Monika Ciesiółka dosłownie i w przenośni zamurowała bramkę Ruchu. Fot. Mateusz Sobczak/PressFocus


Siła w defensywie

Kroczący do Orlen Superligi Ruch Chorzów zanotował 16. z rzędu zwycięstwo, dając w Kielcach prawdziwy popis gry w obronie.

 

W historii dotychczasowych konfrontacji ekip z Kielc i Chorzowa lepsza jest ta pierwsza, a sporo zwycięstw zapisała w najwyższej klasie rozgrywkowej. Korona i Ruch najczęściej rywalizowały o utrzymanie w elicie, a obecnie walczą o powrót do niej. Znacznie bliżej są „Niebieskie”, bo mają komplet punktów i sporą przewagę, zaś kielczanki mogą myśleć co najwyżej o 2. miejscu, premiowanym dwumeczem barażowym z 9. zespołem Orlen Superligi.


Przed wyjazdem na mecz trener Ivo Vavra miał obawy. - Taka gra na Koronę może nie wystarczyć - powiedział po szybkiej analizie spotkania z Sośnicą Gliwice, choć jego podopieczne wygrały... 15 bramkami. Czeski szkoleniowiec miał jednak na myśli nie najlepszą postawę w obronie i głównie nad jej poprawą pracował z zespołem. Efekt był wprost piorunujący, bo chorzowianki pozwoliły sobie rzucić zaledwie 15 goli, a to nie zdarza się często. - Bardzo dobrze zaprezentowaliśmy się w defensywie, a jak wiadomo od niej wszystko się zaczyna. Dziewczyny świetnie współpracowały, była komunikacja, zaciętość, twardość i odwaga. Taka postawa pomogła naszym bramkarkom - chwalił zespół prezes Ruchu, Klaudiusz Sevković, mając na myśli Monikę Ciesiółkę i Kaję Gryczewską. Ta pierwsza szybko złapała rytm, świetnie „czytała” rywalki, notowała nawet podwójne interwencje i do przerwy raptem 7 razy schyliła się po piłkę. Chorzowska defensywa funkcjonowała tak dobrze, że miejscowe do przerwy zmarnowały 21 z 28 przeprowadzonych ataków, a chorzowianki z 18 sfinalizowały 12.


Pięciobramkowa przewaga ustawiła drugą połowę, którą „Niebieskie” kontrolowały, ale w dalszym ciągu mocno walczyły w defensywie. Ta oraz szybkie kontry pozwoliły punktować coraz bardziej bezradne rywalki. Nawet Magdalena Berlińska, liderka klasyfikacji strzelczyń Ligi Centralnej, zaledwie 5 razy znalazła drogę do siatki i nie zdołała odskoczyć od goniącej jej Aleksandry Salisz. Klasę pokazała również wspomniana Gryczewska, broniąc trzy z rzędu (!) rzuty karne egzekwowane przez Weronikę Janczarek, Julię Łucak i doświadczoną Martę Rosińską. Między innymi dlatego Korona zmniejszyła stratę do zaledwie 6 trafień (13:19 w 51 minucie). - Nie chcę, żeby to zabrzmiało jak lekceważenie przeciwników, ale dla nas nie jest ważne, z kim gramy. Musimy wygrywać grą Ruchu, a nie tylko wykorzystywać błędy rywalek. Znamy swoją jakość. Jeśli dziewczyny chcą występować w Superlidze, to w każdym meczu tę jakość pokazywać - podkreślił czeski szkoleniowiec Ruchu, a najskuteczniejsza w Kielcach Natalia Doktorczyk stwierdziła: - Marzy nam się sezon bez straty punktu.


Osobny temat stanowili w Kielcach sędziowie. Marcin Kret i Szymon Świętek z Krakowa - łagodnie mówiąc - nie mieli najlepszego dnia. Podjęli wiele błędnych decyzji, źle interpretowali faule, wyrzucali na 2 minuty nie odgwizdując wcześniej przewinień... Było to typowe odrabianie pańszczyzny i reakcje trenerów bezradnie rozkładających ręce nie mogły dziwić.

 

Suzuki Korona Kielce - KPR Ruch Chorzów 15:26 (7:12)

KORONA: Smelcerz - Staszewska 1, Rosińska 4, Leśniak 1, Janczarek 2/1, Berlińska 5, Łucak 1, Tomczyk, Miśkiewicz 1, Podsiadło, Rzepka, Wawrzycka, Śmiglarska, Grabarczyk. Kary: 10 min. Trener Paweł TETELEWSKI.

RUCH: Ciesiółka, K. Gryczewska - Wiśniewska 3, Bondarenko 2, Salisz 5/1, Bury 2 (CZK, 50 min - faul), Masałowa 3, Doktorczyk 6, Iwanowicz 2, Gęga 2, Jasińska 1. Kary: 16 min. Trener Ivo VAVRA.


Marek Hajkowski