer, który na ostatnie lata etapu juniorskiego trafił do Górnika z Rozwoju Katowice. Poza tym obecnie trenują z pierwszą drużyną i pracują na debiut w lidze bardzo uzdolnieni Soberka (2006) i o rok młodszy Jeleń. Tak więc trenerzy w Górniku Zabrze, a pewnie i na Bukowej mogą się cieszyć, że ich młodzi następcy rosną, chcą trenować, chcą grać w piłkę, ale trzeba pracować dalej. A jak wiadomo polscy bramkarze mają swoją wartość i są cenieni w całej Europie.

Pana dzieci nie poszły sportowym śladem taty?

- Dzieci profesjonalnie nie uprawiają sportu, tylko dla zdrowia. Łączymy w domu sport i kulturę, staramy się do życia wszechstronnie podchodzić.

Rozmawiał Zbigniew Cieńciała


OPUSZCZAJĄ GKS

Po pięciu latach spędzonych na Bukowej pożegnał się z GieKSą Grzegorz Janiszewski. 28-letni obrońca związał się teraz dwuletnim kontraktem z opcją przedłużenia o kolejny sezon z Zagłębiem Sosnowiec. Z katowickiego klubu odchodzą także dwie wicemistrzynie Polski: Joanna Olszewska (dla GieKSy 105 spotkań, 12 bramek) oraz Dżesika Jaszek (27/9).

zc