Nowy, stary mistrz w pełnej krasie. Fot. PAP/Michał Meissner.

Finał na wyniszczenie

Jastrzębianie czwarty raz w historii i drugi raz z rzędu mistrzem Polski! By sięgnąć po złoto stoczyli heroiczny bój z Aluronem CMC Wartą Zawiercie oraz pokonali własne słabości.


PLUSLIGA

Jastrzębski Węgiel pierwszy mecz finałowy w Zawierciu wygrał 3:0, co przed kolejnym, już w Jastrzębiu-Zdroju stawiało go w roli faworyta. Miejscowi kibice nie mieli żadnych wątpliwości. Przed halą paradowali w koszulkach z napisem „Jastrzębski Węgiel Mistrz Polski”.


Show środkowego

„Jurajscy rycerze”, którym, jak sami przyznawali, mocno ciążyła presja, tym razem grali bez obciążeń. Jeśli by przegrali, nikt nie miałby do nich pretensji. Oczywiści sami wierzyli w sukces. - Przedłużymy rywalizację. Wygramy! Inny scenariusz nie wchodzi w grę – solidarnie zapewniali.

Od pierwszej piłki pokazywali, że nie rzucali słów na wiatr. Grali z ogromną determinacją. Walczyli o każdą piłkę. Niezwykle skuteczne były zwłaszcza akcje z krótkiej Mateusza Bieńka. Rozgrywający Miguel Tavares Rodrigues, nawet nie mając perfekcyjnie dogranej piłki, chętnie wystawiał do niego. Reprezentacyjny środkowy odwdzięczał się fantastyczną postawą. Nie mylił się, a jego vis a vis po drugiej stronie sitaki, Jurij Gładyr i Norbert Huber, z niedowierzaniem machali głową, gdy piłka po raz kolejny lądowała w polu gry.

Gospodarze też mieli atuty – w ataku grę trzymali Tomasz Fornal i Jean Patry, a w defensywie efektownymi obronami popisywał się Jakub Popiwczak. Mecz był wyrównany. Żadna z ekip nie potrafiła wywalczyć więcej niż jeden, dwa punkty przewagi. Set rozstrzygnął się dopiero w końcówce. Obie ekipy miały piłki setowe. Przełamanie nastąpiło przy stanie 26:25 dla Aluronu CMC Warty. Decydujący punkt wywalczył Tavares Rodrigues, obijając ręce blokujących.


Kontrowersyjna końcówka

Gdy w kolejnym gospodarze wygrali wysoko, wydawało się, że złapali rytm i złamią opór rywali. Ci jednak wytrzymali ich napór. Przejęli inicjatywę. Przede wszystkim odrzucili jastrzębian od siatki i ostatecznie wyszli z batalii zwycięsko. Końcówka meczu była jednak bardzo nerwowa. Przyczynili się do tego sędziowie. W ostatniej akcji nie zauważyli błędu ustawienia zawiercian. To wywołało wściekłość gospodarzy. Z pretensjami ruszył do nich Jakub Popiwczak. Po chwili dołączyli do niego koledzy. Do przepychanek doszło też pod siatką między zawodnikami. Jastrzębianie, choć mieli rację, nic jednak nie wskórali. Sędziowie odgwizdali koniec meczu. - Błąd ustawienia był ewidentny. Jeśli pan sędzia spojrzy na wideo, to go dostrzeże. Niestety, nie można tego poddać pod challange. Najgorsze jest jednak to, że arbiter z uśmiechem na ustach mówi, że nie było błędu – denerwował się Jakub Popiwczak. - Mam wrażenie, że w siatkówce od bardzo długiego czasu, jeśli chodzi o błędy ustawienia, przepisy są naginane. bardzo często naginane i odgwizdywane przez sędziów. Jeśli można byłoby je sprawdzać na wideo, sport by się zmienił. Mnie najbardziej sfrustrowało zachowanie pana sędziego – dodał.
Arbitrów bronił kwalifikator Andrzej Lemek. - To była pomyłka. Arbiter to też człowiek. Ma prawo się pomylić. Po tym wszystkim doszły do głosu emocje – to w końcu finał mistrzostw Polski – mówił na antenie TVP Sport.


Zwroty akcji

Gospodarze wyciągnęli wnioski z sobotniej porażki. W decydującym, trzecim spotkaniu, potrafili zatrzymać Bieńka. Cały czas skakali do niego we dwóch, a często nawet trzech. Gdy udało mu się ominąć ich blok, Popiwczak był dobrze ustawiony i podbijał piłkę. Zawiercianie mieli też ogromne problemy w ataku. Raz za razem posyłali piłkę w aut. Brakowało przede wszystkim punktów Karola Butryna. To był ogromny kłopot, bo to główny bombardier „Jurajskich rycerzy”, a przy słabszej postawie Bieńka, główna opcja w ofensywie.

Dla jastrzębian mecz dobrze układał się przez półtorej seta. Po pewnym triumfie w pierwszej partii, w drugiej wygrywali już 12:5.

Nic nie zapowiadało, że goście się odrodzą. Ku zdumieniu widzów nagle nastąpiła zmiana ról. Sygnał do odrabiania strat dał Bieniek. Przy jego zagrywce goście wywalczyli sześć punktów i wrócili do gry. Kolejną serię zaliczyli w końcówce. Dla miejscowych była katastrofalna. Prowadzili 20:19, a po chwili przegrywali 20:24 i już nie zdołali odmienić losów partii.

Jastrzębianie, jak przystało na mistrzów Polski, zdołali przezwyciężyć słabości. Nie było o to łatwo, bo w trzecim secie znów stracili wysokie prowadzenie – Aluron CMC Warta z 12:17 doprowadził do 21:21 – co u nie jednego spowodowałoby utratę woli walki. Pomocną dłoń wyciągnęli jednak do nich rywale. Przy remisie 23:23 najpierw Miłosz Zniszczoł zepsuł zagrywkę, a w następnej akcji przestrzelił w ataku Butryn.

To był kluczowy moment. W czwartym secie miejscowi już dominowali. Goście walczyli, ale opuściły ich siły. Po kolejnych padach, przyjęciach i wyskokach słaniali się na nogach. Rozpędzeni jastrzębianie z kolei czuli się coraz pewniej. Ostatnie piłki fani oglądali już na stojąco, skandując „Mistrz, Mistrz, Jastrzębie”!

Jastrzębianie wcześniej mistrzami kraju byli w latach 2004, 2021 i 2023. „Jurajscy rycerze” do finału awansowali pierwszy raz i w niedzielę zakończyli sezon. Jastrzębski Węgiel 5 maja zagra w tureckiej Antalyi w finale Ligi Mistrzów. Rywalem będzie włoski Itas Trentino.

Michał Micor, Włodzimierz Sowiński


WYNIKI

FINAŁ (DO 2 WYGRANYCH)

Jastrzębski Węgiel – Aluron CMC Warta Zawiercie 1:3 (25:27, 25:22, 19:25, 23:25). Stan rywalizacji 1-1.

JASTRZĘBIE: Toniutti, Fornal (16), Gładyr (8), Patry (17), Szymura (14), Huber (6), Popiwczak (libero) oraz Sclater (3), Macionczyk. Trener Marcelo MENDEZ.

ZAWIERCIE: Tavares Rodrigues (1), Clevenot (12), Bieniek (14), Butryn (14), Kwolek (16), Zniszczoł (4), Perry (libero) oraz Gąsior (5), Rossard, Łaba (1). Trener Michał WINIARSKI.

Sędziowali: Szymon Pindral i Bartłomiej Adamczyk (obaj Kielce). Widzów 3112.

Przebieg meczu

I: 9:10, 14:15, 20:19, 25:26, 25:27.

II: 10:7, 15:9, 20:12, 25:22.

III: 8:10, 12:15, 17:20, 19:25.

IV: 7:10, 11:15, 19:20, 23:25.

Bohater – Bartosz KWOLEK.


Jastrzębski Węgiel – Aluron CMC Warta Zawiercie 3:1 (25:19, 21:25, 25:23, 25:18). Stan rywalizacji 2-1. Jastrzębski Węgiel mistrzem Polski.

JASTRZĘBIE: Toniutti (1), Fornal (16), Gładyr (8), Patry (17), Szymura (12), Huber (15), Popiwczak (libero) oraz Macionczyk, Sclater. Trener Marcelo MENDEZ.

ZAWIERCIE: Tavares Rodrigues (2), Clevenot (10), Bieniek (12), Butryn (12), Kwolek (17), Zniszczoł (3), Perry (libero) oraz Gąsior (2), Kozłowski, Łaba (1). Trener Michał WINIARSKI.

Sędziowali: Maciej Twardowski i Wojciech Głód (obaj Radom). Widzów 3112.

Przebieg meczu

I: 10:6, 15:12, 20:15, 25:19.

II: 10:5, 15:12, 20:18, 21:25.

III: 10:9, 15:11, 20:17, 25:23.

IV: 10:6, 15:10, 20:15, 25:18.

Bohater – Jean PATRY.


O 3. MIEJSCE (DO 2 WYGRANYCH)

Projekt Warszawa – Asseco Resovia 3:0 (26:24, 29:27, 25:21). Stan rywalizacji 2-0. Projekt zajął 3. miejsce.

WARSZAWA: Firlej (1), Tillie (12), Wrona (1), Bołądź (18), Szalpuk (14), Averill (7), Wojtaszek (libero) oraz Borkowski, Weber, Semeniuk (1). Trener Piotr GRABAN.

RZESZÓW: Drzyzga, Louati (12), Kochanowski (6), Cebulj (14), DeFalco (2), Kłos (7), Potera (libero) oraz Staszewski (3), Bucki (8), Kozub. Trener Giampaolo MEDEI.

Sędziowali: Sławomir Gołąbek (Kędzierzyn-Koźle) i Marcin Weiner (Mysłowice). Widzów 4690.

Przebieg meczu

I: 10:8, 15:12, 20:17, 26:24.

II: 9:10, 15:14, 18:20, 24:25, 29:27,

III: 10:5, 15:11, 20:15, 25:21.

Bohater – Bartłomiej BOŁĄDŹ.


OSTATECZNA TABELA

1. Jastrzębski Węgiel mistrz Polski

2. Aluron CMC Warta Zawiercie Puchar Polski

3. Projekt Warszawa

4. Asseco Resovia

5. Bogdanka LUK Lublin

6. Trefl Gdańsk

7. PSG Stal Nysa

8. Indykpol AZS Olsztyn

9. PGE GiEK Skra Bełchatów

10. Grupa Azoty ZAKSA Kędzierzyn-Koźle

11. Ślepsk Malow Suwałki

12. Barkom Każany Lwów

13. GKS Katowice

14. KGHM Cuprum Lubin

15. Exact Systems Hemarpol Częstochowa

16. Enea Czarni Radom spadek