Portugalczyk Afonso Sousa nie pomoże Lechowi w ostatnim meczu tego sezonu z Koroną Kielce. Fot. PressFocus


Sezon na straty

Piłkarze „Kolejorza” zawiedli nie tylko kibiców, ale również samych siebie.


LECH POZNAŃ

Jest już pewne jak amen w pacierzu, że „Kolejorz” kończący się sezon musi spisać na straty. W Pucharze Polski wiele nie zwojował, natomiast w rozgrywkach ligowych w najlepszym wypadku zajmie 4. miejsce. I nie pomoże zwycięstwo z Koroną Kielce oraz ewentualna porażka Legii Warszawa z Zagłębiem Lubin. Lechici mają bowiem gorszy bilans potyczek z drużyną z Łazienkowskiej (0:0 i 1:2), więc wszelkie kalkulacje są bezsensowne. Zespół z Bułgarskiej musi uważać, by nie przeskoczył go Górnik Zabrze, co może się stać w przypadku jego wygranej w Szczecinie i potknięcia Lecha z Koroną.


Pokazali charakter

Sytuacja byłaby znacznie ciekawsza i emocjonująca, gdyby „Kolejorz” wywalczył komplet punktów w Łodzi w potyczce z Widzewem. - Oba zespoły walczyły do końca o zwycięstwo - powiedział trener lechitów, Mariusz Rumak. - Chciałbym podziękować piłkarzom za to, że grali do końca o to, by odmienić losy tego spotkania. Otwieraliśmy się bardzo, co stwarzało Widzewowi możliwości kontrataków, a w momencie, kiedy przeszli na grę dwójką napastników, to było bardzo trudno utrzymać to stoperom. Moi piłkarze pokazali charakter. Cały czas borykamy się z mniejszymi i większymi dolegliwościami, kilku piłkarzy zgłaszało, że mogą nie wytrzymać do ostatniego gwizdka na boisku. Filip Marchwiński i Radek Murawski nie byli w stanie kontynuować meczu, dlatego musieli zejść. W doliczonym czasie gry tworzyliśmy sytuacje, które mogliśmy zamienić na gola i wyjechać zwycięsko z tego trudnego terenu. Chciałbym też podziękować sztabowi za to, że nie odpuszcza i cały czas jest dobrze przygotowany i działają w pełni profesjonalnie. Filip Szymczak wypada na ostatni mecz, mamy urazy, ale wszyscy dają z siebie ponad sto procent i za to chcę wszystkim podziękować.


Przykre doświadczenie

- Słyszałem po końcowym gwizdku sędziego głosy, że to było fajne widowisko i ludzie są zadowoleni - powiedział pomocnik Lecha, Radosław Murawski. - I fajnie, tylko my nie jesteśmy zadowoleni i szczęśliwi z końcowego wyniku. Doprowadziliśmy do momentu, w którym rozegraliśmy dobre spotkanie, w którym było sporo sytuacji podbramkowych. A koniec końców wróciliśmy do Poznania tylko z punktem, który nam nic nie daje. Dlatego ten sezon możemy skreślić, bo nic w nim nie osiągnęliśmy. Zagraliśmy fatalnie przez całe rozgrywki, a wynik w Łodzi to tylko kolejna składowa kryzysu. Nie ma co gadać za dużo, tego sezonu nie chcę jeszcze zamykać, zrobię to za tydzień. Trzeba skupić się na Koronie Kielce i wygrać w końcu w domu. Bo męczy mnie już to, że nie wygrywamy, że nie radzimy sobie z rywalami. To przykre doświadczenie, które trzeba wziąć na klatę i podnieść się.


Jasny cel

- Cel jaki mieliśmy na końcówkę sezonu, po utracie szans na mistrzostwo, był jasny - wejście do pierwszej trójki - stwierdził niepocieszony Bartosz Salamon. - Niestety, po remisie z Widzewem wiemy, że tego nie osiągniemy, więc to na pewno bardzo boli, bo przyjechaliśmy do Łodzi po zwycięstwo. Jest wielki zawód, bo mogliśmy pokonać Widzewa, ale nie zrobiliśmy tego. Teraz będzie czas refleksji dla całego klubu, bo w nowym sezonie to musi wyglądać zupełnie inaczej.

W kadrze na mecz z Widzewem nie było Afonso Sousy. Portugalczyk na treningu doznał urazu żeber i z tego powodu nie mógł być brany pod uwagę przy ustalaniu składu. - Wszystko wskazuje na to, że sezon się dla Afonso już się skończył - powiedział trener „Kolejorza”, Mariusz Rumak. 24-letni pomocnik przeszedł w poniedziałek badania, które nie wykazały złamania. Powrót do treningów i spotkań zależeć będzie od samopoczucia gracza.W Łodzi zeszli z z boiska Filip Marchwiński oraz Radosław Murawski. Sztab medyczny lechitów jest dobrej myśli i wygląda na to, że obaj będą gotowi na sobotni pojedynek z Koroną.

Bogdan Nather