Sport

Show Wieczystej!

Po znakomitym meczu beniaminek I ligi nie dał najmniejszych szans silnej Polonii Warszawa.

Carlitos (w środku) otworzył worek z bramkami przy Konwiktorskiej. Fot. Tomasz Jastrzębowski / Press Focus

Okrutnie mylili się ci, którzy uważali, że w I lidze zwycięstwa nie będą już przychodziły Wieczystej z taką łatwością, jak wcześniej. Projekt powołany do życia przez Wojciecha Kwietnia w ostatnich latach przebijał się przez kolejne ligi i jeśli podtrzyma obecną dyspozycję, ma wielkie szanse dojść aż do ekstraklasy!

Wejście z bramą

W starciu drużyn, które w poprzednim sezonie ze zmiennym szczęściem walczyły w barażach – Polonia przegrała te o ekstraklasę, Wieczysta okazała się najlepsza w dodatkowym starciu o jej zaplecze – teraz spotkały się w pierwszoligowym starciu. Pierwszy powojenny mistrz Polski był jedynie tłem dla zawodników prowadzonych przez Przemysława Cecherza, o którym z pełną powagą można powiedzieć, że wdarł się na salony z przysłowiową bramą.

Krakowianie dominowali od pierwszych minut, spychając gospodarzy niemalże w obręb własnego pola karnego i w zasadzie kwestią czasu pozostawało, kiedy zadadzą pierwszy cios. Kiedy już to zrobili, to z przytupem i gracją. Carlitos w 33 minucie ustawił sobie piłkę na siedemnastym metrze i przepięknym uderzeniem z rzutu wolnego udokumentował przewagę Wieczystej. Piłkarski obieżyświat, który na polskich boiskach dał się zapamiętać z występów w Wiśle Kraków oraz Legii, mimo skończonych 35 lat nadal ma niezwykle jakościowe uderzenie prawą nogą. Jeszcze przed przerwą Czarnym Koszulom skrzydła podciął Rafael Lopes, który w ostatnich sekundach doliczonego czasu gry podwyższył prowadzenie gości.

Wieczysta jak... Wisła!

Najgorsze dla drużyny Mariusza Pawlaka miało dopiero jednak nadejść. Polonia, która nie miała nic do stracenia, odkryła się, co okazało się tragiczne w skutkach. Kolejne ciosy gospodarzom zadali Kamil Dankowski, Paweł Łysiak (dwukrotnie) oraz Lisandro Semedo. W drużynie trenera Cecherza cała drużyna zagrała koncertowo, ale reprezentant Republiki Zielonego Przylądka zasługuje na szczególne wyróżnienie ze względu na wykonaną pracę dla kolegów na boisku oraz asysty. Wieczysta zagrała tak, że ręce same składały się do oklasków, momentami przypominając Wisłę z czasów Bogusława Cupiała. Już teraz zaplanowane na 6 września derby Krakowa zapowiadają się pasjonująco.

Poloniści mogą mówić o olbrzymim pechu, ponieważ już w 25 minucie stracili Pawła Olszewskiego, który upadł na murawę nieatakowany przez nikogo z nienaturalnie wygiętym kolanem. Pozostaje mieć nadzieję, że szczegółowe diagnozy nie potwierdzą podejrzeń mówiących o zerwaniu więzadła krzyżowego.

Mariusz Rajek

OCENA MECZU ⭐ ⭐ ⭐ ⭐  

◼  Polonia Warszawa – Wieczysta Kraków 1:6 (0:2)

0:1 – Carlitos, 33 min (wolny), 0:2 – Lopes, 45+5 min (głową), 0:3 – Dankowski, 63 min, 0:4 – Łysiak, 65 min, 0:5 – Łysiak, 78 min, 1:5 – Durmus, 86 min, 1:6 – Semedo, 89 min

POLONIA: Kuchta – Olszewski (28. Dadok), Salihu, Cisse (64. Szur), Durmus – Poczobut – Vega (64. Hoxhallari), Gnaase (46. Skrabb), Piotrowski (79. Wojciechowski), Młyński – Zjawiński. Trener Mariusz PAWLAK.

WIECZYSTA: Mikułko – Dankowski, Mikołajewski, Pazdan, Pestka (75. Pietrzak) – Swędrowski, Trąbka (75. Gajos) – Donkor (57. Sandoval), Carlitos (64. Feiertag), Semedo – Rafa Lopes (64. Łysiak). Trener Przemysław CECHERZ.

Sędziował Paweł Pskit (Łódź). Widzów 2283. Żółte kartki: Poczobut, Dadok, Salihu – Trąbka, Mikułko.