Siódme podejście

Piłkarze Śląska w dobrych nastrojach wyszli z samolotu na lotnisku w Rydze. Fot. Adriana Ficek/slaskwroclaw.pl

Siódme podejście

Trener wicemistrza Polski Jacek Magiera nie ukrywa, że celem jest awans do następnej rundy LKE.

ŚLĄSK WROCŁAW

We wtorek cała ekipa wicemistrza Polski (piłkarze, trenerzy, sztab medyczny i osoby towarzyszące) musiała zrywać się skoro świt. Już o godzinie 7.15 wszyscy uczestniczyli we wspólnym śniadaniu na stadionie przy ulicy Oporowskiej, a punktualnie o 8 wyruszyli autokarem na lotnisko. Autobus wyjątkowy, bowiem był to elektryczny pojazd, podstawiony specjalnie dla drużyny Śląska przez wrocławskie MPK. Zamiast tradycyjnego numeru i trasy, na autobusowym wyświetlaczu widoczny był napis „WKS - Kierunek Europa”.


Lot bez zakłóceń


Cała delegacja klubowa, dzięki uprzejmości Portu Lotniczego Wrocław, mogła poczekać na lot w komfortowych warunkach, skorzystać z drobnego poczęstunku i wygodnie poczekać na swój lot. Samolot czarterowy wystartował punktualnie o godzinie 10, zaś lot przebiegł bez jakichkolwiek zakłóceń i trwał niewiele ponad godzinę. Kilka minut po godzinie 12 (na Łotwie jest o godzinę później niż w Polsce) Śląsk wylądował w Rydze. Plan na resztę dnia był następujący: obiad, konferencja prasowa z udziałem trenera Jacka Magiery i słowackiego pomocnika Petera Pokornego (początek o godzinie 17.15), trening na Skonto Stadium, powrót do hotelu, kolacja i regeneracja. W środę wicemistrzowie Polski muszą być skoncentrowani na maksa, by wyrzucić Łotyszy za burtę europejskich pucharów. W przypadku sforsowania tej przeszkody i awansu do 3. rundy eliminacji LKE, na wrocławian będzie czekał zwycięzca pary FC St. Gallen (Szwajcaria) - FC Tobol Kustanaj (Kazachstan).


Lepszy tylko Żmuda


Dla szkoleniowca wrocławian Jacka Magiery środowy pojedynek z wicemistrzem Łotwy i zarazem zdobywcą pucharu tego kraju, będzie miał bardzo duże znaczenie. Pod wodzą „Magica” Śląsk po ponad dziesięciu latach stanął na podium mistrzostw Polski i mógł cieszyć się srebrnym medalem. D
la 47-letniego szkoleniowca będzie to mecz numer 7 w europejskich pucharach w charakterze trenera Śląska. Podczas pierwszej kadencji na Oporowskiej wprowadził zespół do 3. rundy eliminacji do Ligi Konferencji Europy, przegrywając rywalizację z izraelskim Hapoelem Beer Szewa. Podopieczni trenera Magiery na sześć spotkań wygrali cztery, jedno zremisowali i jedno przegrali. Dwukrotnie pokonali estońskie Paide Linnameeskond (2:1, 2:0), ormiański Ararat Erywań (4:2) i izraelski Hapoel Beer Szewa (2:1). Więcej meczów w europejskich pucharach za sterami Śląska wygrał tylko Władysław Żmuda (6), natomiast za plecami „Magica” plasują się Aleksander Papiewski (3) oraz Orest Lenczyk, Stanislav Levy i Tadeusz Pawłowski - po 2.



Walczą o pełną pulę


- To duże wyróżnienie móc grać w europejskich pucharach - powiedział we wtorek pomocnik Śląska, Peter Pokorny. - Myślę, że każdy mecz będzie dla nas jak ten ostatni i tak powinniśmy do tego podchodzić. Wynik osiągnięty na Łotwie będzie bardzo istotny i nasze nastawienie jest proste - trzeba zwyciężyć. Będziemy walczyć o pełną pulę, nie ma innej opcji. Co wiemy o przeciwniku? Zobaczymy, jak będzie, w tej chwili to tylko przewidywania. Wiemy, że nasz rywal lubi dużo grać piłką, dobrze się z nią czuje. Riga FC ma sporo ciekawych indywidualności, aczkolwiek my jesteśmy mocnym kolektywem i monolitem, który jest w stanie przeciwstawić się każdemu. Zespołowość to nasz ogromny atut.

Trener Jacek Magiera już wie, kto rozpocznie mecz z Riga FC. - Oczywiście mam skład w głowie, ale nie przedstawię go – powiedział szkoleniowiec Śląska. - Jesteśmy zadowoleni z tego, w jaki sposób drużyna z Lechią goniła wynik i została nagrodzona golem. Czy będą duże zmiany? Niekoniecznie, jesteśmy przecież na początku sezonu. Potrzebujemy rytmu, zgrania poszczególnych formacji. Myślę, że ciągłość utrzymania składu jest teraz bardzo ważna. Są nowi zawodnicy jak Oritz czy Baluta. Nie trenowali z zespołem, każdy ma inną historię. Ich w pierwszym składzie nie zobaczymy. Mam do dyspozycji trzech bramkarzy oraz 19 piłkarzy z pola. Jehor Macenko też jest w tym gronie. Odbył kilka treningów z zespołem, jest normalnie do mojej dyspozycji. Wiemy, że nie jest przygotowany na grę od początku przez brak treningów związany ze złamaniem nogi. Myślę, że w najbliższych dniach wszystko w jego sytuacji będzie jasne. Nasz przeciwnik dobrze czuje się w ataku, trener Simo Valakar ma zespół usposobiony ofensywnie. Stracił pierwsze miejsce w ostatniej kolejce poprzedniego sezonu. Na pewno są podrażnieni i groźni, szczególnie u siebie. Spodziewam się w środę otwartego meczu. Niezależnie od tego, z kim będziemy się mierzyć, celem jest to, aby awansować.

Bogdan Nather