Siła kobiet potrafi być niezwykła
Cofamy się o 32 lata
Ta historia przynosi rozedrganie nastroju. Nadzieja przechodzi w niej w triumf, triumf w obawę, obawa w strach, strach w nadzieję. Co dalej? Nie wiadomo. Bo ta historia jeszcze się nie zakończyła...
Odkryte nogi i ramiona to zło!
Talenty sportowe rodzą się wszędzie, to truizm. Na początku lat 90. lekkoatletyczna moc wybuchła w Algierii (na igrzyskach w Tokio to państwo nie zdobyło na razie żadnego medalu). Podczas mistrzostw świata w Tokio na 1500 metrów wśród mężczyzn wygrał Noureddine Morceli, a wśród kobiet – Hassiba Boulmerka. Została pierwszą w dziejach całej Afryki mistrzynią świata!
Nic dziwnego, że witały ją tysiące rozentuzjazmowanych fanów. Jasność mieszała się już jednak z mrokiem. Coraz większą siłą polityczną w Algierii stawał się w tym czasie Islamski Front Ocalenia. Zaczynał się okres zamieszek, tarć, zawirowań politycznych z dymisją rządu i zamachami stanu włącznie. Efektem był trwająca 11 lat wojna domowa. Wcześniej kobiety mogły cieszyć się sporą wolnością, która zaczęła być przez islamistów i ich zwolenników ograniczana, zarówno w przestrzeni publicznej jak i prywatnej. Tak prozaiczna sprawa jak okrycia ciała musiała mieć przecież wpływ na sportowe kariery Algierek.
Uderzyło to także w Boulmerkę, trudno przecież startować zakwefioną i w innych spodenkach niż krótkie. No i zaczęło się: podczas piątkowej modlitwy w jednym z meczetów jej rodzinnego miasta, imam wykorzystał kazanie do nagonki. Stwierdził, że Boulmerka nie jest muzułmanką, bo biega w szortach, ma odkryte nogi i ramiona. Światowa sportowa gwiazda stała się „antymuzułmanką” choć tak naprawdę niczego złego przecież nie zrobiła. Był to dla niej cios, bo jest osobą religijną – wierzącą i praktykującą. Nie widziała jednak w tym czym się zajmuje, niczego sprzecznego z islamem. Oświadczyła, że „nigdy by jej nie przyszło do głowy wejść do meczetu w krótkich spodenkach, ale na bieżni lekkoatletycznej po prostu przestrzega zasad”.
Złoto dla wszystkich algierskich kobiet
Zło zaczęło narastać. Radykalni islamiści zacieśniali krąg. Podczas treningów Boulmerka zaczęła być wyzywana, rodzinie zaczęto grozić śmiercią, wokół domu pojawiły się ohydne napisy. Dziewczyna nie poddała się. Wyjechała do Berlina i tam przygotowywała się do startu na igrzyskach w Barcelonie. Wypracowała świetną dyspozycję. Tym bardziej warto docenić jej sukces, po nic nie toczyło się jak z płatka. Już na igrzyskach eskorta musiała towarzyszyć jej dosłownie wszędzie, bo groźby fanatyków nasilały się.
Algierka zademonstrowała jednak niezłomność charakteru i niezwykle twardą psychikę. 8 sierpnia 1992 roku Boulmerka dokonała czegoś niewyobrażalnego: po fantastycznym finiszu zdobyła historyczny złoty medal igrzysk olimpijskich, pierwszy w dziejach Algierii! Odtąd bardziej niż kiedykolwiek ucieleśniała dumę algierskich kobiet w zdewastowanym kraju. „Nigdy tego wystarczająco dobitnie nie powtórzę: mój złoty medal dał powiew świeżości wszystkim algierskim kobietom” – wspominała niedawno w francuskojęzycznej algierskiej gazecie El Watan.
- Kiedy jako pierwsza wbiegłam na linię mety, krzyczałam i podniosłam pięść w górę. To był symbol zwycięstwa, mojego i wszystkich kobiet z naszego kraju. Chciałam powiedzieć : "Zrobiłam to. Możecie mnie zabić, ale jest już za późno, bo napisałam nową historię" - wspominała po latach w rozmowie z BBC. Na podium popłakała się ze wzruszenia. Trudno się dziwić… Potem, szczęśliwa, chciała przytulić na trybunach kolegę z Algierii, ale ochroniarze pośpieszyli, aby ich rozdzielić.
Nie mogła zostawić ojczyzny
Jej sukces oczywiście zostaje całkowicie odrzucony przez fundamentalistów. Nie ma mowy żeby mogła wrócić do Algierii. Mieszkała we Francji i … na Kubie, rządzonej jeszcze przed Fidela Castro. Rok po igrzyskach Boulmerka zdobyła brązowy medal mistrzostw świata w Stuttgarcie, a w 1995 roku znów została mistrzynią świata w Goeteborgu! Koszmar trwał: w Szwecji musiała zostać przeniesiona do innego hotelu niż jej algierscy koledzy z reprezentacji, przy zachowaniu specjalnych środków bezpieczeństwa.
Nie udało jej się już jednak ponownie sięgnąć po olimpijski medal w Atlancie i w 1997 roku zakończyła karierę w wieku 29 lat. Kiedy sytuacja polityczna uspokoiła się na tyle by mogła wrócić do ojczyzny - wróciła. - Nigdy nie myślałem o opuszczeniu Algierii na zawsze. Algieria to moje życie, moje korzenie, moja rodzina, moi przyjaciele. Nie mogłabym tego wszystkiego zostawić – powiedziała w wywiadzie dla BBC.
W 2000 roku mogła świętować złoto wywalczone przez jej następczynię Nourię Mérah-Benida, która w Sydney również wygrała bieg na 1500 metrów.
Boulmerka działała w MKOl, jest wiceprezydentem Algierskiego Komitetu Olimpijskiego. A przede wszystkim jest dziś spełnioną bizneswoman, stojącą na czele firmy działającej na rynku farmaceutycznym, została w Algierii reprezentantką znanego producenta sprzętu sportowego. Promuje sport kobiet w ojczyźnie.
Fundamentaliści o niej nie zapominają.
(pacz)