Sport

„Setka” śmignęła

Alexander Gorgon obchodził jubileusz setnego meczu w koszulce „Dumy Pomorza”.

Pomocnik Pogoni Alexander Gorgon ma powody do zadowolenia. Fot. Paweł Andrachiewicz/PressFocus

POGOŃ SZCZECIN

Austriak Alexander Gorgon (syn byłego piłkarza Wisły Kraków i Zagłębia Sosnowiec, Wojciecha) dołączył do „Dumy Pomorza” w sierpniu 2020 roku. Niedzielny mecz „Portowców” z Piastem Gliwice był jego setnym w barwach Pogoni. Na ów jubileusz złożyło się 85 meczów w PKO BP Ekstraklasie, dziewięć w Pucharze Polski oraz sześć w Lidze Konferencji Europy. Gorgon strzelił w nich 21 goli i dołożył do tego siedem asyst. Dodajmy, że przy okazji niedawnego meczu z Cracovią setne spotkanie w granatowo-bordowych barwach rozegrał też 25-letni Ormianin Wahan Biczachczjan. Niebawem natomiast setny występ pod szyldem Pogoni powinien mieć 31-letni pomocnik Rafał Kurzawa, którego licznik na razie zatrzymał się na 97 występach.

Wynik godny uwagi

Inny jubileusz w meczu z Piastem obchodził napastnik „Portowców”, Efthymis Koulouris. 28-letni Grek, który zapewnił podopiecznym trenera Roberta Kolendowicza komplet punktów, w ciągu niespełna półtora roku gry w Szczecinie już 25 razy wpisał się na listę zdobywców bramek. W poprzednim sezonie strzelił 12 goli w PKO BP Ekstraklasie, cztery w Lidze Konferencji Europy oraz dwa w Pucharze Polski, czyli w sumie 18 trafień. W bieżących rozgrywkach może pochwalić się sześcioma golami w ekstraklasie oraz jednym w Pucharze Polski. – Nie stresowałem się przed wykonaniem rzutu karnego – relacjonował snajper Pogoni. – Bardzo często pracuję na treningach nad wykonywaniem „jedenastek”. Właśnie po to, żeby w takich sytuacjach nie mieć obaw przed wzięciem na siebie ciężaru odpowiedzialności.

Pogoń, grając na własnym boisku, w tym sezonie nie straciła choćby punktu, wszystkie sześć meczów rozstrzygając na swoją korzyść. – To była bardzo trudna przeprawa – przyznał Koulouris. Wiedzieliśmy, że Piast jest zespołem, który świetnie realizuje zadania taktyczne związane z grą w defensywie. Zawodnicy przeciwnika pracują na boisku na dużej intensywności. Owszem, nie zagraliśmy przeciwko gliwiczanom wybitnie, sporo elementów szwankowało, ale najważniejsze są zdobyte trzy punkty. Teraz cieszymy się z nich, ale już za chwilę trzeba myśleć o kolejnym spotkaniu. O tym, żeby na treningach szlifować naszą grę.

Daleko od ideału

Sędzia ostatniego meczu „Portowców”, Damian Sylwestrzak z Wrocławia, w ostatniej minucie doliczonego czasu gry wskazał na „wapno” po faulu Tomasza Huka na Patryku Paryzku. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł Koulouris. – Wówczas myślę tylko o tym, żeby uderzenie miało odpowiednią moc, żeby trafić w piłkę we właściwy sposób i by poleciała we właściwym kierunku – powiedział grecki napastnik. – Ale moja próba nie była idealna. Bramkarz świetnie wyczuł mój zamiar, lecz do końca byłem czujny. Wiedziałem, że w razie czego w ciemno muszę biec do dobitki. Udało się, gol to gol. Cieszę się bardzo, przede wszystkim z tego, że w takich okolicznościach zapewniłem drużynie trzy punkty. Całemu zespołowi zależało na zmazaniu plamy po porażce 1:3 z GKS-em Katowice. Ta wygrana była niezwykle ważna pod względem psychologicznym. Nie graliśmy dobrze w poprzednim meczu, więc wszyscy chcieliśmy się zrehabilitować . Włożyliśmy wiele serca i wysiłku w to, by na własnym stadionie dać radość sobie i kibicom. Dobrze, że mogliśmy udać się po meczu do domu w poczuciu prawidłowo wykonanego zadania.

Teraz kilku piłkarzy wyjechało na zgrupowania swoich drużyn narodowych, a pozostali trenują na obiektach przy Twardowskiego , zaś w czwartek czeka ich mecz sparingowy.

Bogdan Nather