Pomocnik GKS-u Jastrzębie Farid Ali (z lewej) i jego koledzy byli bliscy odesłania z kwitkiem wyżej notowanego rywala. Fot. gksjastrzebie.com


Siła charakteru

Przez prawie całą drugą połowę jastrzębianie grali w dziesięciu, a mimo to zdołali wyszarpać punkt wiceliderowi.

 

Podopieczni trenera Dawida Pędziałka kontynuują passę meczów bez porażki. W 4. tegorocznej potyczce poprzeczka była zawieszona bardzo wysoko, bo podejmowali wicelidera z Kalisza. I chociaż zaległy mecz 20. kolejki ułożył się dla nich fatalnie (strata gola w I połowie, a następnie czerwona kartka dla Szymona Matuszka), to okazało się, że nie taki diabeł straszny, jak go malują. Grający w dziesiątkę GKS nie tylko odrobił stratę, ale był bardzo bliski kompletu punktów.

Goście objęli prowadzenie w 18 min, gdy do podania z głębi pola wystartował niespełna 21-letni Kamil Koczy. Wydawało się, że jest na spalonym, ale sędzia asystent nie podniósł chorągiewki, więc wychowanek Odry Centrum Wodzisław Śląski stanął oko w oko z Grzegorzem Drazikiem i nie zmarnował wyśmienitej okazji.

Druga połowa rozpoczęła się fatalnie dla gospodarzy, bo w 48 min drugą żółtą kartkę zobaczył Matuszek. Koniec marzeń GKS-u o korzystnym wyniku? Nic podobnego! W 61 min Michał Bednarski dośrodkował na głowę Joao Guilherme i Portugalczyk strzelił 6. gola w bieżących rozgrywkach. Wkrótce piłka po raz drugi wpadła do siatki kaliszan, ale strzelec gola, Przemysław Lech, był na spalonym. W 85 min po dośrodkowaniu Kacpra Zycha i „główce” Szymona Gołucha piłka odbiła się od poprzeczki. Przyjezdnym sprzyjało szczęście również w doliczonym czasie gry. Po zagraniu Konrada Kargula-Grobli i strzale Joao Guilherme piłka odbiła się od słupka! W końcówce „piłkę meczową” mieli goście, ale fantastycznie na linii interweniował Drazik.

- Nie był to mecz, którym możemy się pochwalić - powiedział trener KKS-u, Paweł Ozga. - Zarówno w pierwszej, jak i drugiej połowie, mimo przewagi zawodnika, nie byliśmy w stanie przygotować akcji w sposób, jaki planowaliśmy i trenowaliśmy.

- Jestem dumny ze swojego zespołu za to, jak zareagował po czerwonej kartce dla Szymona - stwierdził trener GKS-u, Dawid Pędziałek. - Nie pękliśmy, tylko dążyliśmy do tego, żeby odwrócić wynik. Bramka na 1:1 sprawiła, że nabraliśmy wiary w umiejętności i możliwości. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę.

Bogdan Nather